Jego pierwszy raz
05.02.2005 00:59
<b>Jacek Zieliński</b> niespodziewanie nawet dla siebie został jesienią trenerem Legii Warszawa. Dziś ma już za sobą pierwsze sukcesy, ale też błędy i konflikty. Co więcej, potrafi się do nich przyznać.. - Pierwszy raz o tym, że mogę zostać trenerem, dowiedziałem się od prezesa Mariusza Waltera jeszcze przed operacją - wspomina "Zielek".
- Wtedy jednak myślałem przede wszystkim o powrocie na boisko. Konkretną ofertę dostałem w czwartek przed meczem z Lechem, 30 września.
Od tego dnia życie Jacka Zielińskiego zmieniło się radykalnie. Wiele rzeczy musiał zrobić pierwszy raz. Dziś piłkarz i trener przyznaje, że zmiana roli kosztowała go wiele nerwów.
Pierwsza decyzja:
- Z tych mniej ważnych - wyznaczyłem godzinę treningu nazajutrz. Ale też od razu wiedziałem, że jak najszybciej przestawię drużynę na grę systemem 1-4-4-2. Nie stało się tak już w pierwszym meczu z Lechem, bo do niego pozostawał tylko jeden trening.
Pierwszy plan:
- Przed debiutem w roli trenera długo się zastanawiałem, jak dokonać zmian taktycznych, przygotować zespół do nowego sposobu gry, nie dokonując zbyt wielu przesunięć na boisku. Wszystko przemyślałem w wyobraźni. Na kartce nie było skreśleń.
Pierwsza decyzja personalna:
- Postawiłem na młodych, Jakuba Rzeźniczaka i Marcina Smolińskiego. Nie żałuję, bo do tej pory się na nich nie zawiodłem.
Pierwszy zawodnik, który podpadł:
- Dickson Choto, z powodu spóźnienia. Nie przeszedł badań, które pozwalają określić intensywność wysiłku podczas przygotowań, i przegapił okres adaptacyjny. To narażanie się na kontuzje.
Pierwszy błąd:
- Przed meczem z Wisłą Kraków przygotowałem dwie taktyki, trudniejszą i łatwiejszą. Nie szło, więc w trakcie zespół miał zmienić system. Dopiero zrobił się bałagan! Mój plan taktyczny był za ambitny, w praktyce okazał się nie do wykonania.
Pierwszy sukces:
- Wbrew pozorom nie była nim efektowna wygrana 4:1 w derby Warszawy z Polonią, ale następny mecz i 3:0 w Katowicach. Przeciw "Gieksie" wychodziły zagrania ćwiczone na treningach.
Pierwszy pochwalony zawodnik:
- Jeszcze takiego nie było.
Pierwszy zawodnik, który za bardzo skrócił dystans:
- Z chwilą nominacji samoczynnie dystans się powiększył. Ja raczej dbam, żeby nie był zbyt duży. Z wszystkimi jestem na ty, choć młodszym czasem zdarza się powiedzieć "panie trenerze"...
Pierwsza nieprzespana noc:
- Ta pierwsza. Przygotowałem na piśmie szczegółowy plan treningowy, wszystko było przygotowane. Ale i tak dręczyło mnie, czy czegoś nie przeoczyłem.
Pierwszy prezent:
- Długo nie było żadnego. Dopiero ostatnio dostałem gwizdek od Jacka Bednarza. Ten sam, którego używał jako trener Pogoni.
Pierwsza rzecz, której sobie odmówiłem:
- Wyjazd na sandacze z kolegami. Był zaplanowany na niedzielę. Tomek Łapiński czeka na niego do tej pory...
Pierwsze marzenie:
- Chciałbym, żeby zespół zaczął grać lepiej, tak, by było to widać. Zawsze stopniowałem sobie marzenia. Wspinałem się szczebelek po szczebelku. Jako junior najpierw marzyłem o III lidze, a nie od razu o reprezentacji.
Pierwszy telefon ratunkowy:
- Jeszcze mam do wykorzystania. Jak i inne "koła ratunkowe" (śmiech).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.