Jan Urban: Przede wszystkim interesują mnie wyniki sportowe
19.02.2013 17:33
- Bereszyński nadal jest brany pod uwagę jako obrońca. Do samej bramki nie przywiązuję zbytniej uwagi. Wszystko przez warunki w jakich graliśmy. Podobnie z bramką z rzutu karnego zdobytą przez Dwaliszwiliego. Trzeci gol to była chyba bramka samobójcza. Dwaliszwili jednak zamykał akcję, co udowadnia, że jest to napastnik znający się na swoim fachu. Marek Saganowski nie grał, ponieważ miał dzisiaj robione badania kontrolne. Jutro zagrają zawodnicy, którzy wystąpili dzisiaj krócej bądź wcale. W czwartek mamy popołudniowy trening. Podobnie w piątek, a następnie mamy wyjazd do Kielc. Dzisiejszy sparing mocno skomplikował mi sytuacje. Myślałem, że gra będzie wyglądać trochę inaczej na niektórych pozycjach. Jutro mamy kolejny mecz sparingowy. Być może po nim będę wiedział trochę więcej.
- Gracze Rakowa Częstochowa do sparingu z nami podeszli bardzo profesjonalnie. Podobała mi się ich organizacja gry. Widać, że Jurek Brzęczek wykonuje bardzo dobrą robotę. Raków to drużyna, która chce grać piłką i ma na to pomysł. Z takim przeciwnikiem gra nam się zdecydowanie lepiej.
- Komfort psychiczny odczuwa się wtedy, kiedy są sparingi. Nie ma go jednak gdy rozgrywamy mecze o stawkę. Przede wszystkim interesują mnie wyniki sportowe. Najważniejsze jest to co piłkarze pokażą na boisku. Swojego podejścia nie zmienię. To osiągane wyniki mówią czy drużyna jest lepsza czy słabsza niż w ostatniej rundzie. Cieszy mnie, że możliwość rotacji jest zdecydowanie większa. Należy jednak pamiętać, że ja ocenię piłkarzy, a prezes oceni nasze wyniki. Nie będzie wtedy liczyło się to jak szeroką mamy kadrę. Ja wiem po co przyszedłem do Legii Warszawa i co muszę zrobić. Jak osiągnę zamierzony cel to wtedy porozmawiamy o przedłużeniu umowy.
- Pojawiły się takie możliwości na rynku transferowym, które pozwoliły nam na pozyskanie młodego zawodnika z dużą przyszłością – Bartosza Bereszyńskiego. Poszukiwaliśmy napastnika od dłuższego czasu. Mieliśmy nadzieję, że Efir rozwiąże nasze problemy. Jego kontuzja zmusiła nas do pozyskania kolejnego napastnika. Gdyby kontuzji doznali Marek Saganowski lub Danijel Ljuboja to mielibyśmy duży problem. Gdybyśmy nie pozyskali napastnika zimą to musielibyśmy rozglądać się w letnim okienku transferowym. Możliwość się jednak pojawiła i Dwaliszwili jest w naszych szeregach. Podobnie było z Tomaszami - Brzyskim i Jodłowcem. Na zachodzie czymś normalnym jest, że bogatsi podkupują zawodników tym biedniejszym. Staramy się wykorzystywać możliwie jak najlepiej rynek. Odpowiedź na pytanie czy nam się udało przyniesie boisko. Mamy w Legii komitet transferowy. Rozmawiamy o różnych możliwościach. Przykładem jest Dwaliszwili, który pozostawał w naszym kręgu zainteresowania. Później dostaliśmy wiadomość, że jego przejście do nas jest niemożliwe. Pojawiła się jednak szansa i usiedliśmy do rozmów. Tak wygląda rynek transferowy. Nam zależało na tym żeby ściągnąć znanych kibicom, ogranych w polskiej lidze graczy.
- Na mecz z Olimpią Grudziądz będziemy zmobilizowani. Zawsze tłumaczę zawodnikom, że każdego przeciwnika trzeba szanować. Wierzę w to, że do przeciwnika podejdziemy z należytym szacunkiem. Nie mówię tylko o Olimpii, ale o każdym naszym rywalu. Wiem, że już niektórzy przypisują nam mistrzostwo i puchar kraju. My jednak wszystko będziemy musieli udowodnić na boisku. Podobnie będzie w meczu pucharowym z Olimpią Grudziądz – drużyną, która na własnym boisku nie przegrała. Nie zamierzam jednak ukrywać, że to my jesteśmy faworytem. Losowanie dobrze się dla nas ułożyło, ale nikt nam nie odda zwycięstwa za darmo.
- W rundzie wiosennej musimy zrobić wszystko, by kibice nieśli nas dopingiem przy Łazienkowskiej, a nie zanieśli w worach do Wisły - zakończył żartobliwie Urban.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.