Jan Urban: Będziemy musieli improwizować
13.11.2007 22:38
- Często gramy efektownie, ale nieskutecznie. Bez tego nie ma i nie będzie wyników - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" trener Legii Warszawa, <b>Jan Urban</b>. Drużyna ze stolicy na kolejkę przed końcem rundy jest trzecia, tracąc dziesięć punktów do Wisły Kraków i trzy do Korony Kielce. W czwartek "Wojskowi" rozegrają mecz Pucharu Ekstraklasy z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski.
Przetrawił już pan to, co działo się w trakcie meczu z Jagiellonią? 0:0 z beniaminkiem u siebie to kiepski wynik dla drużyny z aspiracjami sięgającymi mistrzostwa.
Jan Urban: Zagraliśmy dobrze, ale byliśmy nieskuteczni. I przez to cierpimy. Taki Marek Zieńczuk z Wisły w zeszłym sezonie nie strzelił nawet jednego gola, teraz co kopnie, to wpada. A takiemu Piotrkowi Gizie nie chce wpaść za nic.
W meczu z Jagiellonią schodził z boiska pół godziny przez końcem wygwizdywany.
- Piotrek ma duże umiejętności. Najłatwiej byłoby się schować. On stara się brać na siebie ciężar gry. Inna sprawa, że ten ciężar go w tej chwili przygniata. Mamy wielu zawodników, którym brakuje doświadczenia. A za doświadczonego uważam takiego, który ma 100 występów w lidze. Mamy kilku takich - Tomek Kiełbowicz, Wojtek Szala czy Dickson Choto. Ale to w tej chwili za mało.
To może trzeba było o takich postarać się przed sezonem? Kilku doświadczonych w zespole zatrzymać, kilku dokupić?
- A kogo miałem zatrzymać? Bronowickiego? Chciał odejść do Crvenej Zvezdy i nic nie mogliśmy zrobić. Dokupić? To jest zależne od klubu - czy ma chęć i na to pieniądze. Początkowo zresztą, gdy wygrywaliśmy, wydawało się, że akcenty są dobrze rozłożone. Skład wydawał się wyrównany. Tymczasem sytuacja potoczyła się inaczej. Na pewno więcej spodziewaliśmy się po napastnikach. Co innego, gdyby byli w równej formie, a u nich wiele zależało od tego, który danego dnia którą nogą wstanie z łóżka. Niby Takesure Chinyama strzelił sześć goli, ale powiedzieć, że powinien dwa razy więcej to mało. Więcej powinien też strzelać Bartek Grzelak. Mieliśmy problem także na prawej pomocy. Zdawało się, że rywalizacja Miroslava Radovicia z Kamilem Grosickim przyniesie owoce. Ale ich forma też była chwiejna. A teraz może być jeszcze gorzej. Radović ma kłopot z mięśniami brzucha i nie wiadomo, ile potrwa przerwa. Może nawet dłużej niż 10 dni, czyli do meczu z Polonią Bytom. Kamil ma jeszcze może poważniejsze kłopoty.
Także zdrowotne, chociaż innego rodzaju.
- "Grosik" jest po prostu chory, uzależniony od hazardu. Spotyka się z psychologiem, ale to mało. Są specjalistyczne ośrodki. Jeżeli się zgodzi, to go do takiego wyślemy. Takie leczenie także by trochę potrwało. Na szczęście będziemy mieli zimową przerwę w rozgrywkach.
On jednak nie do końca zdaje sobie sprawę z kłopotu. Mówi, że więcej już nie odwiedzi kasyna.
- To tak jak narkoman powie, że nie będzie ćpać, zaś alkoholik, że nigdy się nie napije. Hazard to nałóg. Jeżeli jest się uzależnionym, wydaje się, że samemu da się radę. A tu już sytuacja zaszła za daleko.
Grosicki pojechał na zgrupowanie kadry młodzieżowej. Łącznie z tymi, którzy także tam pojechali "dorosłymi" kadrowiczami, i doliczając kontuzjowanych, może mieć pan problem w czwartkowym meczu Pucharu Ekstraklasy. Np. powołania dostali Tomasz Kiełbowicz i Jakub Wawrzyniak - obaj lewi obrońcy.
- W dodatku kontuzjowany jest Przemysław Wysocki z drużyny grającej w Młodej Ekstraklasie. Musieliśmy uzupełnić skład zawodnikami z tamtej ekipy, ale Wocial, Rawa czy Rybus to nie lewi obrońcy. Zestawiając skład na mecz z Groclinem, będziemy musieli improwizować.
Zwykle przerwy w rozgrywkach źle robiły Legii. Może ta teraz jednak się przyda, żeby wziąć oddech? A może czeka pan już na koniec rundy?
- Mamy tych graczy, których mamy, i w tym składzie musimy dograć do końca roku.
Ale zimą przyjdzie napastnik?
- Szukamy. Jednak nie mamy jeszcze nikogo konkretnego na oku. W polskiej lidze nie widzę piłkarzy potrafiących zapewnić 10-12 bramek w sezonie. A jeżeli nawet, są to "nie do wyjęcia". Ze względu na cenę czy inne okoliczności. Na razie musimy strzelać bramki tymi, których mamy. To zresztą sprawa nie tylko napastników. Pomocnicy też powinni częściej trafiać do bramki. Mogę chyba tego wymagać od takich graczy jak Edson, Roger, Vuković czy niezależnie od tego co powiedziałem wcześniej Giza.
Dlaczego Legia ma tak duży dystans do Wisły?
- Jesteśmy od niej różnym zespołem. Nie mamy zawodników grających tak twardo, tak ostro. Krakowianie często prezentują styl jednostajny, niewiele się dzieje, ale jak trzeba, jednym strzałem przechylają szalę. My często gramy bardziej efektownie. Brakuje nam jednak efektywności. Bez tego nie ma i nie będzie wyników.
Za to Legia świetnie spisuje się w obronie. Sześć straconych bramek w rundzie to jedno z najlepszych osiągnięć w historii klubu.
- I co z tego? Wisła też straciła sześć, a nie przegrała żadnego meczu, tylko dwa zremisowała. A my jak pierwsi tracimy, od razu przegrywamy. W takich drużynach jak Legia czy Wisła zawodnicy muszą być przygotowani do tego, by zawsze wygrywać. Nasi, jak widać, nie są do tego przygotowani.
Czyli w Warszawie w tym sezonie nie będzie tytułu?
- Najgorzej byłoby, gdyby to w nas pierwsza umarła nadzieja. Nadal wierzymy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.