News: Jak się grało w PP z Lechem, a jak będzie w sobotę?

Jak się grało w PP z Lechem, a jak będzie w sobotę?

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

30.04.2015 17:37

(akt. 08.12.2018 00:34)

W 1964 roku piłkarze Legii Warszawa po raz pierwszy zmierzyli się z Lechem Poznań w rozgrywkach Pucharu Polski. - Geniusz "Kiciego" Brychczego pomógł, zdobył trzy bramki i wygraliśmy 4:2 - wspomina Jacek Gmoch. W sumie w "turnieju tysiąca drużyn" "Wojskowi" dziewięciokrotnie mierzyli się z "Kolejorzem" - cztery razy lepsi okazywali się zawodnicy ze stolicy, trzy razy padał remis, a dwukrotnie zwyciężali poznaniacy. Jak się grało i jak będzie w sobotę - o to spytaliśmy byłych zawodników Legii oraz jednego byłego lechitę. Zapraszamy do lektury.

BET365: Legia 2.20, remis 3.20, Lech 3.40


31.10.1964 (Poznań) - 1/16 finału
Lech Poznań - Legia Warszawa 2:2 (2:1) 2:4 p.d.
Szczepankiewicz (3. min.), Jakubowski (44. min. - k.) - Brychczy (18. min., 93. min., 116. min.), Żmijewski (56. min.)

 

Lech: Wittig - Mroczoszek, Bartoszak, Kaczmarek, Karbowiak, Domino, Mikołajewski, W. Jakubowski, Stępkowski, Szczepankiewicz, Śmiłowski

 

Legia: Fołtyn - Mahseli, Gmoch, Grzybowski, Trzaskowski, B.Blaut, Boguszewski, Żmijewski, Brychczy, Korzeniowski, Frąckiewicz


Ponad pięćdziesiąt lat minęło od pierwszego triumfu legionistów z Lechem Poznań w Pucharze Część zawodników z tej ekipy już nie żyje. Liderem zespołu był wtedy Lucjan Brychczy, który dziś jest legendą Legii. - Pokazał geniusz i wygraliśmy dzięki jego hat-trickowi - wspomina Jacek Gmoch. - Musieliśmy się wtedy trochę pomęczyć. Przyznam, że lepiej pamiętam Puchary Polski, w których triumfowałem jako trener. W przeszłości meczom Legii z poznaniakami nie towarzyszyły takie emocje jak teraz, trudno było mówić o piłkarskich wojnach - dodał były piłkarz i trener stołecznego klubu. 

 

09.05.1980 (Częstochowa) - Finał
Legia Warszawa - Lech Poznań 5:0 (3:0)
Kusto (24. min., 57. min.), Okoński (35. min.), Topolski (38. min.), Sikorski (54. min.)

 

Legia: Kazimierski - Janas, Topolski, R.Milewski, Załężny, Majewski, Kakietek, Baran, Kusto, Okoński, W. Sikorski

 

Lech: Mowlik - Pawlak, Szewczyk, Grześkowiak, Barczak, Woliński (46’ Grobelny), Krawczyk, Piekarczyk, Szpakowski (29’ Marchlewicz), Stelmasiak, Chojnacki.


Ten mecz zapadł w pamięci wieli kibiców - z racji wyników, jak i z racji wydarzeń poza boiskowych. W Częstochowie doszło do wielu starć kibiców. - Dzień przed konfrontacją w Częstochowie do hotelu legionistów wpadła grupa około 100 kibiców Lecha. Przede wszystkim szukali poznańskiego wroga numer jeden, Mirka Okońskiego. Mecz odbywał się w niedługim czasie po tym jak zgłosił się na ochotnika do wojska i trafił na Łazienkowską nie informując nikogo w Wielkopolsce. Tamci wpadli do hotelu i chcieli rozprawić się z naszymi zawodnikami. Doszło do awantury na recepcji, ale piłkarzom nic się nie stało, co schronili się w pokojach. Nie zabrakło potem żartów wśród graczy, że lechici chcieli ich zdeprymować, a swoim zachowaniem tylko ich mocniej zmobilizowali. Stawka spotkania też mogła wtedy przerosnąć lechitów, ale nie ma co na to patrzeć… Legia grała fantastycznie, jak z nut - wspomina kustosz legijnego muzeum, Wiktor Bołba. 

 

Zbigniew Kakietek, pomocnik Legii, do dziś uważa ten mecz za jeden z najbardziej udanych momentów w karierze. Dla każdego piłkarza zdobycie krajowego pucharu to jedno z marzeń. W 1980 roku w Częstochowie miałem przyjemność cieszyć się z pokonania Lecha 5:0. Wygraliśmy Puchar Polski, choć wiadomo, że przez jakiś czas po tym spotkaniu został niesmak i nie mówię tu o stronie sportowej. Nie brakowało starć kibiców, a dodatkowo jeden z rywali został odwieziony do szpitala z podejrzeniem urazu głowy. Już po pierwszej połowie na dobrą sprawę było po meczu. Część kibiców Lecha opuściła wtedy stadion. Legia zagrała bardzo dobrze, puchar zdecydowanie należał się nam. Sam puchar był dla mnie jedną z najważniejszych chwil w karierze. Fajnym wydarzeniem było też to, że doszło do pojedynku szwagrów, w którym lepszy by ten „nasz”, Adam Topolski. Stojący w bramce „Kolejorza” Piotr Mowlik został przez niego pokonany - stwierdził obecny trener Naprzodu Brwinów.

 

Wielkich emocji wspomniany mecz nie budzi jednak w Marku Kuście, który strzelił wtedy dwa gole. - W przeszłości emocje przed takimi meczami były inne. Kiedyś kibice przychodzili na stadiony dla piłkarzy, nie brakowało reprezentantów Polski. Poziom był inny, nazwiska przyciągały bardziej, niż nazwy drużyn. Nie wspominam pojedynczych meczów tak, że jakiś był ważniejszy od innego. Wiadomo, że finał z 1980 roku dostarczył trochę wspomnień. To był już szósty puchar, ale do tych rozgrywek Legia zawsze miała szczęście - powiedział były reprezentant Polski. 

 

- Z meczów z Lechem w Pucharze Polski najbardziej w pamięć zapadła oczywiście ta konfrontacja z 1980 roku. W kolejnym spotkaniu, rozegranym pięć dni później, rywalem ponownie byli lechici. Wtedy już nie było tak łatwo, ale ostatecznie wygraliśmy, a śliczną bramkę na wagę trzech punktów zdobył Rysiek Milewski. Ależ on uderzył z półobrotu! Wiadomo, że każdy wtedy liczył, że Lech dostanie kolejne baty, a tu nie było tak łatwo i skończyło się na 1:0 - kończy Bołba.

 

16.03.1983 (Warszawa) - Trzecia runda PP
Legia Warszawa - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Okoński (46. min.)

 

Legia: Kazimierski - A.Sikorski, Majewski, Załężny, Bedryj, Karaś, Miłoszewicz, Buncol, W. Sikorski (73’ Kakietek), Adamczyk, Turowski

 

Lech: Mowlik - Pawlak (46’ Adamiec), Szewczyk, Małek, Strugarek, Oblewski, Kupcewicz, Barczak, Bąk, Niewiadomski, Okoński

 

23.06.1988 (Łódź) - Finał
Legia Warszawa - Lech Poznań 1:1 (0:0) 1:3 p.k
K. Iwanicki (64. min.) - Araszkiewicz (48. min.)
Karne: 0:1 Kruszczyński, 0:1 Kubicki (obroniony), 0:1 Pachelski (obroniony), 0:1 Dziekanowski (przestrzelił), 0:2 Jakołcewicz, 1:2 Łatka, 1:3 Rzepka, 1:3 Iwanicki (obroniony)

 

Legia: Robakiewicz - Kubicki, Janas (5’ Jóźwiak), Gmur, Arceusz (91’ Jagoda), Pisz, K. Iwanicki, Kaczmarek, Szeliga, Łatka, Dziekanowski

 

Lech: Jankowski - Kofnyt (50’ Słowakiewicz), Skrobowski, Łukasik, Rzepka, Jakołcewicz, Romke, Kruszczyński, Rybak (94’ Skrzypczak), Pachelski, Araszkiewicz


- Mecze z Lechem zawsze były prestiżowe. To był rywal, który w moich piłkarskich czasach zawsze był groźny. Nie brakowało emocji, a poziom był naprawdę wysoki. Trybuny były pełne. Pamiętam finałowy pojedynek z 1988 roku. To było trudne spotkanie, które stało na wysokim poziomie. Szkoda tylko, że przegraliśmy po rzutach karnych, niezwykle nas to rozczarowało, bo przez 120 minut nie zasłużyliśmy na porażkę - wspomina Zbigniew Kaczmarek, który kiedyś reprezentował Legię, a obecnie trenuje Wigry Suwałki. 


- Szkoda tej porażki. Nie byliśmy gorsi, przegraliśmy po karnych... To były na dobrą sprawę moje początku w Legii. Po kilku sezonach wyjechałem do Danii i plany były inne, ale szybko doznałem kontuzji… Zerwałem więzadła… Zmieniłem klubem, postanowiliśmy zostać tam na stałe, a z piłką nie mam obecnie żadnego związku. Pracuję w tej chwili w firmie transportowej DSV. To prężna spółka, która kiedyś podała mi rękę i współpracuję z nią od czasu, gdy skończyłem z profesjonalnym futbolem. Nie utrzymuje raczej kontaktów z osobami z Legii, nie liczę Jacka Cyzia, który jest moim szwagrem. Z kilkoma osobami spotkałem się jedynie na pogrzebie trenera Stachurskiego. Często w telewizji widzę też byłych kolegów z boiska - opowiada z kolei Arkadiusz Gmur pamiętany z odważnej gry w defensywie. 

 

17.05.2004 (Poznań) - 1. mecz finału PP
Lech Poznań - Legia Warszawa 2:0 (2:0)
Reiss (17. min., 35. min.)

 

Lech: Piątek - Kaczorowski (84’ Kryger), Bosacki, Wójcik, Lasocki, Madej, Scherfchen, Świerczewski, Goliński (89’ Mowlik), Reiss, Zakrzewski (76’ Piskuła)

 

Legia: Boruc - Jóźwiak, Zieliński, Choto, Sokołowski II, Magiera (39’ Jarzębowski), Surma (79’ Szala), Vuković, Sokołowski (46’ Wróblewski), Saganowski, Włodarczyk

 

01.06.2004 (Warszawa) - 2. mecz finału PP
Legia Warszawa - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Włodarczyk (69. min. - k.)

 

Legia: Boruc - Szala, Zieliński, Choto, Sokołowski II, Surma (59’ Garcia), Vuković (75’ Magiera), Sokołowski (56’ Wróblewski), Jarzębowski, Włodarczyk, Saganowski

 

Lech: Piątek - Kaczorowski, Bosacki, Wójcik, Lasocki, Madej (89’ Kryger), Scherfchen, Świerczewski, Goliński (32’ Piskuła), Reiss, Zakrzewski (16’ Grzelak).


To pamiętna przegrana. Lech odbierał trofeum na trybunie honorowej, nie zabrakło negatywnych emocji. W szatni przyjezdni śpiewali pieśni, obrażające stołęczny klub. Potem miało to konsekwencje dla Pawła Kaczorowskiego, który trafił do Legii. Kibice nigdy mu tego nie zapomnieli. Potem obrzucono go... gumowymi kaczuszkami. 


Porażka z Lechem w finale nie była najmilszą chwilą w mojej karierze. W Poznaniu przegraliśmy 0:2, w Warszawie mieliśmy swoje sytuacje, ale niestety nie udało nam się sięgnąć po trofeum. Nie było w tych spotkaniach finezji, ale tak na ogół wyglądają finały - wspomina Tomasz Sokołowski, który obecnie pracuje w Zniczu Pruszków, gdzie prowadzi zespół rezerw. 

 

10.05.2005 (Poznań) - 1. mecz 1/4 finału PP
Lech Poznań - Legia Warszawa 0:0

 

Lech: Piątek - Topolski (69’ Gajtkowski), Wójcik, Mowlik, Lasocki, Jakubowski, Scherfchen, Świerczewski, Wachowicz (62’ Sasin), Reiss, Zakrzewski (73’ Nawrocik)

 

Legia: Boruc - Szala, Sokołowski II, Choto, Kiełbowicz, Kaczorowski, Magiera, Vuković, Djoković, Saganowski (79’ Zjawiński), Karwan (39’ Smoliński)


18.05.2005 (Warszawa) 2. mecz 1/4 finału PP
Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1 (1:1)
Vuković (17. min.), Mowlik (90. min. - s.) - Zakrzewski (31. min.)

 

Legia: Boruc - Szala, Magiera, Rzeźniczak (88’ Zjawiński), Kiełbowicz, Djoković, Kaczorowski (53’ Włodarczyk), Smoliński (53’ Sokołowski), Vuković, Sokołowski II, Saganowski

 

Lech: Piątek - Bugała, Wójcik, Mowlik, Lasocki, Jakubowski, Scherfchen, Świerczewski, Wachowicz (79’ Sasin), Reiss, Zakrzewski (80’ Telichowski)


Rok wcześniej poznaniacy świętowali wygraną w pucharze na Łazienkowskiej. Rok później, nastroje lechitów były zdecydowanie inne. - Drużyna była złożona głównie z Polaków, którzy rozumieli jak ważne są to pojedynki, atmosfera udzielała się wszystkim. Muszę jednak podkreślić, że nie było jakiś niezdrowych emocji. Każdy cieszył się z tego, że zagra w takiej atmosferze i tak ważnej konfrontacji. W 2005 roku porażka z Legią była wielkim rozczarowaniem. Rok wcześniej zdobyliśmy puchar, a teraz odpadaliśmy po samobóju w 90. minucie… Jeden z legionistów nie trafił do siatki, a Mariusz Mowlik miał wielkiego pecha i pokonał Waldemara Piątka. Fajnie zachowali się potem kibice Lecha, którzy wspierali go w kolejnym meczu i skandowali jego nazwisko - opowiada Ariel Jakubowski, który wtedy grał przeciwko "Wojskowym", a obecnie jest szkoleniowcem warszawskiego Ursusa. 

 

03.05.2011 Bydgoszcz 

Lech Poznań - Legia Warszawa 1:1 (1:0) 4:5 p.k
Injac (28. min.) - Manu (66. min.)

Karne: 0:0 Bosacki (obroniony), 0:1 Cabral, 1:1 Stilić, 1:2 Komorowski, 2:2 Rudniew, 2:3 Vrdoljak, 3:3 Mikołajczak, 3:4 Rzeźniczak, 4:4 Wołąkiewicz, 4:5 Wawrzyniak

 

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Wołąkiewicz, Henriquez, Kriwiec (103’ Mikołajczak), Injac (69’ Stilić), Durdević, Murawski, Wilk (75’ Kiełb), Rudniew


Legia: Skaba - Rzeźniczak, Choto (76’ Cabral), Astiz (46’ Komorowski), Wawrzyniak, Manu, Borysiuk, Vrdoljak, Radović, Rybus (59’ Kucharczyk), Hubnik.

 

- To był fantastyczny mecz, nasi kibice kapitalnie nas wtedy dopingowali. Doskonale zapamiętałem to spotkanie, emocji nie brakowało, a sam pokonałem bramkarza Lecha. To najważniejszy gol w mojej karierze! Często wspominam tę bramkę - wspomina Portugalczyk Manu, który w 66. minucie pozwolił legionistom myśleć o dogrywce. 

 

To już historia sprzed kilku lat. Praktycznie wszyscy pamiętają mecz, trafeinie Manu, dogrywkę i rzuty karne, które toczyły się na bramkę, za którą stali już czekający na triumf kibice. Gol Wawrzyniaka i wielka radość. Piłkarze byli rozebrani do bielizny, stroje rozdano fanom. Potem doszło do mniej przyjemnych indydentów, ale i tak pamiętamy, jakie szczęście temu wszystkiemu towarzyszyło. Oby, praktycznie cztery lata później, stolica ponownie mogła radować się z sukcesów swojego zespołu!

Jak będzie teraz?

 

Jacek Gmoch: - PZPN zaprosił mnie na mecz o Puchar Polski, więc zamierzam go obejrzeć. Nie można zapominać o historii i ludziach, którzy ją tworzyli. Każdemu potrzebna jest przeszłość i pamięć o sukcesach musi być pielęgnowana. Wierzę, że w sobotę lepsza okaże się Legia. Dużym plusem warszawiaków jest Ondrej Duda, który prezentuje wielką jakość. Taki sam wkład w grę stołecznej ekipy wnosił Miroslav Radović. Bez niego i bez wykartkowanego ostatnio Słowaka, Legia prezentowała się gorzej. 

 

BET365: Legia 2.20, remis 3.20, Lech 3.40

 

Legia i Lech konfrontują się na dwóch frontach. Finał może dać któremuś z zespołów przewagę psychologiczną. Zawodnicy na pewno są specjalnie zmotywowani. Dla miejscowych piłkarzy, mecz w Warszawie powinien być szczególnie ważny. Wszyscy mają też okazję godnie zarobić. Z doświadczenia wiem, że możliwość uniesienia pucharu jest niezapomniana! 

 

Tomasz Sokołowski: - Zobaczymy kto okaże się mocniejszy. Zwycięzca na pewno będzie mocniejszy psychicznie przed ostatnimi kolejkami Ekstraklasy. Emocji nie zabraknie, a wartość rozgrywek podbija miejsce rozgrywania meczu i ilość widzów. W lidze każdy traci punkty. W tym roku tylko Zawisza przez długi czas seryjnie wygrywał. Legia jest obecnie na pierwszym miejscu, nie gra stabilnie, ale takiej regularności brakuje wszystkim. 

 

Manu: - Gram obecnie w cypryjskim Ermis Aradippou, ale wiem, że w sobotę Legia zmierzy się z Lechem Poznań w finale Pucharu Polski. Oby warszawiacy wygrali, zwycięstwa nad tym konkretnym rywalem zawsze dawały wiele szczęścia kibicom. Będę trzymał kciuki i na pewno sprawdzę wynik. Zawsze dobrze czułem się w Polsce, tak samo było z moją rodziną. Gdyby nadarzyła się okazja ponownej gry przy Łazienkowskiej, na pewno bym skorzystał. Od czasu do czasu rozmawiam z Inakim Astizem, mam nadzieję, że będę mógł mu już niedługo pogratulować sukcesu. 

 

Ariel Jakubowski: -  W Wielkopolsce o meczach z Legią mówi się znacznie wcześniej. Mobilizacja jest wielka i przywiązuje się do spotkań z warszawiakami wielką wagę. Po pokonaniu legionistów, wcześniejsze winy zawsze zostają odpuszczone. W sobotę nie będzie faworyta, w takim pojedynku obie drużyny mają równe szanse. Mam nadzieję, że nie zabraknie emocji i zobaczymy fajne spotkanie. Lech pokazał w tej rundzie, że potrafi ograć mistrza Polski. Wydaje mi się, że poznaniacy postawią twarde warunki, ale kto wygra? Nie podejmuję się typowania zwycięzcy Pucharu Polski, zobaczymy jak to będzie.

 

BET365: Powyżej/poniżej 2,5 gola: Powyżej 2.15, Poniżej 1.66

 

Zbigniew Kaczmarek: - Wydaje mi się, że zobaczymy wielkie widowisko w doskonałej oprawie. Chciałbym, żeby Legia wygrała, bo to mój klub. Spędziłem przy Łazienkowskiej dziesięć lat i mam wiele dobrych wspomnień z tych lat. Warszawiacy obecnie nie prezentują się idealnie, moim zdaniem cały czas na drużynie odbija się rotacja. Teraz Legia mogłaby mieć znacznie większą przewagę w lidze, bo moim zdaniem niektórzy daliby sobie radę z grą w Ekstraklasie i Lidze Europy. Możemy teraz tylko gdybać, ale osiem porażek w 30. kolejkach to dużo… Teraz będzie nerwówka i walka o mistrzostwo kraju może się różnie zakończyć, przewaga jest minimalna. 

 

Marek Kusto: -  Myślę, że przed finałem szanse rozkładają się 50 na 50. Obie drużyny rozegrały w tym sezonie wiele meczów i zmęczenie na pewno będzie trochę widoczne. Każdy wynik jest możliwy w sobotę. Legia jest zespołem, po którym spodziewaliśmy się więcej. W ostatnich tygodniach obudził się Lech, ale to warszawiacy mają mocniejszy skład. Nasza liga jest taka, że wygrywa ten, kto lepiej wykorzystuje słabości innych. Ekstraklasa wręcz opiera się na zrywach, ten wygra trzy mecze, potem przegra, a inny zaliczy udaną serię… 

 

Arkadiusz Gmur: Legia się wyróżnia i przyjemnie ogląda się jej grę. Nie mówię tego dlatego, że w przeszłości tam grałem. Myślę, że w finale Pucharu Polski warszawiacy okażą się lepsi od Lecha, przede wszystkim są stabilniejsi od rywali. Poznaniacy strasznie męczy się w tych rozgrywkach, a „Wojskowi” za każdym razem pokazywali klasę. W tej chwili stołeczny zespół jest dobrze dobrany, ale w ostatnim czasie brakuje wielkich indywidualności. Siłą jest kolektyw i brak słabych punktów.

 

BET365: Do przerwy i na koniec meczu będzie prowadzić Legia - 3.60

 

Zbigniew Kakietek: -  Kibicuję cały czas Legii, oglądam mecze o bardzo bym chciał wygranej stołecznego klubu. Nie muszą wygrać 5:0, najważniejszy będzie końcowy triumf. Spotkania z Lechem nigdy nie są łatwe. Rywalizacja jest zacięta i trudno typować faworytów. Pojawia się krytyka legionistów, ale pamiętajmy, że na zawodnikach spoczywa wielka presja. Nie wiem jedynie czy w osiąganiu dobrych rezultatów pomagają tak częste rotacje, bo brak stabilizacji nikomu nie pomaga.

 

DO BOJU LEGIO!

Polecamy

Komentarze (87)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.