Jan Mucha: Nic nie mamy do stracenia
22.08.2008 11:17
- W dwóch ligowych meczach wpuściłem już cztery gole. Prawie tyle, ile wtedy przez całą rundę. Potem jednak też przechodziliśmy kryzys, nie wygraliśmy cztery razy z rzędu. Na początku rundy wiosennej też wyglądało to gorzej, a koniec był radosny. I teraz przełamiemy niemoc. Musimy w końcu zacząć walczyć. Zgadzam się, że ostatnio najlepiej to nie wyglądało. Jednak w piłce jest wiele aspektów, szczegółów - mówi bramkarz Legii <b>Jan Mucha</b>.
Z Legią jest bardzo źle. Macie sposób, by to zmienić?
- Nie mówię, że jest dobrze, bo byłoby śmiesznie. Ale trzeba poszukać przyczyn. Mamy wielu nowych piłkarzy, a to nie takie proste od razu wkomponować ich w zespół. Przychodzili w różnym czasie, są na różnym etapie przygotowań. Zresztą nie ma co się tłumaczyć. Nie jesteśmy w formie, ale musimy sobie z tym poradzić. Jak na polską ligę mamy bardzo dobrych piłkarzy, wielki potencjał. To kwestia czasu, kiedy zaczniemy grać dobrze. Nie ma innej możliwości. Teraz czeka nas bardzo ważny mecz z Jagiellonią. Ważniejszego jeszcze w tym sezonie nie było.
Z tą samą Jagiellonią przegraliście sparing 0:2. Zresztą na Łazienkowskiej, gdzie zagracie z nimi w niedzielę.
- To był jednak sparing. Poza tym nie grało 90 proc. zawodników z podstawowego składują także. Choć z drugiej strony nibyjest tak, że z 25 graczy stanowiących kadrę pierwszego zespołu wszyscy są właściwie równorzędni. W sparingach gra się jednak zupełnie inaczej. Z drugiej strony tamten mecz pokazał, że z formą nie jest w porządku.
Pan jednak formy nie stracił.
- Jestem bramkarzem. 80 proc. treningów zajmują mi ćwiczenia z trenerem właśnie od bramkarzy, oddzielnie od reszty zespołu. Tu nie chodzi o to, kto zagrał lepiej czy gorzej. Ja też mogłem wjednej czy drugiej sytuacji zachować się lepiej. Mogłem jakiejś bramki nie puścić.
Czego najbardziej brakuje drużynie, poszczególnym zawodnikom?
- To nie moja rola oceniać. Ja stoję w bramce, koledzy mają inne zadania. Trudno się bronić, kiedy przegrywa się po takim meczu jak w Wodzisławiu. I w dodatku z takim rywalem jak Odra. Prawda. Gdybyśmy byli lepsi, gdybyśmy przegrali po ambitnej i dobrej grze, trafiając w słupek i poprzeczkę, to nikt nie miałby pretensji. A tak musimy przyjąć krytykę. Z Odrą zagraliśmy beznadziejnie.
Liga dopiero się zaczęła, a Wisła już ma nad wami pięć punktów przewagi.
- To nic nie znaczy. W polskiej lidze każdy może wygrać z każdym, a nikt mi nie powie, że Wisła będzie miała taki wspaniały sezon jak poprzedni. Real czy Barcelona też miewają słabsze momenty, nikt przez rok nie gra na równym poziomie. Wisła też będzie przechodzić kryzys.
Nie denerwuje pana, że kupieni przez Legię zawodnicy z Hiszpanii ciągle nie są gotowi do gry?
- Taka jest polityka klubu. Jak ktoś nie przepracował okresu przygotowawczego, nie może od razu wejść na boisko i grać na pełnych obrotach. W ubiegłym sezonie też doszło wielu nowych piłkarzy, a takiego zamieszania nie było.
Ale dochodzili w podobnym okresie, byli przygotowani do gry. Było łatwiej. Na początku poprzedniego sezonu Legia wygrała pierwszych siedem spotkań w lidze. W sześciu pierwszych nie puścił pan nawet jednego gola...
- A teraz w dwóch już cztery. Prawie tyle, ile wtedy przez całą rundę. Potem jednak też przechodziliśmy kryzys, nie wygraliśmy cztery razy z rzędu. Na początku rundy wiosennej też wyglądało to gorzej, a koniec był radosny. I teraz przełamiemy niemoc. Musimy w końcu zacząć walczyć. Zgadzam się, że ostatnio najlepiej to nie
wyglądało. Jednak w piłce jest wiele aspektów, szczegółów.
Zaraz po Jagiellonii czeka was wyjazdowy rewanż w Pucharze UEFA z FK Moskwa.
- Pierwszy mecz przegraliśmy 1:2, ale wcale mi się nie wydaje, że losy awansu są przesądzone. Aż przykro pomyśleć, że tak łatwo poradził sobie z nami przeciwnik wcale nie reprezentujący jakiejś ogromnej klasy. Jeżeli zaczniemy grać trochę lepiej niż ostatnio, to wcale nie jesteśmy bez szans. Ale łatwo oczywiście nie będzie.
Atmosfera w zespole po ostatnich niepowodzeniach siadła?
- Jesteśmy profesjonalistami. Nie ma niepotrzebnych zadrażnień. Zdajemy sobie sprawę, że coś trzeba zmienić. Przecież nikt specjalnie nie gra źle. Wiemy, że teraz mamyjuż zero do stracenia. Przyjmujemy krytykę i robimy wszystko, żeby odbić się od dna. Gorzej być już przecież nie może. Legii tak grać jak ostatnio po prostu nie wolno.
To kiedy nastąpi poprawa?
- Od następnego meczu. Po to mamy zgrupowanie. Mam ambicje. Chcę kiedyś zagrać wlepszej lidze. Do tego muszą być wyniki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.