Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jan Urban: W piłce wszystko może się zdarzyć

Redakcja

Źródło:

01.09.2007 18:10

(akt. 22.12.2018 07:36)

- Cieszymy się, że ten początek jest wręcz znakomity, a przede wszystkim z takiego faktu, że graliśmy z naprawdę wymagającym przeciwnikiem i pokazaliśmy, że te poprzednie zwycięstwa to nie był przypadek - mówi w rozmowie z portalem "sport.pl" trener Legii Warszawa, <b>Jan Urban</b>. Pod wodzą byłego napastnika Osasuny Pampeluna Legia wygrała sześć pierwszych ligowych meczów nowego sezonu i jest jak dotąd zdecydowanym liderem tabeli Orange Ekstraklasy.
Kolejna rotacja w składzie Legii Warszawa i kolejny sukces. Kiełbowicz wchodzi i robi akcję na bramkę, także Grosicki się panu udał. Czy to jest rzeczywiście tak, że odczytuje to pan na treningu, czy trochę jest to nos trenerski, czy może jest tak, że będą rotacje i wszyscy będą grali dobrze? - Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że przede wszystkim na samym początku, z samego okresu przygotowawczego widzieliśmy, że kadrę mamy rzeczywiście dość wyrównaną i wydaje mi się, że tak jest. Na każdej pozycji są zawodnicy, gdzie jeden drugiego może zastąpić i rzeczywiście nie widać tego jeśli chodzi o grę całego zespołu. Natomiast są zawodnicy w naszej drużynie, którzy wiodą prym i oni decydują o tym jak gra Legia Warszawa. A jeśli chodzi o inne zmiany to po prostu poziom tych zawodników, którzy są zmiennikami przynajmniej na początku jest tak wyrównany, że w wielu meczach nie widać tych zmian. Chociaż ich nie jest wcale tak dużo jeśli w jednym meczu gra jedna drużyna, a w drugim są dwie-trzy zmiany najwięcej. Uważam więc, że nie są to aż tak wielkie rotacje. Ale nie da się tego nazwać tak, że pan poszukuje optymalnego składu i to się kiedyś skończy. To jest po prostu pana system, tak będzie do końca sezonu. - Tak, ja niczego nie poszukuję. Staram się wystawiać zawodników, którzy dla mnie w danym momencie wyglądają najlepiej, są w najlepszej formie. Są natomiast sytuacje, jak ta Bartka Grzelaka, że najprawdopodobniej Bartek by grał, a nie Takesure Chinyama, o czym oczywiście zawodnikowi powiedziałem, że taka sytuacja wystąpiła. Natomiast w innych przypadkach są to zmiany często taktyczne i w tych przypadkach nie można powiedzieć, że zawodnik stracił miejsce w drużynie. Zawodnik stracił miejsce w tym danym meczu i to nie znaczy, że w następnym nie będzie grał. Tych meczów jest tak dużo w sezonie, że dopiero na końcu możemy oceniać kto ile rzeczywiście grał oraz ile wniósł do drużyny. Maciej Korzym strzelił Zagłębiu bramkę, czy z tego miejsca ma szansę przebić się do składu? Obecnie jest trzecim napastnikiem Legii. - Tak, ale nie wiadomo, czy któregoś dnia nie zagramy dwoma napastnikami, chociaż ja jestem zwolennikiem akurat takiego systemu. Ale to nie znaczy, że nie możemy grać dwoma napastnikami. Już żeśmy tak grali, chociaż ustawienie tych zawodników jest różne w danym momencie meczu. Być może kiedyś spróbujemy również typowymi dwoma napastnikami, żeby grali 4-4-2. Ograliście mistrza Polski na wyjeździe. Czy to oznacza, że nosy pójdą w górę i teraz będzie trudno już zapanować nad pewnością siebie w grze Legii? - Nie, nic podobnego. Mam w pamięci jakieś statystyki, jakieś rekordy pobijane. Po pięciu meczach wygranych Legia w 50-którymś tam roku była tylko trzecia. Natomiast po wygraniu sześciu pierwszych meczów była bodajże szósta, czy coś takiego. Także w piłce wszystko może się zdarzyć. A po wygraniu siedmiu meczów? - (śmiech) No, może po ośmiu-dziewięciu to wtedy będziemy mogli myśleć o innych celach. Natomiast na pewno cieszymy się, że ten początek jest wręcz znakomity, a przede wszystkim z takiego faktu, że graliśmy z naprawdę wymagającym przeciwnikiem i pokazaliśmy, że te poprzednie zwycięstwa to nie był przypadek.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.