Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jarosław Ostrowski: Porządek zaczniemy od "Żylety"

Mariusz Ostrowski

Źródło: Gazeta Wyborcza

28.10.2008 08:56

(akt. 18.12.2018 18:51)

Podczas meczu Legii z Wisłą grupa osiłków próbowała siłą wzbudzić posłuch na trybunach. - Zostali zatrzymani. Więcej na nasz stadion nie wejdą - zapowiada członek zarządu stołecznego klubu <b>Jarosław Ostrowski.</b> Konflikt pomiędzy Legią a kibolami trwa od dawna. Kibole niepogodzeni z decyzjami klubu podczas meczów obrażają właścicieli. Odmowa dopingu własnej drużynie jest dla nich formą protestu. Na tych, którzy z nimi się nie zgadzają i chcą na trybunach przeżywać spotkania, próbują wpływać siłą. Taka próba nastąpiła także w niedzielę.
Część kibiców wygwizdała tych, którzy - jak co mecz - obrażali właścicieli stołecznego klubu. - To znak, że ci, którzy protestują, wcale nie mają takiego poparcia, jak głoszą. Do sektora C wtargnęła grupa osiłków i zaatakowała gwiżdżących. - Rzecz działa się nie więcej niż 10 metrów od miejsca, na którym siedziałem. Próbowali pobić ojca z dzieckiem. Bandyci zostali zatrzymani i usunięci przez nas ze stadionu. Już długo na niego nie wejdą. Co to znaczy długo? - Bardzo długo. Postaramy się, by nie znalazło się dla nich miejsce także na nowym stadionie. Zakaz stadionowy to wszystko, co im można zrobić? - Wiele zależy od wniosku poszkodowanego, a tym razem zaatakowani nie chcieli takiego złożyć. Na szczęście do rękoczynów ostatecznie nie doszło. Gdyby tak się stało, a lekarz orzekłby ograniczenie zdolności ruchowej poszkodowanego na więcej niż siedem dni, to sprawa z urzędu trafiłaby do sądu. A tak na zakazie musi się skończyć. Czy ci ludzie nie byli wam znani? Tego rodzaju wypadki już się zdarzały. Nie można było wyeliminować ich wcześniej? - Mieliśmy takie sygnały, ale wcześniej nikogo nie udało się zidentyfikować. Legia ma przecież system monitoringu. - Kamery nie są wycelowane w jedno miejsce. Są ruchome, zapewne do burd dochodziło w miejscach, do których kamera nie sięgała, względnie obraz nie był dostatecznie wyraźny. Nie pierwszy raz usuwaliśmy agresywnych osobników. Staraliśmy się jednak nie robić tego na trybunach, by nie podgrzewać atmosfery. W niedzielę nastąpiła zresztą próba odbicia zatrzymanych. Brat jednego z nich próbował zorganizować kilkudziesięcioosobową grupę, ale sytuacja została opanowana. Dwa dni przed meczem skłócone z klubem Stowarzyszenie Kibiców opublikowało oświadczenie, że Legia zaproponowała im kompromis w zamian za to, by wreszcie dopingowali drużynę, a nie sabotowali dopingu. - Wystosowaliśmy taką propozycję, ale została odrzucona. Zresztą było kompletnie inaczej, niż napisano w oświadczeniu Stowarzyszenia Kibiców. Przedstawiamy własne, prawdziwe oświadczenie. Centrum klubowej opozycji to słynna "żyleta". Mecz z Wisłą był dla tej trybuny ostatnim? - Nie, ale ta trybuna niedługo przestanie funkcjonować. Nie chcę mówić, ile jeszcze meczów zostanie rozegranych z jej udziałem, bo trudno powiedzieć, kiedy konkretnie rozpocznie się remont stadionu. Ale powinno to stać się w listopadzie. Czyli "żyleta" ma przed sobą jeszcze jeden-dwa mecze, bo od niej remont zaczynamy. Mecz Legii z Wisłą z trybuny honorowej oglądał podejrzany Janusz W. To klubowi chluby nie przynosi. - Pan W. ma na tę trybunę karnet, nie został skazany, więc nie mamy prawa mu go odebrać. Ja w jego sytuacji na stadionie bym się nie pokazywał. Ale to kwestia smaku.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.