Jakub Czerwiński: W Legii nie byłem sobą, brakowało mi pewności siebie
30.03.2019 10:32
Pana historia w Legii musiała się tak potoczyć?
- Zaczęło się od porażki 4:8 z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Po tym meczu trener Jacek Magiera posadził mnie na ławkę, z której do końca sezonu już nie wstałem. Z każdym miesiącem frustrowałem się coraz bardziej. W pewnym momencie dwóch stoperów wypadło ze składu. Poszedłem na przedmeczową odprawę pewny, że zagram, ale trener przesunął Artura Jędrzejczyka z prawej strony do środka. To był dla mnie sygnał, że naprawdę nie jest dobrze. Ogromne rozczarowanie, nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Dopiero kiedy wróciłem do domu, wyrzucałem to z siebie, pomagała mi żona, jako jedna z niewielu wiedziała, co tak naprawdę się ze mną dzieje. Te miesiące były bardzo trudne, ale sądziłem, że latem karta się odwróci. Zacząłem grać, byłem przekonany, że bramka, którą zdobyłem w meczu z Astaną (1:0) w eliminacjach Ligi Mistrzów, będzie dla mnie, przełomowa. Wróciłem wtedy do domu, powiedziałem sobie: „Kuba, od tej chwili będzie już tylko lepiej. To twój czas”. Zacząłem czuć się pewnie, ale sześć dni później doznałem kontuzji w Pucharze Polski z Wisłą Puławy.
Przypuszczał pan, że bycie rezerwowym jest aż tak trudne?
- Nigdy nie potrafiłem postawić się w takiej sytuacji, być aż tak empatycznym. To doświadczenie bardzo dużo mi dało. Dziś czuję, że wykonujemy z Piastem niezłą robotę, regularnie gram, ale często skupiam się na tych, którzy w naszym zespole nie występują. To dla mnie ważne, by im pomóc. Wiem, jak im trudno, co czują.
Nie pomyślał pan, że w Legii wszystko tak często się zmienia, że można ten stan przeczekać?
- Nie chciałem zostawiać kariery w rękach losu, być uzależnionym od czegoś, co może, ale nie musi się wydarzyć.
Mam wrażenie, że jest pan tak autentyczny, prawdziwy, że w piłce czasem może mieć pan pod górkę.
- Inaczej nie potrafię. W tym środowisku jest wiele sztucznych zachowań, ludzie kreują się na kogoś, kim nie są. Ja tego nie robię. W szatni Piasta nie muszę niczego i nikogo udawać.
W szatni Legii pan musiał?
- Wydaje mi się, że tak. Tam nie otwierałem się przed chłopakami. Czasami zupełnie się z czymś nie zgadzałem, ale siedziałem cicho. Sądziłem, że moje zdanie nie będzie brane pod uwagę. Brakowało mi pewności siebie, podobnie, jak na początku pobytu w Opalenicy. Relacje w zespole były o wiele słabsze. I nie wynikało to z dużej liczby obcokrajowców, bo w Piaście też jest ich wielu. Sam nie wiem, co jest powodem, że ludzie stają się tam nieufni. Te szatnie są zupełnie inne.
Traktuje pan Legię jak porażkę?
- Wywrotkę, po której potrzebowałem czasu, by się pozbierać. Teraz wstałem i kompletnie do tamtego okresu nie wracam. Czuję, że jestem w Piaście szczęśliwszy niż w Legii.
Zapis całej rozmowy z Jakubem Czerwińskim można znaleźć w piątkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.