Domyślne zdjęcie Legia.Net

"Jarza": Wrócę do gry jeszcze wiosną

Marcin Szymczyk

Źródło: Życie Warszawy

19.09.2005 10:15

(akt. 27.12.2018 16:11)

Mimo pięciu operacji <b>Tomasz Jarzębowski</b> wierzy w powrót na boisko. Czy po pięciu operacjach można jeszcze grać w piłkę? – Tak – twierdzi magister <b>Zbigniew Pawłowski</b>, który prowadzi w Szczecinie rehabilitację piłkarza Legii. - Jest mi przykro, że przez trzy miesiące nikt z klubu nie zapytał o moje zdrowie. Pewnie będzie dla wszystkich zaskoczeniem, kiedy wiosną będę gotowy do gry – powiedział "Jarza".
Mimo pięciu operacji Jarzębowski wierzy w powrót na boisko Czy po pięciu operacjach można jeszcze grać w piłkę? – Tak – twierdzi magister Zbigniew Pawłowski, który prowadzi w Szczecinie rehabilitację piłkarza Legii Tomasza Jarzębowskiego. Od 13 tygodni wychowanek Legii Tomasz Jarzębowski mieszka w Szczecinie. Przechodzi tam rehabilitację po urazie więzadła krzyżowego i operacji w niemieckim Freiburgu. – Wybrałem Szczecin, bo w środowisku piłkarskim Zbigniew Pawłowski uznawany jest za najlepszego rehabilitanta. Dzięki niemu szybko wrócę do treningów. Rehabilitacja ma potrwać do końca października. Jeżeli zgodzi się prezes KP Legia Piotr Zygo, rozpocznę treningi z Arkonią Szczecin, by być pod okiem magistra Pawłowskiego – mówi Tomasz Jarzębowski. Niezła paka Z piłkarzy, którzy rehabilitują się razem z „Jarzą”, można uzbierać niezłą drużynę. Pod okiem Pawłowskiego do sprawności fizycznej wracają Sławomir Pach i Maciej Iwański (Zagłębie Lubin), Tomasz Dawidowski i Jacek Paszulewicz (Wisła Kraków), Tomasz Parzy (Pogoń), Krzysztof Przytuła (Cracovia) i Sebastian Olszar (ostatnio Polonia Warszawa). W Szczecinie rehabilitował się także Radosław Wróblewski, który z Legii ma trafić do Zagłębia Lubin. Niebawem pojawi się reprezentantka Polski w siatkówce Masza Liktoras. – Cieszę się, że szybko wracam do sprawności fizycznej – mówi „Jarza”. – Mogę już trenować z piłką, biegam po lesie trzy razy po dwadzieścia minut dziennie, ćwiczę także na siłowni. W sumie na rehabilitacji spędzam 10 godzin dziennie – dodaje piłkarz Legii. Jarzębowski przeszedł już pięć operacji. Trzy rzepki i dwie więzadeł krzyżowych. Nauka biegania – Jestem wdzięczny klubowi, że zgodził się zwrócić pieniądze za ostatnią operację. Rehabilitując się u pana Zbyszka, jestem w stu procentach przekonany, że wrócę do gry. Nie myślę o kolejnych urazach. Wiem, że rehabilitacja po poprzednich czterech kontuzjach i operacjach była źle prowadzona. Zdaję sobie z tego sprawę, że źle biegałem, bo nikt mnie tego nie nauczył. Złe stawianie stopy i brak wyprostów w nodze były przyczynami kolejnych urazów. Teraz to się zmieni. W gabinecie, poza normalnymi ćwiczeniami, nauczono mnie, jak należy biegać. Teraz już nie mogę mieć kontuzji – uważa Tomasz Jarzębowski. Ja jestem, jego nie ma Niewiele brakowało, aby z pomocnikiem Legii nie przedłużono kontraktu ze względu na podatność na urazy. W końcu jednak prezes Piotr Zygo zdecydował parafować umowę z „Jarzą” na rok z opcją przedłużenia na kolejne dwa lata. – Pewna osoba w klubie bardzo chciała się mnie pozbyć. Los bywa jednak przewrotny. Ja jestem zawodnikiem Legii, a tego człowieka nie ma już w klubie. Czy miał rację? Nie, bo kontuzja, której się nabawiłem, wynikała ze złej rehabilitacji więzadła lewej nogi i nadmiernego obciążenia prawej – mówi piłkarz Legii. Jarzębowski od września mieszka sam w Szczecinie. Żona Agnieszka wróciła do Warszawy z córką, bo Julka musiała iść do przedszkola. – Jest mi samemu smutno, ale ten stan rzeczy zwiększa mój zapał do pracy. W weekendy przyjeżdżam jednak do Warszawy nacieszyć się moimi dziewczynami. Jest mi przykro także z tego powodu, że przez trzy miesiące nikt z klubu nie zapytał o moje zdrowie. Pewnie będzie dla wszystkich zaskoczeniem, kiedy wiosną będę gotowy do gry – kończy Tomasz Jarzębowski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.