Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jan Urban: Z Vetrą 4-4-2

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

06.07.2007 03:50

(akt. 22.12.2018 18:51)

- Przebywamy ze sobą już ponad miesiąc. Poznałem zachowania piłkarzy w każdej sytuacji. Doskonały stan boisk pozwolił na przećwiczenie taktyki. Trenowaliśmy po dwa razy dziennie, choć nie było to konieczne. Musiałem poprawić wiele elementów taktycznych, uważając, aby nie przeciążyć zawodników. Wykorzystaliśmy ten krótki czas w pełni. Efekty powinny być widoczne bardzo szybko - podsumowuje pierwszy okres swej pracy z zespołem trener Legii, <b>Jan Urban</b>.
Co Pana zaskoczyło w postawie piłkarzy? - Nie miałem z nimi problemów dyscyplinarnych, a słyszałem, że wcześniej było ich sporo. Od pierwszego dnia zawodnicy bardzo sumiennie pracowali na treningach. Są zmotywowani, wiedzą, że wszystko zaczyna się od nowa. Rywalizacja w zespole jest więc duża. Każdy szuka swojej szansy. Stara się przekonać mnie, że warto na niego stawiać. Doceniam to. Wiele lat byłem piłkarzem, a później trenerem, i czuję, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Czy sparingpartnerzy byli odpowiedni, aby można było przećwiczyć nowe warianty taktyczne? - Z pewnością tak. Gdyby nie rozgrywki o Puchar Intertoto, zmierzylibyśmy się z silniejszymi rywalami – mieliśmy oferty. Do wyników spotkań sparingowych nie przywiązuję zbytniej wagi. Służą one do tego, by sprawdzić, czy założenia treningowe są realizowane w spotkaniach. Wiem, że z meczu na mecz chłopaki coraz lepiej rozumieją się. Czy wie Pan już, kto wybiegnie w pierwszym meczu o Puchar Intertoto z Vetra w Wilnie? - Oczywiście, choć mogą jeszcze nastąpić drobne korekty. Nie zagra Martins Ekwueme. - Wolałem, żeby załatwił sobie w Nigerii pozwolenie na pracę i wizę. Zdąży jeszcze zagrać. Rundę jesienną mamy nadzwyczaj długą. W jednym meczu zespół zagrał w ustawieniu 4-2-3-1, w drugim 4-4-2. Czy oba systemy gry będą obowiązywały w nadchodzącym sezonie? - Tak. A którym zagramy w danym meczu, będzie zależało od przeciwnika. A z Vetrą? - Pewnie bardzo ofensywnie: 4-4-2, z dwoma ofensywnymi pomocnikami w środku pola. Dokonał Pan rewolucji na niektórych pozycjach. Myślę tu o przesunięciu na środek Rogera i do pomocy Edsona. - Zdaję sobie sprawę, że ci piłkarze mają ogromny potencjał ofensywny. Jednak w defensywie spisują się słabiej. Podobnie jak Kamil Grosicki czy Miroslav Radović. Zdecydowałem się na te ruchy, bo od Legii wymaga się ofensywnej gry i zwycięstw, a nie murowania bramki. Ale zdaję sobie sprawę, że zespół trzeba budować od defensywy. Stąd transfery Ventury i Wawrzyniaka. Co Pan zrobił, żeby przekonać zawodników do swojej wizji drużyny? - I ja, i piłkarze czujemy się ze sobą dobrze, a więc jest właściwa atmosfera. O to chodziło przede wszystkim. Po meczu z Lechią kapitan Aleksandar Vuković dziękował każdemu piłkarzowi za wkład w mecz. To coś nowego. - Udało mi się dotrzeć do zawodników i wytłumaczyć podstawową kwestię: w pojedynkę nikt nie jest w stanie niczego osiągnąć. Nie jest mile widziane wśród kolegów w drużynie, jeśli ktoś musi za kogoś zachrzaniać. Dlatego musimy być zespołem i powoli się nim stajemy. Co najlepiej motywuje piłkarzy? - Szansa gry. Wiadomo, że jedni będą grać częściej, inni mniej. Ważne, żeby nikt się nie obraził. Nie będzie osoby, która nie zagra w żadnym meczu. W Legii jest obecnie wielu młodych piłkarzy. A w Warszawie można się pogubić... - Oczywiście. Jacek Magiera wykonuje bardzo dobrą pracę. Jest dla nich jak ojciec. Skarci, ale i pochwali. Nie mamy jednak zamiaru być strażnikami, czy policjantami. Jeśli zawodnik nie rozumie, że na pierwszym miejscu powinna stać kariera, przygoda z piłką będzie krótka. Rozumiem, że są to młodzi ludzie, którzy żyją na niezłym poziomie ekonomicznym i mają prawo do rozrywki. Muszą jednak sami wiedzieć, kiedy, gdzie i ile. W Legii jest siedmiu młodych piłkarzy głodnych sukcesu. Otwiera się przed nimi możliwość gry w reprezentacji i zachodnich klubach. Czy przeprowadził Pan rozmowy z Brazylijczykami? - Tak, rozmawiałem z nimi o zaangażowaniu. Bardzo szybko zrozumieli, o co mi chodzi. Teraz to oni najbardziej chcą i robią wszystko, by atmosfera w zespole była dobra. Może dojść do zgrzytów, ale z pewnością nie będą one miały wpływu na morale drużyny. Tłumaczy Pan piłkarzom przy każdej okazji zawiłości futbolu, jakby byli trampkarzami. - Staram się każdemu coś doradzić. Już słyszałem żarty, że jestem jak głowa rodziny. Otwarcie więc im powiedziałem, że sztab szkoleniowy jest dla nich. Zdaję sobie sprawę, że muszę zdobyć ich szacunek, a nie go narzucać. Wtedy uwierzą, że to, co robimy, może przynieść efekty. Zdecydowaliśmy się wsiąść do pociągu, którym razem jedziemy, i nikt nie może go hamować. A jaki jest cel podróży? - Mistrz Polski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.