Jakub Rzeźniczak: Mistrzostwo zostało nam przyznane przed sezonem
08.05.2015 18:01
Nie przyzwyczaiłeś się jeszcze, że oczekiwania w Legii są większe niż w innych polskich klubach?
- Mistrzostwo zostało nam przyznane jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, dlatego nie do końca ufam mediom. Z drugiej strony wiem, jakie mają znaczenie. Widzimy to w Legii po osobach z naszego otoczenia, które niekoniecznie dobrze znają się na piłce. Słyszałem w szatni opowieści kolegów, kiedy ktoś z ich rodziny mówił z przekonaniem, że my to już zdobyliśmy mistrzostwo. Wyczytał gdzieś, że skoro inne drużyny mają 10 milionów złotych budżetu, a Legia 150 milionów, to nie możemy z nimi przegrać. Podobnie jest z kreowaniem opinii o piłkarzach. Że tylko żel na głowę i jazda. Dla mnie ktoś może nakładać trzy kilogramy żelu, balować, ile ma ochotę, byle tylko na boisku walczył z całych sił. Ostatnio wśród dziennikarzy zrobiła się moda na krytykowanie ubioru piłkarzy. Przepraszam, ale jakie to ma znaczenie? I jeszcze, żeby ci dziennikarze byli arbitrami elegancji, a raczej to z ich ubrań można się nabijać.
- Jesteś przereklamowanym piłkarzem?
- Tak słyszałem.
- Tak uznali ligowcy. W ankiecie Canal+ na najbardziej przereklamowanego piłkarza ekstraklasy zająłeś trzecie miejsce. Wygrał Michał Żyro, a inny z legionistów, Jakub Kosecki, był piąty
- Zdobyliśmy Puchar Polski, prowadzimy w lidze, nieźle wypadliśmy w Lidze Europy, a mimo to koledzy uznali, że jesteśmy przereklamowani. Ich prawo. Zdziwiliśmy się, bo w organizowanych pod koniec roku przez Polski Związek Piłkarzy wyborach na najlepszych graczy ligi w jedenastce jest zawsze kilku legionistów. Kuciaka wyróżniają co roku, ostatnio znów wybrano go najlepszym bramkarzem, a teraz znalazł się w czołówce tych przereklamowanych.
Po raz piąty wygrałeś z Legią Puchar Polski, za miesiąc możesz świętować czwarte mistrzostwo kraju. Jak sportowiec musi się pilnować, żeby nie poczuć się nasyconym?
- Jedni spotykają się z psychologiem, sam czytam dużo specjalistycznych książek. Trzeba pracować nad sobą nie tylko na boisku, ale też poza nim – nad głową. Wielu chłopaków przez brak takiego podejścia nie wygrało tyle, ile mogło.
Kto był takim niespełnionym talentem?
- Dużo więcej mógł osiągnąć Marcin Smoliński. Początek w Legii miał świetny. Został wybrany odkryciem roku, ale coś nie załapało i teraz gra w Olimpii Grudziądz. Podobnie Maciek Korzym. Przychodził do Legii jako 16-latek z ogromnymi nadziejami. Szkoda mi go, on do pracy się nadawał, a czegoś zabrakło nie do końca z jego winy.
A czego brakuje Orlando Sa?
- Piłkarza nie powinno oceniać się tylko za mecze, ale również za zaangażowanie w treningach czy relacje z innymi. Orlando przegrywa rywalizację z „Saganem” i nie ma znaczenia, czy ktoś kogoś lubi, czy nie. Mój tweet o nim został źle odebrany, że za nim nie przepadamy. No, ale niektórzy dziennikarze lubią wyszukać podwójne dno w każdym wpisie.
Za Orlando Sa przemawiają statystyki.
- Statystyki nie grają, rozliczajmy napastników nie tylko z goli. W Legii spełniają ważną rolę w rozegraniu. Łatwo zauważyć, że kiedy Saganowski cofa się po piłkę, robi miejsce Kucharczykowi czy Żyrze. Na tym też opiera się nasza taktyka.
Zapis całej rozmowy z Jakubem Rzeźniczakiem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.