Jarosław Niezgoda: Nadrabiam zaległości

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

17.06.2019 20:38

(akt. 21.06.2019 08:43)

Napastnik Legii Jarosław Niezgoda trenuje już od dwóch tygodni. Dziś jednak po raz pierwszy ćwiczył z całym zespołem na zgrupowaniu w Warce. - Nadrabiałem zaległości i cały czas je nadrabiam. Wszystko po to, by odegrać w tym sezonie poważniejszą rolę - mówi w rozmowie z Legia.Net atakujący Legii.

Zacznijmy od pytania, którego zapewne się spodziewasz…

… na ten moment jest wszystko w porządku (śmiech). Czuję się dobrze i oby tak zostało jak najdłużej.

Byłeś w grupie, która zaczęła się wcześniej przygotowywać do sezonu.

- Dokładnie dwa tygodnie wcześniej. Generalnie wszyscy piłkarze zaczęli wcześniej trenować, każdy przecież dostał rozpiskę co i kiedy ma robić. Różnica polegała na tym, że inni pracowali na urlopach, a my indywidualnie pod okiem trenera Mateusza Oszusta. Chodziło o wprowadzenie do treningów, przygotowanie organizmu do wysiłku i nadrobienie zaległości. Mieliśmy sporo zajęć biegowych i takich na siłowni, co jest charakterystyczne dla tego okresu. Ja jestem pełen ochoty do wszelkich aktywności, wiadomo jaki był dla mnie cały poprzedni sezon. Dużo urazów, spory czas bez gry.

Udało się nadrobić te zaległości?

- Na pewno jeszcze nie, cały czas pracuję nad tym, by w pełni wszystko nadrobić. Ale wciąż zaległości są.

Wszystko robisz z nadzieją, że ten sezon będzie lepszy i odegrasz w nim ważniejszą rolę.

- Tak, poprzedni praktycznie musiałem spisać na straty. Wprawdzie wróciłem na końcówkę sezonu, ale wiadomo, że nie byłem gotowy by grać przez pełne 90 minut. Chciałem pomóc drużynie na tyle, ile mogłem. Trzy razy wszedłem z ławki rezerwowych, były jakieś przebłyski i sygnały, że idzie ku lepszemu, ale to nie było jeszcze to, czego bym sobie życzył. Liczę, że teraz będzie inaczej, że dojdę do swojej dobrej dyspozycji sprzed roku czy sprzed dwóch lat, gdy strzeliłem 13 goli. Ale krok po kroku, najpierw muszę się przygotować, później zacząć regularnie grać.

Celem jest granie w podstawowym składzie na pozycji numer „dziewięć”.

- Liczę na to, ale liczyłem na to i pół roku temu. Wiadomo jednak jak była sytuacja, wszedłem do drużyny podczas okresu przygotowawczego z trenerem Ricardo Sa Pinto. Zajęcia jak na tamten moment były zdecydowanie zbyt intensywne dla mnie. Nie byłem gotowy na takie obciążenia i trochę się to odbiło się na mojej dyspozycji potem. Miałem też drobne urazy.

Pamiętam, że dwa lata temu wchodziłeś do zespołu za trenera Stanisława Czerczesowa, tam też były ciężkie treningi, skończyło się urazem. Teraz za trenera Sa Pinto było podobnie. Co trzeba zrobić, by takie sytuacje się nie powtarzały?

- Jestem chyba typem zawodnika, do którego trzeba podejść trochę indywidualnie, obciążenia powinny być dobierane pod moje możliwości. Kiedy jestem wrzucony do jednego worka z innymi, to nie wychodzi mi to na dobre.

W Warce jesteś drugi raz.

- W sumie to można powiedzieć, że pierwszy. Rok temu przyjechałem wprawdzie do Warki, ale na jeden dzień. Wpadłem przywitać się z kolegami i powiedzieć, że udaje się na zabieg ablacji serca. Ale Warka jest świetnym miejsce do pracy, cisza, spokój, nie przez przypadek Legia wybiera ten ośrodek na miejsce przygotowań do sezonu.

Polecamy

Komentarze (47)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.