Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jakub Wawrzyniak: My jesteśmy Legią Warszawa

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

02.04.2008 23:18

(akt. 20.12.2018 20:32)

- Myślę, że dzisiaj już było widać, że po tym osłabieniu nie ma już śladu. Jestem gotów do gry na 100%. W dwumeczu bardzo istotne jest to, że w pierwszym mecz u siebie nie traci się bramki. To, czy skromne 1:0 wystarczy na Lechię i do awansu przekonamy się już za tydzień. Pełne trybuny na pewno tam będą, ale my musimy znać swoją wartość. My jesteśmy Legią Warszawa! Zajmujemy drugie miejsce w pierwszej lidze i gramy z zespołem drugoligowym. Oczywiście nie mówię, ze oni są słabi, to bardzo dobry zespół. Ale to my jesteśmy w tym dwumeczu faworytem - o rywalizacji w Pucharze Polski opowiada strzelec zwycięskiej bramki <b>Jakub Wawrzyniak</b>.
Jak podsumujesz ten wynik? Skromne 1:0. Ale wydaje mi się, że z przebiegu gry byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Trzeba przyznać, że Lechia na pewno bardzo umiejętnie się broniła. Widać było na boisku, że bronili się całym zespołem i liczyli na kontry. Z przodu praktycznie osamotniony Cetnarowicz miał problem, by coś dobrego zrobić. Za tydzień się przekonamy, czy skromne 1:0 wystarczy. Dość rzadko strzelasz bramki. Lepiej się czujesz na środku obrony? - Rzadko? Ja od listopada strzeliłem już cztery bramki, także nie można chyba powiedzieć, że jako obrońca strzelam rzadko. Ja się dużo lepiej czuję jako lewy obrońca. Wojtek Szala nadciągnął mięsień przywodziciela, więc była to wymuszona zmiana. Nie ważne kto gra, ważne że nie tracimy od kilku spotkań bramek. Zdajemy sobie sprawę, ze może nie gramy na dzień dzisiejszy zbyt atrakcyjnej piłki, ale wygrywamy mecz za meczem i z tego się bardzo cieszymy. W meczu z Koroną musiałeś przedwcześnie opuścić boisko z powodu niedyspozycji, a dziś strzeliłeś gola i grałeś dobrze... - Cieszę się, że to osłabienie okazało się tylko kilkugodzinne. W niedzielę wieczorem czułem się już zdecydowanie lepiej. Myślę, ze dzisiaj już było widać, że po tym osłabieniu nie a już śladu. Jestem gotów do gry na 100%. Czy te spotkania pucharowe mają coś w sobie szczególnego, że strzelasz w nich gole? - Trzeba się cieszyć, że obrońca strzela bramki. Cieszę się, że to drugi mecz pod rząd, w którym w pucharze strzelam bramkę. Teraz trzeba poczekać, aż swoje dorzucą napastnicy i pomocnicy i będziemy przechodzić te kolejne etapy aż do pucharu. Dałbyś sobie żółtą kartkę za swój faul? - Ja trafiłem w piłkę. Z tego co widziałem także sędzia boczny nie sygnalizował faulu. Jednak sędzia główny inaczej zinterpretował tą sytuację i dał żółtą kartkę. Nie wiem, skoro tak to zinterpretował, to widocznie tak musiało być. Nie chciałbym tego, ani pracy sędziów oceniać. Jednak 1:0, to nie jest duża zaliczka przed rewanżem... - Wygraliśmy skromnie, ale jak najbardziej zasłużenie. Nie wydaje mi się, że mieliśmy problemy w tym meczu. Lechia w drugiej połowie stworzyła jedną sytuację, gdzie Cetnarowicz nie doszedł do dośrodkowania. Zobaczymy za tydzień. W dwumeczu bardzo istotne jest to, że w pierwszym mecz u siebie nie traci się bramki. To, czy skromne 1:0 wystarczy na Lechię i do awansu przekonamy się już za tydzień. Pełne trybuny na pewno tam będą, ale my musimy znać swoją wartość. My jesteśmy Legią Warszawa! Zajmujemy drugie miejsce w pierwszej lidze i gramy z zespołem drugoligowym. Oczywiście nie mówię, ze oni są słabi, to bardzo dobry zespół. Oglądaliśmy ich spotkania i widzieliśmy, że potrafią grać bardzo ciekawie. Ale to my jesteśmy w tym dwumeczu faworytem. Z tym, że nie może się to skończyć na gadaniu w gazetach, ale trzeba będzie wyjść na boisko w Gdańsku i pokazać że byliśmy lepsi w dwumeczu. Czego zatem zabrakło w tej pierwszej połowie, że dopiero w drugiej zaczeliście grać lepiej? - My w szatni na szybko analizując stwierdziliśmy, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu lepsza od drugiej. Gdybyśmy utrzymali tempo gry z pierwszej połowy, to Lechia prędzej czy później opadłaby z sił. Zabrakło skuteczności pod bramką. Było dużo dośrodkowań w pole karne, może niezbyt dokładnych. Ciężko powiedzieć czego zabrakło. Wygraliśmy 1:0, tylko 1:0 można powiedzieć. Skromnie, ale zasłużenie. Natomiast Bartka i Takesura nie muszę zapraszać, by oglądali moje gole i uczyli się jak się strzela. Obaj umieją to robić. Takesure pokazuje to w lidze, a Bartek niedługo będzie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.