Jakub Rzeźniczak gościem w audycji radia TOK FM
27.04.2014 21:25
O powodach założenia fanpage’a na Facebooku:
- Zawsze wychodziłem z założenia, że należy dzielić się z ludźmi tym, czym się człowiek interesuje. Mam takie szczęście, że mogę uprawiać sport, to jest moja praca, a przy okazji interesuję się zdrowym odżywianiem. (…) Wychodzę też z założenia, że należy się dzielić tym z innymi, zarażać tym pozytywnym aspektem zdrowego odżywiania. Nie wszyscy sportowcy są na tyle otwarci, by się komunikować z kibicami czy innymi mediami, nawet po części życiem prywatnym. Ja jestem taką osobą. Kiedyś byłem po drugiej stronie, chciałem, by się tym dzielono ze mną. Teraz, to ja się mogę tym dzielić z innymi i korzystam z tego.
O swoich działaniach w kwestiach mediów społecznościowych:
- Fajnie, że to wszystko przyszło tak naturalnie. Gdy tworzyłem swój profil na Facebooku, to też to wszystko przychodziło z czasem, jak ta moja pozycja w świecie polskiej piłki się umacniała. I to też nie było wymuszone, nie pchałem się nigdzie na siłę. Wiadomo, każdy kiedyś zaczynał swoją przygodę z Facebookiem. Ograniczał on liczbę znajomych do pięciu tysięcy, a ja swojego czasu tę granicę przekroczyłem, więc pomyślałem, żeby to przeistoczyć w fanpage. Teraz liczba polubieni wynosi około 70 tysięcy. Staram się z tymi ludźmi dzielić wieloma rzeczami, to że gram w drużynie mistrza Polski, także sporadyczne występy w reprezentacji troszeczkę mi w tym pomagają. Ludzie interesują się tym co dzieje się w moim życiu prywatnym, ale także tym, co mogę im przekazać z tzw. zaplecza, z szatni, czy ze zgrupowań, gdzie to ludzkie oko na co dzień nie sięga. Dlatego też korzystam z tych mediów społecznościowych.
O konfliktach między sportowcami:
- Często jest taka sytuacja, że polscy sportowcy atakują siebie wzajemnie, zamiast trzymać się razem w jakimś stopniu, bo przecież jedziemy na jednym wózku, to krytykują siebie nawzajem. Ja też miałem, może nie bezpośredni, ale spór z Tomkiem Majewskim (dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą – przyp.red) dotyczący zarobków, że niby piłkarze dużo zarabiają, a nic nie robią. Jeśli miałem taką możliwość, to zawsze broniłem piłkarzy jako grupę zawodową. Wydaje mi się, że my jako sportowcy powinniśmy się wzajemnie szanować, bo doskonale wiemy ile wysiłku kosztuje to żeby osiągnąć jakiś poziom. Myślę, że Tomek powinien o tym wiedzieć, wybrał taki sport a nie inny. Akurat piłka nożna jest najbardziej popularnym sportem w Polsce i nie tylko, dlatego też piłkarze zarabiają takie pieniądze, a nie inne.
O wcześniejszych, wspólnych, pozaboiskowych wyjściach piłkarzy i powodach ich obecnego braku:
- Kiedyś, gdy przychodziłem do Legii Warszawa było tak, że po meczu wszyscy piłkarze szliśmy na dyskotekę, na imprezę czy na piwo, czy spotkać się w jakiś inny sposób poza boiskiem. Nie było paparazzi, ani żadnych tego typu rzeczy. Teraz, piłkarze się trochę boją. Gdzieś się pójdzie i zaraz ktoś Ci zrobi zdjęcie telefonem i już jesteś w internecie. Ma to więc swoje plusy i minusy
O świętowaniu oraz zeszłorocznej eskapadzie Radovicia i Ljuboi.
- Można wyjść na miasto, pobawić się, wypić nawet piwo i dwa, tylko trzeba wiedzieć kiedy i gdzie. Wtedy problem był taki, że za dwa lub trzy dni mieliśmy mecz z Jagiellonią Białystok i o to się wszystko rozbiło. Jeśli mecz byłby za tydzień, to myślę, że w Enklawie byłoby więcej osób niż tylko ich dwóch i problemu by nie było. Trzeba wiedzieć kiedy można, raczej po meczu i jeśli okoliczności są sprzyjające, to czemu nie. Sportowcy to też ludzie, tym bardziej jeśli osiągną jakiś sukces, też mogą świętować.
O swojej sportowej przyszłości i teraźniejszości:
- Z reguły skupiam się na tym co jest teraz. Mam 28 lat i zakładam sobie, że jeszcze te 10 lat pogram w piłkę. Dlatego też dobrze się odżywiam, dbam o regenerację i o to profesjonalne prowadzenie się. Środkowi obrońcy potrafią czasem dociągnąć do wieku 40 lat, więc moje hobby, zainteresowania są skierowane do tego, bym był jak najlepiej przygotowany i do grania w piłkę, żeby miało wpływ na moje zdrowie, żebym to co kocham najbardziej robić w życiu, mógł wykonywać jeszcze długo. I to jest fajne, że moje zainteresowania przekładają się też na to w jakiej formie jestem na boisku.
- Wielokrotnie podkreślałem, że najfajniejsze jest to, że robimy to co kochamy i to co zawsze chcieliśmy w życiu robić. Jak byłem małym chłopcem to zawsze marzyłem, by zostać piłkarzem. Moje marzenia się spełniły. Dodatkowo dostaję za to pieniądze, mogę żyć na dosyć wysokim poziomie, mogę pomóc swojej rodzinie. Edyta też robi to co kocha i to jest najważniejsze, wiele osób tego może nam zazdrościć.
Zapis audiofoniczny całej audycji znajdziecie na stronach radia TOK FM.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.