News: Jan Urban o transferze Hamalainena

Jan Urban: Chcę by wiosną na trybunach było głośno

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza, Warszawa.sport.pl

12.12.2012 08:38

(akt. 05.01.2019 10:21)

- W sobotę zorganizowałem imprezę pożegnalną z zespołem. Zaprosiłem chłopaków, akurat mecz graliśmy w piątek, więc w sobotę był dobry moment, żeby troszkę dłużej posiedzieć i porozmawiać. Czemu ja za wszystko zapłaciłem? A dlaczego nie? W Hiszpanii to nic niezwykłego. Nie zapraszam co miesiąc, tylko raz na rundę, więc nie zbiednieję. Chłopaki jeszcze nie zapraszali, widocznie czekają na lepszą okazję - mówi trener Legii Jan Urban w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

W ankiecie Canal+ piłkarze ekstraklasy odpowiadali m.in. na pytanie, z którym trenerem chcieliby pracować. Wie pan, kto wygrał?


- Wiem, ktoś mi powiedział. Wyniki są dla mnie sympatyczne, nie spodziewałem, że osiągnę taki wyniki [trenera Legii wskazało 49,7 proc. pytanych, drugi był Michał Probierz z 13,7 proc.]. Nie wiem, co powiedzieć, bo każdy trener ma swój styl. Nie wiem, kto jak pracuje na co dzień. Spotykamy się przy różnych okazjach, ale głównie przy kawie.


Najważniejszy moment rundy?


- Rewanż z Rosenborgiem w Trondheim w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Europy. W pierwszym meczu w Warszawie popełniliśmy błąd taktyczny. Prowadziliśmy 1:0 i próbowaliśmy strzelić kolejnego gola, zamiast odpowiedzialnie się cofnąć i utrzymać wynik. W Europie 1:0 to niezła zaliczka, ale rywale wyrównali. W Trondheim zabolało mnie to, że nie zagraliśmy tak, jak potrafimy. Stać nas było na więcej, niż pokazaliśmy w Norwegii. Gdyby Rosenborg był od nas lepszy, otwarcie bym to powiedział. Ale nie był, tylko my zagraliśmy poniżej możliwości. Od tego momentu musieliśmy skupić się tylko na lidze. Porażka w pucharach nie miała konsekwencji, ale tamtego dwumeczu bardzo mi żal.


Pierwszy mecz ligowy, z Koroną, Legia wygrała 4:0. Powiedział pan po nim "Zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku mistrzostwa". 14 kolejnych było trudne czy nadspodziewanie łatwe?


- Raczej to drugie. Dobrze nam idzie ta wspinaczka. Wykorzystujemy potencjał. Mamy zawodników kreatywnych lubiących grać otwartą, ofensywną piłkę, i to pasuje wszystkim: nam, bo zdobywamy punkty, oraz tym, którzy to oglądają, bo w meczach z udziałem Legii pada najwięcej bramek. Dlatego nie robiłem dramatu z powodu sporej liczby straconych goli i błędów w obronie, bo potencjał ofensywny mamy duży, stwarzamy wiele okazji i potrafimy odrabiać straty.


Wiosną na Łazienkowską przyjedzie Lech, Górnik, Lechia i Śląsk.


- Mamy największy wpływ na to, jak będziemy grać. Stworzyliśmy sobie dość komfortową sytuację, choć niczego jeszcze nie przesądzam. Ale nie wiem na przykład, jaka będzie atmosfera na trybunach. Chciałbym, żeby było głośno i radośnie, żeby było dużo ludzi, bo to dla nich gramy. Nasza gra może się podobać, jesteśmy liderem. Ale nie wiem, czy coś się zmieni. Za pierwszym razem protest się nie skończył przez trzy lata, więc teraz chłodno do wszystkiego podchodzę. Aczkolwiek nadziei nie tracę.


Co będzie najważniejsze wiosną?


- Początek. Mam nadzieję, że ostatnia kolejka nie będzie decydowała o mistrzostwie. Liczę, że przed rewanżem ze Śląskiem w ostatniej kolejce będziemy liderem. Nie umiem przewidzieć scenariusza. Bardzo bym chciał zapewnić sobie tytuł w 28. kolejce. Jeśli wszystko miałoby się decydować w ostatnim meczu, to liczę, że będziemy się liczyć w stawce.


Którego piłkarza z polskiej ligi chciałby pan najbardziej?


- Wiem, ale nie wskażę. Nie będę nikomu robił promocji. W lidze jest wielu fajnych piłkarzy. Ale proszę patrzeć w stronę Krakowa...

Zapis całej rozmowy można przeczytać na Warszawa.sport.pl

Polecamy

Komentarze (213)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.