Jakub Wawrzyniak
fot. Marcin Szymczyk

Jakub Wawrzyniak: Miałem fajny czas w Gdańsku, ale bliżej mi do Legii!

Redaktor Piotr Gawroński

Piotr Gawroński

Źródło: Legia.Net

04.12.2020 22:40

(akt. 05.12.2020 12:15)

- Sobotnie spotkanie w Warszawie będzie miało podobny przebieg, jak z Piastem. Zadecyduje pierwsze 25 minut, w których Legia łapie rytm, próbuje dominować przeciwnika i gra wysoko po stracie. Wydaje mi się, że Dusan Kuciak będzie musiał nie raz ratować swój zespół - mówił w rozmowie z Legia.Net Jakub Wawrzyniak, były piłkarz Legii i Lechii Gdańsk.

Był taki mecz Lechii Gdańsk z Koroną Kielce w marcu 2018 roku, kiedy zagrał pan od pierwszej minuty w jednej drużynie z Filipem Mladenoviciem. To było jedyne takie spotkanie.

- Z Filipem, jak już, to rywalizowaliśmy o pozycję lewego obrońcy, rzadko byliśmy razem na boisku. To był moment kiedy „Mladen” wchodził do drużyny. Sam nie krył w wywiadach, że nie był gotowy na grę od początku. Aspekt przygotowania fizycznego jest dla niego bardzo ważny i teraz to potwierdza.

Mladenović to kluczowa postać Legii, czy kogoś innego by pan wyróżnił?

- Zdecydowanie on. Ma świetny okres, jeśli chodzi o grę ofensywną. W ostatniej akcji z Piastem, dobrze nawinął przeciwnika i oddał strzał z prawej nogi, jednak piłka nie wpadła do bramki, szkoda, to byłoby zwieńczenie jego świetnych statystyk. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby to udało się w meczu z Lechią.

Utrzymuje pan z nim kontakt?

- Nie rozmawialiśmy, nie utrzymujemy kontaktu. Natomiast, co do jego umiejętności, to są bardzo wysokie. Myślę, że ma najlepszą lewą nogę, jaką Ekstraklasa widziała od dłuższego czasu.

Od kiedy skończył pan karierę?

- Nie, jak graliśmy razem też miał lepszą. Jego siła dośrodkowania i precyzja jest na wysokim poziomie. To są tak zwane piłki europejskie, mocno bite. Przeważnie w Ekstraklasie te dośrodkowania dochodzą do pola karnego, ale nie z taką siłą jak piłki od Mladena. To powoduje, że nawet spóźniony obrońca potrafi dojść do napastnika i wygrać pojedynek. Filip daje napastnikom przewagę, że mogą być nieżle pilnowani, a i tak dostaną dobrą piłkę i mają czas na oddanie strzału.

Kto jest w tej chwili najlepszym zawodnikiem Legii? Wiele zmieniło się w Legii dzięki trenerowi Czesławowi Michniewiczowi?

- Mam wrażenie, że to nie jest jeszcze drużyna, jaką Czesław Michniewicz chciałby oglądać na co dzień. Ciekaw jestem jak rozwijać się będzie Michał Karbownik, jest bardzo ruchliwy i mobilny. Myślę, że w tyłach Legii jest kilka niedociągnięć.

Mimo że w obronie grają Artur Jędrzejczyk i Igor Lewczuk?

- To są dwaj bardzo doświadczeni gracze - myślę, że zdają sobie sprawę, co jest nie tak. To nie wynika tylko z ich postawy, ale w tym elemencie można sporo poprawić.

Jakiego meczu się pan spodziewa?

- Będzie to spotkanie o podobnym przebiegu, jak z Piastem. Zadecyduje pierwsze 25 minut, w których Legia łapie swój rytm, próbuje dominować przeciwnika i gra wysoko po stracie. Wydaje mi się, że Dusan Kuciak będzie musiał nie raz ratować swój zespół.

Dla pana te powroty na stadion przy Łazienkowskiej były miłe? Jak pan je wspomina?

- Najlepiej pamiętam ostatnie spotkanie sezonu 2016/17, kiedy walczyłem z Lechią o mistrzostwo, ale to się nie udało. Legia czekała na ten tytuł w tunelu, obserwując ostateczne rozstrzygnięcia spotkania w Białymstoku. To był mecz, w którym można było się pięknie zapisać w historii Lechii. Zdobycie mistrzostwa Polski w barwach Legii to po prostu kolejny tytuł, a zdobycie go grając na Legii, w innych barwach, dodatkowo byłoby to premierowe mistrzostwo… Ludzie do końca życia by to wspominali. W każdym pubie i restauracji w Gdańsku otrzymywałbym zniżki nawet za 20 lat.

Komu pan kibicuje?

- Oczywiście jestem za Legią. Miałem fajny czas w Gdańsku, dobrze mi się tam żyło i grało, ale oczywiście bliżej mi do Legii. Chciałbym zobaczyć emocjonujące spotkanie.

Spodziewa się pan, że Legia wygra u siebie?

- Mecze u siebie to naciągane stwierdzenie bez kibiców. Dobrze, że trenerzy biorą to pod uwagę i nie używają słów „gramy przed własną publicznością”. Myślę, że jakość piłkarska zdecyduje, a ta jest po stronie Legii.

Czy to najlepsza Legia? Jak nie, to jaka za pana czasów?

- Myślę, że Legia prowadzona przez Jacka Magierę, Stanisława Czerczesowa czy Henninga Berga była lepsza. Dajmy czas trenerowi Czesławowi Michniewiczowi. Na jakiekolwiek osądy i porównania przyjdzie czas na wiosnę. Michniewicz przejmował Legię po okresie przygotowawczym, w ciągu meczowym, dlatego to nie jest czas na porównania.

Jakiego trenera Legii najlepiej pan wspomina?

- Jana Urbana. Był prawdziwy w swojej ocenie i co mi się podobało, to że wymagał ode mnie tyle, ile zagrałem w swoim najlepszym meczu pod jego wodzą. Pokazałem mu jakiś pułap i on cały czas tego wymagał. To było świetne.

Kiedyś jeden z trenerów powiedział, że gdyby Wawrzyniak tak grał jak gadał, to grałby w Realu.

- To był właśnie trener Janek Urban. Coś w tym chyba jest.

Może to właśnie świetna rekomendacja do pracy w mediach?

- Już wtedy trener wiedział, że dobrze gadam!

Trochę jakby przepowiedział?

- Jeżeli chodzi o moją działalność medialną, to mnie to bardzo cieszy, ale jestem na początku drogi. Wiem, jak wiele przede mną nauki i mankamentów w sposobie wypowiedzi. Z podkulonym ogonem staram się edukować i tak do tego podchodzę.

Skoro TVP, Kanał Sportowy po pana sięgają to według nich pewnie pan się dobrze odnajduje. Jak pan uważa?

- Staram się. Jestem na początku drogi, podoba mi się to i ekscytuje. Dodatkowo, jestem przy piłce, a to jest dla byłego piłkarza szalenie istotne.

Szczególnie, że robi pan też papiery trenerskie UEFA.

- Na początku, kiedy rozpoczynałem edukację, pojawił się temat współpracy z „Kanałem Sportowym” i na razie nie kontynuuje kursów, które i tak są teraz w zawieszeniu przez pandemię. Cała edukacja organizowana przez PZPN jest w tej chwili zamknięta.

Kontynuuje pan swoje biznesy oprócz działalności w mediach?

- Mam swoje biznesy rozkręcone jeszcze za czasów gry w piłkę. Myślę, że to naturalna droga piłkarza, który chcę sobie ułożyć pozycje pozasportową, aby coś z tych zainwestowanych pieniędzy wpadało.

Najlepszy moment w Legii?

- Pierwsze półtora roku, po których odszedłem do Panathinaikosu. Indywidualnie byłem wtedy w bardzo dobrej dyspozycji. Drużynowo? Drugi rok pracy Macieja Skorży, a także okres gry za Jana Urbana. Ciągle nie mogę przeboleć rewanżu ze Steauą Bukareszt. Zremisowaliśmy na wyjeździe 1:1, a u siebie, gdzie mieliśmy szczególnie uważać, straciliśmy dwie bramki w dziesięć minut. Po bramce Jakuba Rzeźniczaka w doliczonym czasie zabrakło nam minut. Gdybyśmy jeszcze wbili gola na 3:2, to byłby to mecz stulecia, a tak pozostał wielki niedosyt i zawód.

Myślałem, że powie pan o meczu ze Spartakiem w Moskwie i asyście przy bramce Janusza Gola.

- Ten mecz był zakończony sukcesem, i to w ostatniej minucie. Wiele się o tym mówiło. Fajnie by było, gdyby Jakub Wawrzyniak po zakończonej karierze mógł mówić o dwóch meczach, pierwszym w Moskwie, a drugim ze Steauą, który dał awans do Ligi Mistrzów. Niestety, to pozostanie w sferze marzeń.

A najlepszy moment w Lechii?

- Za Piotra Nowaka, ten okres, w którym, niestety, na końcu zabrakło bramki na stadionie Legii. Graliśmy fajną piłkę, na Lechię ludzie przychodzili oglądać grę kombinacyjną, ofensywną, w większości dominująca, szczególnie w Gdańsku.

Na koniec kariery był pan w GKS Katowice - teraz ten klub znajduje się na pierwszym miejscu w tabeli II ligi - może wróci na zaplecze ekstraklasy. Obserwuje pan ich poczynania?

- Tak, oglądałem ostatnio ich mecz z Motorem Lublin, który wygrali 2:1. Siedem zwycięstw z rzędu.

Czego zabrakło wtedy w drużynie?

- Jak drużyna spada po całym sezonie, to po prostu była najsłabsza, i tyle. Nie należało się miejsce w pierwszej lidze. Trochę upokarzające. Miałem taką tendencję do spektakularnych meczów i zdarzeń, o których wiele osób wie, i skończyłem karierę w sposób spektakularny, tracąc bramkę w 90. minucie strzeloną przez bramkarza drużyny przeciwnej.

Można powiedzieć, że po cichu kończył pan karierę.

- Ja po cichu wchodziłem do Ekstraklasy i po cichu z niej wychodziłem (śmiech).

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.