Jakub Rzeźniczak: Nic na siłę
09.07.2009 07:57
- Cieszę się, że moją grę w lidze docenili działacze Sochaux, ale nie napalam się na razie na zagraniczny wyjazd. Wolałbym potwierdzić, że dobry sezon nie był w moim wykonaniu przypadkiem i w tej rundzie będzie jeszcze lepiej. Jeśli nie wyjadę, nie będę robił z tego żadnej tragedii. Wystarczy, że podtrzymam dobrą formę, a za rok czy dwa na pewno pojawią się kolejne oferty. Tą już nie zawracam sobie tym głowy. Z tego, co wiem, Legia odrzuciła ofertę i tematu nie ma... - mówi w wywiadzie dla Dziennika <b>Jakub Rzeźniczak</b>.
W ostatnich miesiącach bardzo się pan piłkarsko rozwinął.
- Rzeczywiście - zauważam takie sygnały płynące z zewnątrz i czuję to osobiście. To uwieńczenie ciężkiej pracy, jaką wykonywałem przez te wszystkie lata. Potrzebny był mi taki przełomowy moment. Uwierzyłem w siebie, a ludzie w końcu przestali mnie postrzegać jako chłopaczka, który tylko płacze i odbija się od przeciwników.
Co było dla pana tym przełomowym momentem?
- Dużo dało mi to, że trener Jan Urban postawił na mnie i ufał mi mimo nie najlepszego początku ubiegłego sezonu. Dzięki niemu uwierzyłem w siebie i zaczęła się dobra passa - niezłe spotkania, pierwsza bramka w ekstraklasie, asysty. Bardzo pomaga mi też praca z psychologiem Legii Darkiem Parzelskim. Pracujemy nad koncentracją, wiarą w siebie. Na obozie w Austrii rozmawiamy codziennie, w Warszawie też staramy się spotykać przynajmniej raz w tygodniu.
Trener Urban chwali pana za pracowitość. Ponoć zostaje pan nawet po treningach, by ćwiczyć dośrodkowania?
- Zgadza się. Wiem, że w tym elemencie mam największe braki. Poprawiłem już grę ofensywną i nie boję się wychodzić do przodu, wciąż brakuje jednak tego ostatniego podania. Tym bardziej cieszy mnie, że w sparingu z chorwackim Varteksem zaliczyłem asystę. Opłacało się zostawać po zajęciach, czuję że to zaprocentuje w lidze.
A może czas, by poprosić o podwyżkę?
- Jestem takim człowiekiem, który nie lubi się o cokolwiek prosić. Jeśli klub zaproponuje mi większe pieniądze, to oczywiście je przyjmę. Sam jednak do prezesa chodzić nie będę.
O lepsze warunki trze ba powalczyć.
- Jestem w Legii już pięć lat i myślę, że moja pozycja z każdym rokiem będzie coraz silniejsza. W styczniu podpisałem jednak nową umowę, moje zarobki wzrosły, więc na razie nie ma o czym mówić.
Sochaux daje za pana 1,3 mln euro. Jan Urban mówi, że puściłby pana, ale za o połowę większą kwotę.
- Miło mi, że trener mnie ceni. Dla mnie suma, jaką zaproponowali Francuzi, jest zaskakująca. To naprawdę masa pieniędzy! Dla Legii to jednak najwyraźniej było za mało. Z tego, co wiem Sochaux kupiło już prawego obrońcę z Partizana, więc chyba już po wszystkim. Może za rok ktoś wyłoży większe pieniądze?
A pańska liga marzeń to?
- Zdecydowanie angielska. Podoba mi się tamtejszy klimat. Wiadomo, że każdy chciałby grać w Manchesterze czy Liverpoolu, ale ja bym nie wybrzydzał nawet na trochę słabszy klub (śmiech).
Rozmawiała: Małgorzata Chłopaś
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.