Domyślne zdjęcie Legia.Net

Jesień 2004 oczami kapitana na wesoło

Adam Dawidziuk

Źródło: Życie Warszawy

15.12.2004 00:26

(akt. 30.12.2018 08:51)

- Nie pamiętam rundy z takimi zawirowaniami - ocenia kapitan Legii <b>Łukasz Surma</b>. - Drugie miejsce naszej drużyny oznacza, że w jakiejkolwiek formie by Legia była, zawsze każdy zespół musi się z nią liczyć. Kto przyjedzie na Łazienkowską, musi się bać Legii. W skali szkolnej oceniam nasz występ na 4 - dodaje. "Surmik" na łamach "Życia Warszawy" z przymrużeniem oka ocenia minioną rundę.
Chovanec się schował Najciekawszym momentem było przyjście Jozefa Chovanca. Cała drużyna była przygotowana na nowego trenera. Czekaliśmy na niego, aby poprowadził trening, a tu okazuje się, że go nie ma. Żartowaliśmy, że Chovanec się schował, dlatego nie przyszedł do Legii. A Dariuszowi Wdowczykowi po prostu nie wyszło. W końcu trenerem jest człowiek, który został do tego stworzony - Jacek Zieliński. Nie wiadomo, kto i na jak długo będzie trenerem - tak w skrócie zapamiętałem jesień 2004. Teatr "Wróbla" Mistrzem w naśladowaniu innych jest Radek Wróblewski. Wyłapuje przywary, szczególnie trenerów. A gdy odgrywa Dragomira Okukę - to jest teatr. Powinno się go nagrać i emitować w telewizji. Trafnym transferem był Piotr Włodarczyk. To człowiek, który wprowadza w zespole dobrą atmosferę. A tego za żadne pieniądze się nie kupi. Po meczu przegranym z Pogonią w żartach kłócili się z Jackiem Magierą. "Włodar" mówi: "Magic" w końcu cię było widać. Miałeś udział przy... dwóch straconych golach. Jacek na to: "Włodar", podobno masz iść na rozmowy do prezesa, bo chciał cię zapytać, gdzie ty byłeś przez pół roku. Chyba na urlopie? To są żarty. Nikt tego nie bierze poważnie. Artek wodzirej Najweselej jest w szatni po wygranych meczach. Po zwycięstwach jest gwarno. Wchodzi Artek Boruc i krzyczy: CeCe..., a wszyscy mu wtórują - CWKS Legia. Artek zawsze zaczyna i jest wodzirejem. Myślę, że w tym zawodzie sprawdziłby się. Później wszyscy idziemy na piwo. Samotność po porażce Najbardziej przygnębiającym momentem była porażka z Austrią. W Wiedniu dorównywaliśmy im, a w Warszawie byliśmy po prostu słabsi. Wówczas przyszło załamanie. W takich momentach w szatni jesteśmy cicho i każdy jedzie do domu w samotności przeżywać porażkę. Nocne Polaków rozmowy Najmilej wspominam pociągowe powroty ze Szczecina. W przedziałach odbywały się nocne Polaków rozmowy, oczywiście przy piwku. Głównym tematem jest piłka nożna, ale nie tylko. Ostatnio spieraliśmy się, czy Powstanie Warszawskie było potrzebne. Rozmawiamy też o kobietach. Ale chyba nie mogą mieć o to do nas pretensji, bo one też o nas plotkują. Jesteśmy normalnymi facetami. Zaufanie "Zielka" Trener Dariusz Kubicki miał do nas zaufanie. Nigdy nas nie sprawdzał, nie chodził po pokojach. Zostawiał nam wolną rękę, a rozliczał z tego, co było na boisku. Tak samo postępuje Jacek Zieliński. Kiedyś po meczach chodził z nami na piwo, od kiedy został trenerem, już nie. To się musiało zmienić. Teraz ma inną rolę. Jacek nie chciał dopuścić do sytuacji, w której któryś z piłkarzy, wykorzystując dobre kontakty z nim, nie wkładałby w treningi maksimum wysiłku. Bardzo dobrze, że potrafił oddzielić koleżeństwo od układu trener - piłkarz. Szkoda chłopaków Atmosfera w drużynie jest fajna, szkoda więc chłopaków, którzy zostali wystawieni na listę transferową (Wróblewski, Dudek, Stanford, Poledica, Leo, Dorosz, Zaremba). Każdy z nich chciałby zostać w Legii - kończy Łukasz Surma.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.