Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jan Urban: Jesteśmy zakompleksieni

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

15.08.2008 17:20

(akt. 20.12.2018 01:19)

- Atmosfera jest teraz taka, że każdy się boi porażki. Każdy wie, że po jakichkolwiek niepowodzeniach będzie po nich totalna jazda. Piłkarze są bardziej przejęci tym, żeby się nie skompromitować, niż tym aby myśleć, że jesteśmy najlepsi, że potrafimy i że z każdym sobie poradzimy. I to nie tylko w pucharach, ale także w lidze. Mamy problemy z naszą mentalnością i w pewnym sensie jesteśmy zakompleksieni. Z każdej strony słyszymy jakąś krytykę. Nie ma czegoś takiego, jak konstruktywna krytyka. Nie, u nas jest jazda. U nas jest bardzo dobrze, lub bardzo źle, ale nie ma środka. A powinien być – tak o mentalności wypowiadał się trener Legii <b>Jan Urban</b>.
- Nawet po meczu Wisły z Barceloną siedzi gość w studiu (Maciej Szczęsny przyp. red.) i mówi takie rzeczy jakby nigdy nie grał w piłkę i nie wie o czym mówi. Dla mnie Wisła zagrała na swoim normalnym poziomie. Nie było tam strachu ani wybijania w trybuny, ani obrony Częstochowy. Kiedy mogli, to próbowali. Po prostu trafili na Barcelonę, która zagrała wyśmienicie i nie mieli przeciwko niej szans. Ale nie można mówić o braku zaangażowania, że nie chcieli, ani nic nie zrobili. Wisła zagrała na normalnym poziomie, ale na Barcelonę to było po prostu za mało. Czy nie można powiedzieć: Barcelona, to za wysoki próg dla nas, ale powalczymy w Pucharze UEFA? Nie, lepiej obwiniać bramkarza, który nie wiadomo ile sytuacji wybronił… U nas jest to ogólnie przyjęte. Nie ma czegoś takiego, jak konstruktywna krytyka. Tak, zrobili to, ale poszukać też jakichś pozytywów. Nie, u nas jest jazda. U nas jest bardzo dobrze, lub bardzo źle, ale nie ma środka. A powinien być. Widać było ile Rosjanie mieli niewymuszonych strat, ile podań i wybić na oślep. Ale była też wiara, że mogę, że potrafię, że dadzą radę. Z tego co trener mówi nie wynika, by legioniści byli zdolni awansować do kolejnej rundy. Ale może krokiem w przyszłość byłoby zatrudnienie do pracy psychologa, który mógłby popracować z graczami w grupie lub indywidualnie? - Nie wiem jak u nas traktuje się psychologa wśród piłkarzy. Niektórzy mogą być na to nieprzygotowani, bo ktoś tam może się z nich naśmiewać, że ma coś nie po kolei. Ja osobiście grając w Hiszpanii miałem taki krótki okres, że nie strzelałem goli. Nie to, że grałem źle, ale po prostu nie strzelałem bramek. I trener przyszedł do mnie i zapytał: Janek, czy nie chciałbyś pogadać z psychologiem? Tak porozmawiać, zobaczyć… Poszedłem z miłą chęcią. Byłem na kilku sesjach i już po pierwszej strzeliłem bramkę. Ale nie traktowałem tego jako „czy mi pomoże?”, ale jako nowe doświadczenie. Jak mi pomoże praca z psychologiem. Byłem i już wiem. Pomógł mi, to dobrze. Nie pomógł mi, to nie muszę tam więcej iść. Poza tym wiemy, że dzisiaj w sportach indywidualnych właściwie wszyscy współpracują z psychologiem. Dzisiaj sport w każdej dziedzinie zaczyna być tak wyrównany, że każdy detal zaczyna być bardzo ważny. Prędzej czy później psycholog pojawi się też w piłce. Ale tak jak mówię – do stałej dyspozycji zawodników. Na przykład w takim małym klubiku jak Osasuna każdy małolat i każdy zawodnik pierwszej i drugiej drużyny ma dostęp do psychologa! Odbywa się to na zasadzie, że robią testy zawodnikom i drużynom, ale też jak ktoś chce to idzie do niego indywidualnie. I to jest tam normalne! W niektórych klubach byli już psycholodzy jak np. w Realu Madryt. Na wszystkie nowości trzeba być otwartym. To tak jakby przyszedł nowy trener i wprowadza nowe metody treningowe. Czasem zawodnik mówi: Aaaa, myśmy tego nie robili… I dobrze, bo ma nowe doświadczenie i może porównać, czy taka forma ćwiczeń jest dla niego lepsza, czy też inna. Ale ważne jest, by zdobywał nowe doświadczenia! I tak samo jest jeśli chodzi o mecze pucharowe. Zdobywać doświadczenie w takich meczach to jest bogactwo. Grać przynajmniej 6-8 takich meczów w sezonie i granie co roku w pucharach staje się czymś normalnym. Zawodnicy Legii czy Wisły akurat grają w nich co rok, ale inni którzy dopiero przychodzą do tych klubów, to jest to dla nich albo debiut albo grają w nich dopiero pierwszy lub drugi raz. A być w takim stresie kosztuje strasznie dużo energii. Ja sam nigdy nie zapomnę swoich pierwszych gier w reprezentacji. Miałem wtedy zdrowie do biegania i w lidze nie miałem żadnych problemów. Za to w reprezentacji na początku miałem problem, by dograć mecze do końca. W kolejnych już problemów nie miałem.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.