News: Jakub Kosecki: Zmężniałem i zmądrzałem

Jakub Kosecki: Zmężniałem i zmądrzałem

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

10.06.2016 11:15

(akt. 07.12.2018 14:35)

- Wróciłem do Legii, czas wjechać z powrotem na właściwe tory. Jestem przygotowany na walkę od pierwszego treningu. Wierzę , że wszystko się ułoży tak, jak powinno. Już raz wracałem do Legii z wypożyczenia i było dobrze. Przez okres pobytu w Sadnhausem zmężniałem i poukładałem sobie wiele spraw w głowie. Miałem tam spokój, unikałem mediów, zamilkłem niemal na rok. Teraz już wiem co jest dla mnie najlepsze i najważniejsze, mogę skupić się tylko na piłce nożnej. Wcześniej różnie z tym bywało – lubiłem dobre samochody, fajne ciuchy, za dużo uwagi temu poświęcałem. Teraz skupię się tylko na tych najważniejszych rzeczach – mówi Jakub Kosecki, który po rocznym wypożyczeniu powraca do Legii.

A skąd taka pokusa u ciebie by skupiać się tak bardzo na innych rzeczach niż piłka?


- Spełniałem swoje marzenia – te większe i te mniejsze. Teraz trochę priorytety się zmieniły, planujemy z żoną powiększyć rodzinę. Ale nie ma co już o tym gadać, muszę udowodnić to o czym powiedziałem na treningach.


Mała miejscowość pomogła ci w takich przemyśleniach?


- Mieszkałem w Heidenbergu – piękna miejscowość. Miałem blisko do Frankfurtu, do Stuttgartu. Ale treningi miałem zwykle ciężkie, wracałem po nich do domu i odpoczywałem, rzadko gdzieś się ruszałem.


Skoro było tak fajnie, to czemu wracasz?


- Doznałem kontuzji, po niej wiedziałem, że nie przedłużymy kontraktu. Trener powiedział, że chce stawiać na tych, co zostaną w klubie, a ja, że będę chciał wrócić do Polski, do Legii.  Rozstaliśmy się z szacunkiem do siebie, w sympatycznej atmosferze. Ogólnie pierwsze pół roku było fajne, potem trzeba było trochę pocierpieć.


Ze sportowego punktu widzenia nie żałujesz wyjazdu?


- Z całą pewnością nie, choć żałowałem, że musiałem odejść z Legii. Nie chciałem tego robić, tu jest moja rodzina, mój dom, czuję się przy Łazienkowskiej jak ryba w wodzie. Nie była to łatwa decyzja, ale nie miałem po drodze z wcześniejszym szkoleniowcem, którego nawet nie chcę wspominać. To był jedyny powód, dlaczego odszedłem. Byłem przygotowany do roli rezerwowego i walkę o miejsce w składzie. Pewna granica została jednak przekroczona i chciałem zakończyć współpracę.


Czyli możemy powiedzieć, że zostajesz w Legii, że nigdzie się nie ruszasz?


- Ja bym bardzo chciał, ale o tym zdecyduje trener. Jeśli szkoleniowiec stwierdzi, że nie potrafię prosto biegać, to będę musiał szukać nowego pracodawcy. Chcę powalczyć o pierwszy skład, wierzę w swoje umiejętności. Pewności siebie nigdy mi nie brakowało i to się nie zmieniło. Będę się starał dawać ludziom jak najmniej powodów do krytyki.


Śledziłeś losy Legii przez ten rok?


- Cały czas, wszystkie mecze. Nawet gdy mecze były w tym samym czasie to od razu po nim biegłem do szatni i sprawdzałem wynik Legii w komórce. Jest już potrójna korona, bo młodzież też została mistrzem Polski.


Do tej potrójnej zdobyczy fajnie by było dołożyć jeszcze awans do Ligi Mistrzów.


- Pewnie, dlatego będziemy ciężko pracować z nowym trenerem aby to osiągnąć. Nie ma sensu jednak niczego obiecywać, trzeba wyjść na boisko i wykonać dobrą pracę. Jeśli będziemy uczciwi wobec siebie i po treningu każdy będzie mógł każdemu spojrzeć w oczy, to będzie dobrze.


Pierwszy trening za tobą. Jak wrażenia?


- Skupiłem się na sobie, na tym by nie doznać jakiegoś urazu - bo o to po przerwie zawsze łatwo. Mieliśmy spokojny trening, taki trochę zapoznawczy. Trener dał nam trochę swobody, obserwował kto i jak radzi sobie z piłką i bez niej. Na pewno jest lekki stresik, bo każdy z nas chce się pokazać szkoleniowcowi z jak najlepszej strony. Widać, że wszystko jest poukładane, przyzwyczaiłem się do tego w Niemczech i widać, że u trenera Hasiego będzie podobnie.

Polecamy

Komentarze (64)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.