Jarzębowski: Jestem z Grzelem i Iwanem
23.03.2010 20:46
- Chodziłem na Legię od małego i nigdy nikogo nie obrażałem. To, co dzieje się na stadionie, jest nie do przyjęcia. W takiej atmosferze trudno wygrywać - mówił pomocnik Legii Warszawa, Tomasz Jarzębowski. Wicemistrzowie kraju wygrali rewanż ćwierćfinału Pucharu Polski z Ruchem, ale po porażce w pierwszym spotkaniu 0:1 odpadli.<br />
Legia wygrała z Ruchem 2:1. Wynik w ostatnich sekundach dogrywki ustalił Tomasz Jarzębowski. To zwycięstwo nic jednak legionistom nie dało. - Ta bramka zupełnie nie cieszy. Gdybym strzelił przy 1:0, byłaby satysfakcja z awansu do półfinału. Można tylko się pocieszać, że robimy postępy. W drugiej połowie, po pierwszej słabej, zagraliśmy ofensywniej i lepiej. Szkoda bramki straconej w dogrywce w bardzo łatwy sposób. Szkoda tego naszego wysiłku. Niemniej, lepsza gra może napawać optymizmem przed ligowym meczem z Lechią w Gdańsku - mówił strzelec zwycięskiego gola.
Nie pierwszy już raz piłkarze Legii grali przy prawie milczących trybunach. Brak dopingu to efekt sporu kibiców z właścicielami klubu. Bartłomiej Grzelak po strzelonej bramce odwrócił się do kibiców plecami i pobiegł się cieszyć w przeciwnym kierunku. Tam, gdzie stoi nowa, jeszcze nie urządzona pusta trybuna remontowanego stadionu. Maciej Iwański pokazał krzyczącym "gest Kozakiewicza".
- Już wcześniej mówiłem, że chodziłem na mecze Legii od małego. Nigdy nie obraziłem swojego zawodnika, szanowałem każdego. Nie podoba mi się to obrażanie. Jestem z kolegami. I z Bartkiem, i z "Iwanem". Mówię to też jako kibic. Nie tylko ich kolega. Wiem, że nie wszyscy kibice tak się zachowują. Ci, którzy byli z nami w Chorzowie bardzo dobrze nas dopingowali. Ale jest grupa, która zamiast nam pomagać, przeszkadza. Na stadionie Legii brakuje dopingu. W tej ciszy słychać te wszystkie wyzwiska. Te śmichy, chichy. Tak nie powinno być na trybunach - podsumował zawodnik urodzony w Warszawie, który z dwuletnią przerwą na występy w GKS Bełchatów przez całą karierę jest wierny właśnie Legii.
Nie pierwszy już raz piłkarze Legii grali przy prawie milczących trybunach. Brak dopingu to efekt sporu kibiców z właścicielami klubu. Bartłomiej Grzelak po strzelonej bramce odwrócił się do kibiców plecami i pobiegł się cieszyć w przeciwnym kierunku. Tam, gdzie stoi nowa, jeszcze nie urządzona pusta trybuna remontowanego stadionu. Maciej Iwański pokazał krzyczącym "gest Kozakiewicza".
- Już wcześniej mówiłem, że chodziłem na mecze Legii od małego. Nigdy nie obraziłem swojego zawodnika, szanowałem każdego. Nie podoba mi się to obrażanie. Jestem z kolegami. I z Bartkiem, i z "Iwanem". Mówię to też jako kibic. Nie tylko ich kolega. Wiem, że nie wszyscy kibice tak się zachowują. Ci, którzy byli z nami w Chorzowie bardzo dobrze nas dopingowali. Ale jest grupa, która zamiast nam pomagać, przeszkadza. Na stadionie Legii brakuje dopingu. W tej ciszy słychać te wszystkie wyzwiska. Te śmichy, chichy. Tak nie powinno być na trybunach - podsumował zawodnik urodzony w Warszawie, który z dwuletnią przerwą na występy w GKS Bełchatów przez całą karierę jest wierny właśnie Legii.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.