Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jakub Wawrzyniak: Jestem przykładem dla innych

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

22.11.2007 21:48

(akt. 21.12.2018 17:59)

- Zaczyna się najważniejsze pół roku, odkąd gram w piłkę. Naprawdę wierzę w wyjazd do Austrii i Szwajcarii. Ale najpierw muszę wrócić do składu Legii - mówi <b>Jakub Wawrzyniak</b>, który w spotkaniu z Serbią zagrał od pierwszej do ostatniej minuty. Do Legii przyszedł przed rozpoczęciem sezonu. Do kadry został po raz pierwszy powołany jeszcze jako zawodnik Widzewa. W pierwszych meczach miał miejsce na lewej obronie. Potem trener <b>Jan Urban</b> posadził go na ławce rezerwowych, miejsce w składzie zajął <b>Tomasz Kiełbowicz</b>.
- Rezerwowy w klubie polskiej ligi gra cały mecz eliminacyjny w reprezentacji. I to na innej pozycji niż zazwyczaj, bo w środku pomocy, a nie na boku defensywy. Jak to możliwe? - Sam się zastanawiam. Ale widocznie trener Leo Beenhakker uznał, że tam będę potrzebny. Piłkarz, a już szczególnie w reprezentacji, nie powinien wybrzydzać. Kiedyś grałem w pomocy. To było jeszcze w II lidze, w Stargardzie Szczecińskim. - Kiedy się pan dowiedział, że zagra w Belgradzie? - Tak wynikało z ustawienia w trakcie wtorkowej gry podczas ostatniego treningu przed meczem. Po wygranej z Belgią i awansie do finałów po cichu liczyłem, że dostanę szansę w Belgradzie. I się nie pomyliłem. - W pierwszej połowie widać było po panu zdenerwowanie. - Tremy nie miałem, ale błędy rzeczywiście mi się przydarzyły. Nie wynikały ze zdenerwowania. Potrzebowałem czasu, żeby się przyzwyczaić, oswoić ze wszystkim. Miałem zadania defensywne, ale nie miałem zakazu wychodzenia do przodu. Grałem w środku z Mariuszem Lewandowskim; kiedy jeden włączał się do akcji ofensywnych, drugi musiał zostać. Serbowie mieli może przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Byliśmy poprawniejsi od nich. - W Belgradzie w trzy minuty straciliście zwycięstwo i trzy punkty. - Kluczowy był pierwszy gol. Załamał nas. Drugi gol to już było frajerstwo, kuriozum. Dobrze, że przeczekaliśmy najgorsze i nie przegraliśmy. - Rzeczywiście czuje pan, że u Beenhakkera każdy ma szansę na wyjazd? - Tak. Eliminacje, czyli pewien etap, się skończyły. Nie ma co się zadowalać tylko tym. Jest już wybrana spora grupa, z niej trener wybierze 23 zawodników. - Mariusz Lewandowski podał pana za przykład tego, że w każdym z polskiej ligi trener Beenhakker może dostrzec reprezentanta. - Widać Holender ma "sokole oko". Widzi więcej niż inni szkoleniowcy. Jestem ja, jest Tomek Zahorski. Strzelane gole czy "show" na boisku nie są dla Beenhakkera jedynym kryterium. Dobiera zawodników na pozycje, ma określone oczekiwania. - Jaka jest różnica między grą na boku obrony a w środku pomocy? - Jest dużo mniej czasu na podejmowanie decyzji. Z każdej strony ma się rywala, wszystko dzieje się bardzo szybko. - Daje panu do myślenia to, że nie gra pan w klubie, a jest w kadrze? - Od awansu, choć to ledwie parę dni, inaczej podchodzę do wielu spraw. Za chwilę kończy się runda, zostały trzy mecze ligowe. Chcę jak najszybciej zacząć walkę o wyjazd na Euro, ciężko przepracować okres zimowy. Zaczyna się najważniejsze pół roku, odkąd gram w piłkę. Wierzę w wyjazd do Austrii i Szwajcarii. Ale najpierw muszę wrócić do składu Legii. To priorytet, by móc myśleć o wyjeździe. - Raz pan gra, raz nie. - Nie mam pewnej pozycji, to bezdyskusyjne. Szkoda, ale trener Urban zmienia skład niemal na każdy mecz. - A może wolałby pan grać w środku? - Ważne, by drużyna odnosiła z tego korzyść. Nauczyłem się w kadrze, że najważniejsza jest drużyna, a jednostka na końcu. - Dużo sił kosztował pana mecz z Serbią? Wystarczy energii na sobotni mecz z Polonią Bytom? - Mam nadzieję, że zagram na Stadionie Śląskim. Będę gotowy i czekam tylko na decyzję trenera Urbana. Zostawiłem sporo zdrowia, ale do soboty się zregeneruję. - Teraz już Legia nie może tracić punktów. - Zostały trzy mecze w tym roku, chcemy wszystkie wygrać. Wierzymy, że dogonimy Wisłę. Słyszałem, że jest sporo kontuzji, nie ma skrzydłowych. W lidze nikt tanio skóry nie sprzedaje. Odra przyjechała i ograła nas w Warszawie. Tamto spotkanie odbija nam się do dziś. - Umie pan sobie odpowiedzieć, dlaczego nie gra w Legii? - Nie umiem.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.