News: Jakub Kosecki: Głowa chciała, organizm się buntował

Jakub Kosecki: Głowa chciała, organizm się buntował

Marcin Szymczyk

Źródło: weszlo.com

10.12.2013 10:21

(akt. 09.12.2018 01:30)

- Mój sezon? Dupa, dupa, kompletna dupa. Do meczu z Lazio jeszcze jakoś to wyglądało. Grałem po swojemu, wpadały jakieś bramki, ale nagle przyszedł czas, kiedy kompletnie nie mogłem sobie poradzić z bólem, którzy mi towarzyszył na każdym treningu i w każdym meczu. Chęci były, głowa chciała, ale organizm się buntował. Nawet nie wiem, ile meczów zagrałem na przeciwbólowych... Brałem je na własną odpowiedzialność i nie zawsze ktoś o tym wiedział, a czasem nawet mi to odradzano - mówi w rozmowie z weszlo.com Jakub Kosecki.

- W meczu Górnikiem sobie odpuściłem i musiałem zejść przez problemy z kolanem. Do tego problemy z przywodzicielem i spojeniem łonowym... Wychodzisz na trening, jesteś przygotowany na 80 procent, schodzisz z 30 procentami... Nie ma możliwości. Dochodziło do tego, że lewej nogi w ogóle nie używałem, a jak robiłem przerzut prawą, to musiałem kopać po ziemi, bo nie byłem w stanie podnieść piłki. Cieszę się, że zrobiłem operację i na drugą rundę będę już w 100 procentach gotowy. Sezon w wykonaniu Legii? 5/10. W ekstraklasie jesteśmy pierwsi, ale Liga Mistrzów nam uciekła, a w Lidze Europy katastrofa.



Kędzior: Jak to jest możliwe, że Wy piłkarze ekstraklasy mając tak dużo czasu wolnego nie podnosicie swoich umiejętności indywidualnie po treningach? Dużo sie swojego czasu mówiło o tytanicznej pracy Cristiano Ronaldo o tym, że zawsze jest pierwszy na treningu i ostatni schodzi z placu, do znudzenia ćwiczy rzuty wolne poza tym sylwetkę ma gladiatora. Ja wiem, że żaden z Was nigdy nie zbliży sie do klasy Portugalczyka, ale mam wrażenie że nawet nie próbujecie.


-
Dużo osób zarzuca mi, że jestem mały i mam drobną posturę, ale - proszę zapytać kogokolwiek w klubie - to same mięśnie! Tkankę tłuszczową mam na najniższym możliwym poziomie. Podczas ostatniego mierzenia - cztery procent. Bardzo, bardzo mało! I gdybym nie był tak wyrzeźbiony, to nie osiągnąłbym takiej szybkości. Mógłbym przypakować i zrobić z siebie ciepłą kluchę, natomiast wtedy straciłbym szybkość. Teraz mam kontuzję i będę spędzał więcej czasu na siłowni, ale bez przesady. Do Cristiano - jak kolega napisał - i tak nigdy się nie zbliżymy. Popatrzmy, jak on wygląda. Maszyna. Takiej masy mięśniowej nie osiągnę, bo po prostu mnie na to nie stać. Prędzej bym się pozrywał. Ale nie można mi zarzucić, że jestem leniem, bo naprawdę ciężko na siebie pracuję. Mówią, że zarabiamy olbrzymie pieniądze i nic nam się nie chce. Proszę nas tak nie osądzać. Zresztą... Co mam powiedzieć? Powiem, że zostajemy po treningach, to zacznie się dopytywanie, kto zostaje. Kiedy mogę, to zostaję. Tyle w temacie.


Cybernet: Który obrońca daje największą pewność - Dossa, Rzeźniczak czy Astiz?


- Dla mnie Astiz. Dossa i "Rzeźnik" są super obrońcami, cała trójka to porównywalny poziom, ale Inaki trzyma wysoki poziom i popełnia najmniej błędów, po których drużyna musi odrabiać straty. Pewniak.


Antoni: Najbardziej utalentowany piłkarz młodej Legii, którego jeszcze nie widzieliśmy?


- Nie oglądam ich meczów, bo zwykle nie mam takiej możliwości ze względów logistycznych, ale ostatnio trenowało z nami pięciu i najbardziej wpadł mi w oko środkowy pomocnik. Grzesiu Tomasiewicz. To będzie super piłkarz i oby ciężko pracował. Też malutki, nisko się trzyma na nogach, ma fajny balans, rocznik 96... Bardzo mu kibicuję.


Andrea: Czy rozumiesz, dlaczego Raphael Augusto nie dostał żadnej szansy?


- Nie rozumiem. Trener Urban ma zawodników do dyspozycji i on ocenia. Co sądzę o Augusto? Super piłkarz, nowy Roger Guerreiro, tylko on akurat tę szansę dostał. Raphael miał problemy zdrowotne, ale piłkarsko to trzy razy szybszy Starzyński.

Wojtek: Po odejściu Ljuboi masz mniej miejsca na boisku, ponieważ absorbował on uwagę obrony rywali w większym stopniu niż obecnie ma to miejsce. Prawda czy fałsz?


- Prawda. Dużo prawdy. Czy brakuje mi Ljuboji? Ciężko mi sobie wyobrazić, na jakim poziomie grałby teraz. Czasem śledzę wyniki Lens i z tego, co pamiętam, strzelił tam, na zapleczu francuskiej ekstraklasy, trzy albo cztery gole. Nie jest to imponujący bilans, ale Ljuboja w Legii faktycznie dawał mi dużo miejsca na boisku. Faulowali mnie dziesięć razy, a nie 50, bo resztę zbierał na siebie. Przejąłem ten pachołek po „Ljubo“ i dziś obrywam zdecydowanie częściej.


Agent Bolek: Dlaczego wybrałeś na menedżera Kucharskiego? Nie obawiasz się, że powtórzy ci się kiedyś taki młyn jak przy transferze Lewandowskiego?


- Czarek długo ze mną rozmawiał jeszcze przed podpisaniem umowy. Widziałem, jak pracuje, słyszałem pochlebne opinie i spodobało mi się, jak negocjuje. Nie było tak, że usłyszał, że chcę nowy kontrakt, poszedł i w jeden dzień załatwił. Przeciwnie - dopracowywał każdy szczegół według moich życzeń. Coś mi się nie podobało - wsiadał w samochód i od razu wszystko załatwiał. Najlepszy polski menedżer i... W sumie nie muszę go nikomu polecać, bo on sam decyduje, z kim chce współpracować. O nową umowę też się nie obawiam, bo niedawno przedłużyłem poprzednią, mam czyste papcie i jestem zadowolony.


Wojtek: Jakie cechy posiada Jacek Magiera, które pozwoliłyby mu objąć pierwszą drużynę?


-
Bardzo kontaktowy człowiek. Był piłkarzem. Kiedy trzeba się bawić, to się bawimy, kiedy trzeba pracować, pracujemy, gdy ma pogłaskać, pogłaszcze, a gdy musi przypierdolić z liścia, to też tak zrobi. Jego super atut to też fakt, że pracuje z trenerem Urbanem i Kibu, którzy są najlepszymi szkoleniowcami w Polsce.


Zapis całej rozmowy internautów z Jakubem Koseckim można przeczytać na weszlo.com

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.