Jeszcze 5 dni niepewności

Nadal nie wiadomo gdzie Cezary Kucharski będzie grać w przyszłym sezonie. Co ciekawe, działacze Legii oficjalnie nie wiedzą o zamiarach kapitana Legii. - Nie wpłynęła do kluba żadna oferta. Ze zdziwieniem czytałem więc w różnych gazetach informacje, że Czarek ma propozycję z Niemiec. Przecież powinniśmy coś o tym wiedzieć. Nie przypuszczam, aby Kucharski celowo rozpuszczał wiadomości, że chcą go w Hannoverze, aby wymusić na nas lepszy kontrakt. Chcemy, aby grał w Legii. Na siłę nie będziemy go jednak zatrzymywać. Wie, na jakich warunkach może odejść - powiedział Super Expresowi prezes Edward Trylnik. Z kolei menadżer Kucharskiego Karol Glomb poinformował, że w ciągu pięciu dni wszystko powinno się wyjaśnić. - Tyle czasu do namysłu dał sobie trener Hannoveru, Ralf Ridnick - powiedział Super Expresowi Glomb. - Kupił on w tym sezonie za duże pieniądze aż dziewięciu piłkarzy, ale niestety większość z nich siedzi na ławce rezerwowych. Teraz niemiecki szkoleniowiec przegląda kasety z nagranymi występami Czarka przeciwko Utrechtowi oraz Schalke i na ich podstawie podejmie decyzję. Nie może ryzykować. Jeśli również Kucharski siedziałby na ławce rezerwowych, to Ridnick straciłby pracę. Jutro lub pojutrze porozmawiam z prezesem Legii, aby wystawił swego napastnika na listę transferową. Wtedy będzie można go sprzedać do Bundesligi również po 31 stycznia, kiedy kończy się okres transferowy. - Nie piszcie już lepiej nic na temat moich planowanych przenosin do Hanoweru - poprosił Przegląd Sportowy kapitan Legii. - Koledzy strasznie mi już dokuczają widząc każdego dnia moje wypowiedzi i zdjęcia na waszych łamach. A przecież to nie moja wina, że rozmowy się przeciągają. Nie grzeję się, nie mam dwudziestu lat. Niemcy zaakceptują moje warunki - to będzie fajnie. Jeśli jednak nie dogadamy się, to nie będę płakał. W Warszawie moja umowa wygaśnie dopiero za półtora roku. Trenuję więc spokojnie, nie zaprzątam sobie niepotrzebnie głowy sprawą transferu do Bundesligi. Od tego mam menedżera.