Jak wygląda legijny skauting?
01.12.2015 01:20
- Wracaliśmy ze zgrupowania z Cypru, rozmawialiśmy z Jankiem Urbanem, że przydałby się Jodła. Gdzieś między przesiadkami zadzwoniłem do Józefa Wojciechowskiego [ówczesny właściciel Polonii] i zrobiliśmy ten transfer. Decyzję podjąłem sam - wspomina. Rok później przyszli pierwsi zawodnicy, których ktoś obserwował. Dział skautingu zaczął powstawać latem 2013 r. I stopniowo pięciu jego członków uczyło się współpracy. O Tomaszu Kiełbowiczu wiadomo, że gdziekolwiek pojedzie, to wypatrzy wiele wad obserwowanego piłkarza. W Legii nazywają go "Negatyw".
- Trener też podrzuca swoje propozycje. Zazwyczaj klub ma inne zdanie, ale czasami pozwalamy mu wybrać sobie samemu piłkarza, by nie czuł, że wszystkie jego pomysły są odrzucane - mówi Leśnodorski. I tak Urban wybrał sobie Hélio Pinto, a Berg - Arkadiusza Piecha i Stojana Vranješa. Jak się dowiadujemy w klubie, propozycje daje też prezes. On był zwolennikiem transferów Michała Masłowskiego, Igora Lewczuka i Michała Pazdana, choć słyszymy też, że "prezes nie zrobiłby nic bez rekomendacji skautów". A ci odrzucili np. propozycję Leśnodorskiego, by sprowadzić Préjuce'a Nakoulmę ("do Legii nie pasuje charakterologicznie").
W Legii słyszę, że skauci obserwowali Nikolicia w kilkunastu meczach, Aleksandara Prijovicia w kilku i że "nie ma zawodnika, którego pozyskujemy bez oglądania". Jedynym wyjątkiem był Guilherme, ale "ryzykowaliśmy niewiele, był wypożyczony".
Cały ciekawy tekst można przeczytać w tym miejscu na łamach "ekstra.sport.pl".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.