Jan Urban przekonał się do Martinsa Ekwueme
21.10.2008 09:34
Cierpliwość popłaca. Jeszcze w przerwie letniej <b>Martins Ekwueme</b> był na liście piłkarzy, dla których trener Legii <b>Jan Urban</b> nie widział miejsca nawet w szerokiej kadrze. O mały włos reprezentant nigeryjskiej młodzieżówki nie pożegnał się z warszawskim zespołem. Miał oferty z ŁKS Łódź, Arki Gdynia, Polonii Warszawa oraz Widzewa. Zaciął się i z żadnej nie skorzystał. Dzisiaj ma ogromne szanse na występ od pierwszej minuty w najważniejszym spotkaniu Legii tej jesieni - z Wisłą Kraków.
- Jestem zadowolony ze swojej postawy, ale liczy się tylko to, jak mój występ oceni trener - mówił Ekwueme po sobotnim meczu z ŁKS. - W spotkaniu z ŁKS "Tolek" wykorzystał swoją szansę - potwierdził odczucia zawodnika Jan Urban. - Nie znaczy to jednak, że już wszystko jest super. Nie można tak mówić po jednym dobrym występie, tym bardziej że wcześniej nie było tak różowo - dodał, nie chcąc przesadzić z komplementami.
Szkoleniowiec warszawskiej drużyny nie ma w zwyczaju podawać składu drużyny nawet dzień przed spotkaniem, nie wspominając o dniach pięciu. Na dzisiaj jednak, pod nieobecność przebywającego na zgrupowaniu z reprezentacją U-19 Ariela Borysiuka, który w tym sezonie zadomowił się na dobre w pierwszej jedenastce Legii, wydaje się, że to właśnie Ekwueme uzupełni w niedzielę trójkę środkowych pomocników w spotkaniu z Białą Gwiazdą. Pozostali dwaj pewniacy to Maciej Iwański oraz Roger, którego trener oszczędził w sobotnim meczu w Łodzi.
Ekwueme na pytanie o ewentualną możliwość występu przeciwko swej byłej drużynie (w krakowskim zespole spędził dwa i pół roku) odpowiada zawsze tak samo i zawsze z tym samym szerokim uśmiechem: - Przecież gra w takich spotkaniach to marzenie każdego piłkarza. Ty byś nie chciał zagrać?
Inną opcją jest gra trójką ofensywnych pomocników: Iwański, Roger i Piotr Giza. Urban nie kryje jednak, że w tym sezonie jest rozczarowany postawą tego ostatniego. - Spodziewaliśmy się po nim więcej. Wszyscy znamy jego możliwości i wiemy, że stać Gizę na dużo lepszą grę - przyznaje. - Wciąż cierpliwie czekam, aż pokaże pełnię swych umiejętności - dodaje Urban. Kiedy straci tę cierpliwość?
- Przecież w ubiegłym sezonie Giza grał dobrze. Nie zgadzam się absolutnie z krytyką, która na niego spadła. Owszem, nie strzelał goli, choć miał dużo okazji. Jednak on te okazje stwarzał również kolegom, a mało kto zwrócił na to uwagę - mówi szkoleniowiec Legii.
Gra trójką ofensywnych pomocników przeciwko Wiśle mogłaby być ryzykowna, chociaż Urban chwali ich za zaangażowanie w defensywę, zwłaszcza zwracając uwagę na lwańskiego. - Grając w Zagłębiu Lubin, Maciej skupiał się głównie na atakowaniu. W Legii wykonuje kawał dobrej roboty także w obronie - dodaje Urban.
W składzie Legii znajduje się co prawda jeszcze dwóch defensywnych pomocników, ale ich występ przeciwko Wiśle jest mało prawdopodobny. Jednym z tych piłkarzy jest do niedawna kapitan zespołu Aleksandar Vuković. - "Aco" jest oczywiście brany pod uwagę, ale na razie przegrywa konkurencję o miejsce w zespole z innymi zawodnikami. On myśli głównie o odejściu, więc żeby grać, musi prezentować wyższą formę od konkurentów - tłumaczy Urban.
Drugi to Tito, tyle że Hiszpan jak do tej pory grywał głownie w zespole Młodej Ekstraklasy i raczej wykluczone, by Urban rzucił go na tak głęboką wodę.
Zatem wszystkie przesłanki przemawiają za Ekwueme, który po meczu z ŁKS, gdy z kolegami z drużyny podbiegł do sektora kibiców Legii podziękować za doping, został opluty przez jednego z chuliganów. - Widziałem to tylko na wideo. Co mogę powiedzieć? Nie spodziewałem się tego ze strony własnych kibiców, ale nie będę obrażał się na wszystkich fanów Legii. Czytałem zresztą, że przepraszają nasz zespół - komentuje z kolei wydarzenie Urban.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.