Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jan Urban: Muszę wiedzieć co jest grane

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

04.07.2009 08:51

(akt. 17.12.2018 13:05)

- Zaangażowałem się w rozmowy transferowe. Uważam, że powinienem wiedzieć co jest grane. Ile zawodnicy zarabiają, jakie pieniądze oferują za naszych piłkarzy, ile my za kogoś możemy zapłacić. Żeby to miało ręce i nogi musi w tym uczestniczyć ktoś, kto jest za ten zespół najbardziej odpowiedzialny. Stworzyliśmy coś jak komitet transferowy. Jest nas więcej, każdy może ocenić zawodnika na swój sposób. Wydaje nam się, że w takim układzie mniejsze jest prawdopodobieństwo popełnienia jakiegoś "wielbłąda" - tłumaczy trener Legii <b>Jan Urban</b>.
- Z drugiej strony w drużynie musi być zachowana jakaś hierarchia zarobków, bo to pozytywnie wpływa na atmosferę. Tych, co zarabiają mniej motywuje do pracy. Wiedzą, że jeśli będą grali dobrze to dołączą do tych najlepiej opłacanych. Odetchnął pan z ulgą w momencie podpisania kontraktu przez Marcina Mięciela. - Na pewno chłopak nam się przyda. Ale czy odetchnąłem? Bartek Grzelak i Sebastian Szałachowski wracają do zdrowia, potwierdzają, że jak są zdrowi potrafią strzelać bramki i będą bardzo przydatni. Teraz tych napastników zrobiło się dużo. - Rywalizacja będzie przebiegała pomiędzy Grzelakiem, Chinyamą, Mięcielem i Paluchowskim. Kamil Majkowski będzie próbował się przebić do drużyny. Kuba Kosecki pojechał z nami do Austrii, ale nie oznacza to, że zostanie z zespołem. Jest pan zadowolony z kadry jaką w tym momencie dysponuje? - Na prawej obronie mamy lekki problem. Oczywiście może tam występować Wojtek Szala. Ale zobaczymy czy Artur Jędrzejczyk wykorzysta szansę. Na razie nie wyciągamy wniosków, mamy jeszcze dużo czasu, okienko transferowe trwa do końca sierpnia. Z doświadczenia wiem, że Szala i Choto w każdym sezonie doznają kontuzji, które wykluczają ich na miesiąc-półtora. Jest także Kumbev, z którego nie byłem zadowolony w poprzednim sezonie i wiele musi poprawić. I sprawa Jakuba Wawrzyniaka. Nie obawia się pan, że tak po ludzku, zawodnik się podłamie? - Nie. Wiem, jak on się zachowuje. Owszem, mogło podłamać go to, że dostał karę za coś, za co nigdy się nie spodziewał. To na pewno cios dla niego. Ktoś z Legii jeszcze może odejść? - Roger, Jan Mucha. Może tak być i myślę, że będzie. Roger w formie, skoncentrowany na grze, jest nam potrzebny. Wielu kibiców przychodzi na stadiony właśnie dla takich zawodników. Ale on sam musi się określić czego chce. Czy zostać czy odejść. Z Muchą niewiele zależy ode mnie. Wiem, że mam bramkarza, który daje drużynie poczucie pewności. Ale Janek ma rok kontraktu, swoje ambicje i jeśli dostaniemy dobre oferty trudno będzie go zatrzymać. Niezależnie od tego chcemy przedłużyć z nim kontrakt, choć to niewiele oznacza. Lech zapowiadał, że Murawski nie odejdzie, a już go tam nie ma. Bo u nas jak klub sprzedaje zawodnika za kwotę 1/3 wielkości swojego budżetu, to znakomity interes. A przyjść? - Jeśli stracimy Rogera będziemy musieli poszukać środkowego pomocnika. Nie wiemy co z Tomkiem Jarzębowskim, który przecież miał bardzo poważną kontuzję kolana. A z defensywnych pomocników mam tylko Ariela Borysiuka. Ale z drugiej strony mając tylu napastników mam możliwość częstszej gry dwoma zawodnikami w pierwszej linii. Odkąd pracuje pan w Legii zawodzicie w europejskich pucharach. - Rzeczywiście. Przed rokiem tłumaczyłem się tym, że kluczowi zawodnicy zbyt późno wrócili z urlopów. Teraz jestem w podobnej sytuacji, połowa pierwszego zespołu dopiero do nas dołączyła. Mam nadzieję, że w II rundzie damy sobie radę bez nich, ale później będę ich potrzebował. Ale tylko w dobrej dyspozycji. Tym razem przerwa nie była taka długa, więc formy fizycznej nie musimy budować z niskiego poziomu. Dużo nie stracili. Powinno być dobrze. Właściciele i prezesi Legii stawiają sprawę jasno - cel na nadchodzący sezon to wyłącznie mistrzostwo Polski. - A jeśli tak nie będzie, to wiemy co będzie (śmiech). Ja zdaję sobie sprawę jaka jest rzeczywistość i jestem na wszystko przygotowany. Obojętnie czego bym nie mówił, moja pozycja zależy od wyników zespołu. Wypadałoby doczekać tego pięknego nowego stadionu. - Wszystko jest bardzo proste. Muszę osiągnąć satysfakcjonujące wyniki. W przeciwnym wypadku przyjdzie na moje miejsce ktoś inny i on będzie próbował. Niezależnie od tego, co będzie się działo, ja na pewno nie stracę głowy. Jeśli na coś się decyduję to jestem przekonany, że to przyniesie sukces. A jak zacząłbym zmieniać oznaczałoby, że sam nie mam odpowiedniej koncepcji żeby ten sukces osiągnąć. Wiemy, że czeka nas wspaniały rok. To świetny moment żeby w końcu osiągnąć ten główny cel. Wtedy będziemy się cieszyć razem z tymi 27-tys. kibiców, bo tyle pomieści stadion Legii już za rok. Chyba, że mnie zwolnią. Jak Capello (śmiech).

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.