Jan Urban: Przekonaliśmy się, że futbol bywa okrutny
20.10.2008 12:01
- To był jego najlepszy mecz, który pamiętam. Wprawdzie Marek Chojnacki podpowiada, że jeszcze lepiej zagrał we wtorek w Pucharze Ekstraklasy z Polonią Warszawa, jednak ja wolę mówić o meczach o większą stawkę, czyli ligowych. Zarówno Martins, jak i Marcin Smoliński wykorzystali swoje szanse. Natomiast gra z trójką pomocników w środku musi polegać na wymienności funkcji. Gdy Iwański idzie do przodu, to wiadomo, że Giza musi się cofnąć. I na odwrót. Za mojej kadencji Legia nigdy nie będzie zależała od jednego zawodnika - mówi trener Legii <b>Jan Urban.</b>
Z Janem Urbanem, trenerem piłkarzy Legii Warszawa, rozmawia Rafał Romaniuk.Legia zremisowała z jednym z najgorszych zespołów w lidze, a Pan nie wygląda na zasmuconego.
- To prawda. Nie mogę mieć pretensji do moich piłkarzy. Zrobili to, co mogli. Przekonaliśmy się, że futbol bywa okrutny, ponieważ nie zawsze wygrywają lepsi. Zaprezentowaliśmy się dużo korzystniej od rywali, a mimo to nie wywalczyliśmy kompletu punktów.
Co Pana zdaniem szwankowało najbardziej?
- Gdybyśmy zdobyli gola w pierwszej połowie, to spotkanie ułożyłoby się zupełnie inaczej. ŁKS bronił się niemal całą drużyną i wyprowadzał kontrataki. Stworzył jedną groźną akcję na początku meczu. Poza tym to my dyktowaliśmy warunki. Mimo nie najlepszego wyniku uważam, że chłopcy zagrali dobrze. Zabrakło tylko bramek.
Nie zlekceważyliście rywali? Można było usłyszeć głosy, że ŁKS to tylko mocny sparingpartner przed meczem z Wisłą Kraków.
- Nie przesadzajmy. Zawsze podchodzimy do przeciwnika z szacunkiem. Przecież strata punktów spowodowała, że w meczu z Wisłą będziemy musieli odrabiać straty.
Przed meczem wspominał Pan, że takich spotkań, jak to z ŁKS, obawia się najbardziej. I wykrakał Pan.
- To prawda, ponieważ w tego typu meczach każdy oczekuje od nas zwycięstwa. Mamy przecież mistrzowskie aspiracje. Nie zawsze jednak wszystko wychodzi.
Dlaczego zabrakło w pierwszym składzie Rogera?
- W ubiegłym tygodniu rozegrał dwa ciężkie mecze w reprezentacji. W spotkaniu ze Słowacją nie miał już tyle sił, co w meczu z Czechami. Nie zdecydowałem się więc wystawić go do pierwszego składu z ŁKS. Zasłużył na odpoczynek.
A może dlatego, że gdyby dostał żółtą kartkę, to nie mógłby wystąpić w meczu z Wisłą?
- Nie, powód jest taki, jak powiedziałem. Kładę rękę na sercu. Zresztą uważam, że i bez Rogera nasza drużyna dobrze funkcjonuje. Postanowiłem zaufać innym zawodnikom, którzy solidnie wywiązali się z postawionych im zadań.
Przed meczem z ŁKS zastanawiał się Pan nad obsadą pozycji defensywnego pomocnika. Wybór padł na Martinsa Ekweume. Jak ocenia Pan jego występ?
- To był jego najlepszy mecz, który pamiętam. Wprawdzie Marek Chojnacki podpowiada, że jeszcze lepiej zagrał we wtorek w Pucharze Ekstraklasy z Polonią Warszawa, jednak ja wolę mówić o meczach o większą stawkę, czyli ligowych. Zarówno Martins, jak i Marcin Smoliński wykorzystali swoje szanse.
Porzuci Pan pomysł, by Maciej Iwański angażował się tak bardzo w akcje defensywne? W Łodzi mocno wspierał Martinsa Ekwueme i obrońców, na czym ucierpiała ofensywa.
- Nie porzucę tej koncepcji, bo nie chcę, by zawodnicy byli przywiązani do jednej pozycji. Gra z trójką pomocników w środku musi polegać na wymienności funkcji. Gdy Iwański idzie do przodu, to wiadomo, że Giza musi się cofnąć. I na odwrót. Za mojej kadencji Legia nigdy nie będzie zależała od jednego zawodnika.
Czy Edson i Wojciech Szala będą gotowi do meczu z Wisłą?
- Wszystko wskazuje na to, że Wojtek będzie do dyspozycji. Co do Edsona, to zobaczymy w tygodniu. W poniedziałek wraca do normalnych treningów.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.