Josue Pesqueira
fot. Jan Szurek

Josue: Nienawidzę przegrywać

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Polsat Sport

30.04.2023 14:00

(akt. 30.04.2023 14:08)

– Ilekroć wchodzę na boisko, zamieniam się w kogoś innego. To dlatego, że nienawidzę przegrywać – mówił w rozmowie z Polsatem Sport kapitan Legii, Josue.

– W FC Porto, gdzie trenowałem jako dziecko, uczyli nas, że porażka nie jest żadnym rozwiązaniem. To nie jest tak, że nie lubię przegrywać – ja tego nienawidzę. I to dlatego wchodząc na boisko zmieniam się, bo za wszelką cenę nie chcę dopuścić do porażki. Wiem, że na boisku jestem twardy, bywam nieprzyjemny, ale poza murawą jestem inny, spokojny. Lubię spędzać czas w domu z rodziną albo grać z przyjaciółmi na konsoli. To oczywiste, że jest jeden Josue na boisku i drugi Josue poza boiskiem. Ale to ta osobowość, ten charakter, który pokazuję na murawie, pomogły mi osiągnąć sukces w zawodowym futbolu.

– Kiedy osiągasz sukces, towarzystwo nie jest ci niezbędne, możesz być sam. A moja żona jest ze mną nie tylko w dobrych, ale przede wszystkim w złych chwilach. To ona najmocniej we mnie wierzy i najbardziej wspiera. W momentach zwątpienia, zawsze ma dla mnie dobre słowo. Bez dwóch zdań moja żona i moja córka to dwie osoby, które dają mi najwięcej siły. Mieszkają teraz w Portugalii, gdzie córka chodzi do szkoły. Rozłąka jest trudna, ale wiemy, że to dla niej najlepsze rozwiązanie. Ale kiedy uda im się przyjechać, gdy są na meczu, to gra daje mi jeszcze więcej radości. Ich widok na trybunach albo sama świadomość, że tam są, sprawiają, że jestem dumny. I wiem, że one są dumne ze mnie.

– Po zakończeniu kariery chcę zostać... trenerem. A to raczej wyklucza mieszkanie cały czas w jednym kraju. Natomiast na emeryturze, kiedy już przestanę być piłkarzem, a następnie, jeśli Bóg da, trenerem, to z całą pewnością zamieszkam w Portugalii. To jest mój kraj. Nieduży, ładny, z dobrą pogodą i dobrym jedzeniem. Tak, za ileś lat widzę się w Portugalii.

– Najważniejsze tatuaże to oczy mojej córki oraz oczy, imię i twarz mojej żony. Jeśli chodzi o pozostałe, niektóre mają jakieś znaczenie, inne niespecjalnie. Są takie, które robiliśmy razem z żoną. Mam też godzinę, o której urodziła się moja córka. I mam wytatuowane lalki. Myszkę Miki, bo to była pierwsza maskotka, którą moja córka wzięła do ręki, gdy była niemowlakiem. Nie mam wielu dobrych wspomnień z dzieciństwa, ale mam postać z bajki, którą oglądałem u moich rodziców. I mam jeszcze jedną lalkę, ważną dla mnie, bo moja córka dostała ją od dziadka. Ten tatuaż mam pod kolanem. Tata mojej żony już nie żyje i to taki rodzaj upamiętnienia go.

Rozmowa jest dostępna na polsatsport.pl.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.