Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jakub Rzeźniczak: Nic na siłę

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

09.07.2009 07:57

(akt. 17.12.2018 12:29)

- Cieszę się, że moją grę w lidze docenili działacze Sochaux, ale nie napalam się na razie na zagraniczny wyjazd. Wolałbym potwierdzić, że dobry sezon nie był w moim wykonaniu przypadkiem i w tej rundzie będzie jeszcze lepiej. Jeśli nie wyjadę, nie będę robił z tego żadnej tragedii. Wystarczy, że podtrzymam dobrą formę, a za rok czy dwa na pewno pojawią się kolejne oferty. Tą już nie zawracam sobie tym głowy. Z tego, co wiem, Legia odrzuciła ofertę i tematu nie ma... - mówi w wywiadzie dla Dziennika <b>Jakub Rzeźniczak</b>.
W ostatnich miesiącach bardzo się pan piłkarsko rozwinął. - Rzeczywiście - zauważam takie sygnały płynące z zewnątrz i czuję to osobiście. To uwieńczenie ciężkiej pracy, jaką wykonywałem przez te wszystkie lata. Potrzebny był mi taki przełomowy moment. Uwierzyłem w siebie, a ludzie w końcu przestali mnie postrzegać jako chłopaczka, który tylko płacze i odbija się od przeciwników. Co było dla pana tym przełomowym momentem? - Dużo dało mi to, że trener Jan Urban postawił na mnie i ufał mi mimo nie najlepszego początku ubiegłego sezonu. Dzięki niemu uwierzyłem w siebie i zaczęła się dobra passa - niezłe spotkania, pierwsza bramka w ekstraklasie, asysty. Bardzo pomaga mi też praca z psychologiem Legii Darkiem Parzelskim. Pracujemy nad koncentracją, wiarą w siebie. Na obozie w Austrii rozmawiamy codziennie, w Warszawie też staramy się spotykać przynajmniej raz w tygodniu. Trener Urban chwali pana za pracowitość. Ponoć zostaje pan nawet po treningach, by ćwiczyć dośrodkowania? - Zgadza się. Wiem, że w tym elemencie mam największe braki. Poprawiłem już grę ofensywną i nie boję się wychodzić do przodu, wciąż brakuje jednak tego ostatniego podania. Tym bardziej cieszy mnie, że w sparingu z chorwackim Varteksem zaliczyłem asystę. Opłacało się zostawać po zajęciach, czuję że to zaprocentuje w lidze. A może czas, by poprosić o podwyżkę? - Jestem takim człowiekiem, który nie lubi się o cokolwiek prosić. Jeśli klub zaproponuje mi większe pieniądze, to oczywiście je przyjmę. Sam jednak do prezesa chodzić nie będę. O lepsze warunki trze ba powalczyć. - Jestem w Legii już pięć lat i myślę, że moja pozycja z każdym rokiem będzie coraz silniejsza. W styczniu podpisałem jednak nową umowę, moje zarobki wzrosły, więc na razie nie ma o czym mówić. Sochaux daje za pana 1,3 mln euro. Jan Urban mówi, że puściłby pana, ale za o połowę większą kwotę. - Miło mi, że trener mnie ceni. Dla mnie suma, jaką zaproponowali Francuzi, jest zaskakująca. To naprawdę masa pieniędzy! Dla Legii to jednak najwyraźniej było za mało. Z tego, co wiem Sochaux kupiło już prawego obrońcę z Partizana, więc chyba już po wszystkim. Może za rok ktoś wyłoży większe pieniądze? A pańska liga marzeń to? - Zdecydowanie angielska. Podoba mi się tamtejszy klimat. Wiadomo, że każdy chciałby grać w Manchesterze czy Liverpoolu, ale ja bym nie wybrzydzał nawet na trochę słabszy klub (śmiech). Rozmawiała: Małgorzata Chłopaś

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.