News: Jarosław Jankowski: Problem dotyczy organizacji meczów w Białymstoku

Jarosław Jankowski: Problem dotyczy organizacji meczów w Białymstoku

Marcin Szymczyk

Źródło: weszlo.com

08.05.2018 10:22

(akt. 02.12.2018 11:28)

– Na poprzednim meczu sytuacja była jeszcze gorsza. Kibice mieli flagi, które nie zostały dopuszczone, chociaż nie miały żadnych nieprawidłowości. Kibice się zbuntowali, gdy flaga miała być przecinana. Na spotkaniu w Białymstoku Jagiellonia stwierdziła, że nie wpuści naszych kibiców z flagami. Absolutną nieprawdą jest to, że Legia Warszawa się na to zgodziła. W momencie przyjazdu naszych kibiców dostaliśmy informację, że nie zgłosiliśmy flag. Bardzo szybko wysłaliśmy oficjalnego maila z ich dokładnym opisem. Gdy dotarły do mnie informacje o problemach, skontaktowałem się z prezesem Kuleszą. Zadzwonił on do pani Agnieszki i po sprawdzeniu flag, jeśli były w porządku, kibice mieli wejść na stadion. Tak się nie stało. Chciałbym powiedzieć jedną bardzo ważną rzecz, o której mało się mówi. Duże podziękowania dla naszych kibiców, którzy zachowali się w sposób wzorowy. Nie dali się sprowokować. Pomimo zepsutej niedzieli, wydanych pieniędzy, nie doszło do zaognienia sytuacji - mówił w Weszlo.f

Pani Syczewska powiedziała, że nie dostała żadnego ustalenia od pana Kuleszy. Czyli zarzuca jej pan kłamstwo?


- Nie chcę używać takich oskarżeń. Być może bała się tej odpowiedzialności, może kogoś też przerosła ta sytuacja. To specyficzny mecz, podwyższonego ryzyka. Uważam, że takie mecze powinny organizować osoby, które mają doświadczenie i nie boją się podejmować decyzji. Bo nie chodzi o to, żeby nie wpuścić kibiców. Dlaczego jako kibice Legii mieliśmy być bez flag? Jutro przyjdzie pismo, że mamy przyjechać bez spodni. Granicę absurdu trzeba w pewnym momencie przeciąć. Zadzwoniłem do pani Syczewskiej, zapytałem się, na jakiej podstawie nie chce wpuścić flag. Ona odpowiedziała, że nie ma żadnej podstawy prawnej, według której ma je wpuścić. Szkoda, że tak się stało. To nie są kibice gorszej kategorii, wręcz przeciwnie. Należy zapewnić im warunki do oglądania meczu. Zapewnienie bezpieczeństwa spoczywa po stronie organizatora.


Jakiej przyszłości tych meczów się pan spodziewa? Było już chyba pięć czy sześć tego typu sytuacji.

- Nawet więcej – osiem czy dziewięć. Mogę powiedzieć o dwóch ostatnich sytuacjach, w których uczestniczyłem jako pracownik klubu. Doszło do bardzo groźnego precedensu i trzeba zastanowić się, jak sprawić, żeby takich sytuacji już nie było. Nie wiem, jakie było zagrożenie. Dodam tylko, że nie jesteśmy jedyną grupą kibiców, która nie weszła na stadion Jagiellonii, podobnie było między innymi z fanami Górnika Zabrze i Lecha Poznań. To chyba problem dotyczący organizacji meczów w Białymstoku, a nie przyjezdnych kibiców.


Będziecie domagać się sprawiedliwości przed Komisją Ligi? Jest pan przekonany co do wygranej?

- To nie jest kwestia wygranej czy przegranej. Chodzi o to, żeby zacząć rozmawiać o tym, jak kibice gości mają być traktowani na stadionach w całej Polsce. To szerszy problem, często nie mówi się o kibicach, którzy są przetrzymywani na dworze, w mrozie czy upale. Obecnie nie podlega to żadnym regulacjom Komisji Ligi. Toczy się dialog z kibicami, ogromnie wierzę, że zostanie ustalony sposób traktowania kibiców gości przez kluby. Później wymagamy, że goście mają zachowywać się odpowiednio na stadionach. Ale jeżeli na wstępie jesteś traktowany w taki a nie inny sposób, trudno oczekiwać, że nie będzie nerwów. A podkreślam – nasi kibice zachowali się wczoraj wzorowo. Nie była to łatwa sytuacji. Stanie kilka godzin na słońcu bez możliwości jedzenia i picia.

Staramy się spojrzeć na tę sytuację również z punktu widzenia Jagiellonii. Jeśli wcześniej, na innych stadionach, kibice Legii byli problematyczni to może klub z Białegostoku chciał tupnąć nogą, by nie mieć syfu na swoim stadionie?

- To, że kibice Legii są problematyczni, to mit. Nie roztaczajmy podejścia, że każdy wyjazd kibiców, to zagrożenie.

Rozumiemy to, ale może Jagiellonia uznała, że to jest sposób?

- Na co?

Żeby nie doszło do żadnego dymu. No i nie doszło.

- Najbezpieczniej byłoby, gdybyśmy nie wpuścili na stadion nikogo. Nie idźmy w tę stronę, nie tędy droga. Stadion piłkarski to nie jest filharmonia. Idąc na mecz piłkarski trzeba liczyć się z tym, że atmosfera jest gorąca. Nie można pod tym płaszczykiem zastanawiać się, że może kogoś dzisiaj nie wpuścimy. Ci ludzie wstali rano, pojechali na pociąg, a ja nie wiem do dzisiaj, dlaczego nie zostali wpuszczeni.

Nie było tak, że spodziewali się tego, że jak pojadą z flagami, to nie będą wpuszczeni?

- Odwrócę pytanie – co by było, gdyby dostali pismo, że nie wchodzą w spodniach? Dostaliśmy pismo, w którym zakazano wnoszenia emblematów klubowych. Szalików i koszulek. Zostało to zmienione, ale to była próba przekroczenia granic. Za chwilę pojawiłoby się pytanie, co z tatuażami. Trzeba pochylić się nad tym, co robić, żeby kibice mogli spokojnie obejrzeć mecz. I tyle. Koniec historii. Wszystkie inne kluby nas wpuszczają, tylko Jagiellonia odmawia. Nie chodzi o to, żeby teraz naskakiwać na panią Agnieszkę. Chodzi o to, żeby takie sytuacje w przyszłości rozwiązywać i nie przenosić ich na inne stadiony. W innym przypadku kibice mogą nie być aż tak cierpliwi.


Zapis całej audycji dostępny jest na weszlo.com

Polecamy

Komentarze (51)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.