Jerzy Brzęczek w kręgu zainteresowań Legii
25.05.2018 18:31
W mediach przeszło to tak między palcami, ale w zasadzie nowy trener Legii już był. Nazywał się Adrian Gula i pracował w Żylinie. I do Legii chciał, ale jak mówił niedawno prezes Mioduski, nie wszystko zależało od niego, a propozycja pracy ze słowacką młodzieżówką była z gatunku nie do odrzucenia. Pasował pod wieloma względami: doświadczenie, wprowadzanie młodzieży, sukcesy, bliskość kulturowa. Ale nie udało się. Czy byli inni kandydaci? Wielu, ale albo wybierali inne oferty, albo nie byli na tyle atrakcyjni, aby się o nich bić.
Od momentu zwolnienia Romeo Jozaka, kiedy jeszcze Klafurić wydawał się być bankowo projektem na półtora miesiąca, zaczęto przy Łazienkowskiej myśleć, że teraz przydałby się Polak. Zresztą taką rekomendację wystawił także Bernhard Heusler, doradzający zarządowi Legii, stojący za sukcesami FC Basel. Radzić to jedno, a rzeczywistość - drugie. Bo mało kto potrafił bez zastanowienia podać nazwisko polskiego trenera, który mógłby objąć Legię i być nie tyle gwarancją, co dawać nadzieję, że jesienny wstrząs znany z 2016 i 2017 roku się nie powtórzy.
Padały trzy nazwiska: Leszek Ojrzyński, Michał Probierz, Jerzy Brzęczek. Pierwszy raczej sam się skreślił finałem Pucharu Polski, na który Arka Gdynia w zasadzie nie dojechała. Ma wielu zwolenników, bo słynie z bezwzględnego przestrzegania zasad, ma za sobą kilka sukcesów trenerskich, jego syn trenuje w Legii, a sam Ojrzyński jest przecież z Mazowsza. Ale tak realnie patrząc: czy Legia powinna zatrudniać trenera, z którym nie przedłużono umowy w Gdyni? Raczej nie.
Michał Probierz jest innym tematem. Jak kibicowanie Realowi lub Barcelonie, czyli albo za, albo przeciw. Jak komuś pasuje jego trudny charakter, będzie chwalił. Jednak ci, którym nie odpowiada, mają z nim problem. W sumie to Probierz jest od 2-3 lat dyżurnym kandydatem, ale zarówno poprzedni, jak i obecny zarząd, zatrudnić go się nie zdecydował (pomijając już przeszkodę w postaci obowiązującego kontraktu). Dlaczego? Właśnie przez charakter, bo trener Michał o piłce wie prawie wszystko, jest pasjonatem, ma za sobą świetną pracę w Jagiellonii. Ale budzi skrajne emocje, od picia whisky po zabawę w ogrodnika na konferencji prasowej. Owszem, w Legii sprawdził się Stanisław Czerczesow, za którym płacze pewnie 90 procent kibiców, ale w rzeczywistości obaj mają zdecydowanie inne charaktery. Trudno mówić, że Probierz nigdy w Legii nie będzie pracował, bo nie wiadomo, jak życie się potoczy, ale jeszcze nie teraz.
I czas na Brzęczka, mającego za sobą świetny sezon z Wisłą Płock. Można mówić wiele, ale jak zachwycano się Górnikiem Zabrze jesienią, tak trzeba było robić to samo z Wisłą na wiosnę. Gdyby nie wygłupy sędziego Lasyka lub kibiców Piasta Gliwice (niepotrzebne skreślić), to właśnie płocczanie graliby o fazę grupową Ligę Europy. Miarą trenera są nie tylko wyniki, ale i rozwój zawodników. Reca na lewej obronie, Szymański w środku pola, Michalak (wypożyczony z Legii) na skrzydle. Każdy z tych zawodników zrobił duży postęp. Mało kto pamięta, że Brzęczek miał kluczowy wpływ na karierę Jakuba Błaszczykowskiego, czyli jakieś tam pojęcie o zarządzaniu ma.
Co ma Brzęczek czego nie mają Ireneusz Mamrot czy Marcin Brosz? Liczbę 42A w rubryce "występy w reprezentacji Polski". Nie wiem, czy to ma aż tak duże znaczenie, jak się wydaje, ale gdybym jako piłkarz mógł wybierać, to wolałbym gościa, który kopał piłkę na poważnym poziomie.
Praca trenera w Legii, to nie tylko prowadzenie czy współprowadzenie zajęć, układanie taktyki, planowanie, analizy i tak dalej, ale przede wszystkim zarządzanie grupą ludzi o silnych charakterach. Czy Brzęczek dałby radę? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie, szczególnie znając specyfikę pracy w Legii, to ten aspekt będzie zawsze z największym znakiem zapytania.
Tak. Nazwisko Brzęczek od kilku dni funkcjonuje w gabinetach osób decyzyjnych przy Łazienkowskiej. Czy można go nazwać kandydatem? Można. Czy są rozmowy? Raczej sondowanie, zbieranie opinii, choć w poniedziałek czy we wtorek może się to zmienić i rozmowy nabiorą rozpędu.
Aby tak się stało w Legii muszą podjąć decyzję co do Deana Klafuricia. Pewne jest jedno: zostanie pierwszym trenerem lub odejdzie, asystentura u kogoś innego nie wchodzi w grę. Na razie ma po swojej stronie piłkarzy, którzy w nieoficjalnych rozmowach wyrażają poparcie i wolę współpracy w przyszłym sezonie. Wśród osób biorących udział w procesie decyzyjnym ma przeciwników i zwolenników. Która opcja zwycięży? Na to pytanie na razie nikt nie zna odpowiedzi, ale za kilka dni wszystko powinno być jasne.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.