Juniorzy i wolontariusze
03.02.2003 20:57
Zimna woda ciekn±ca spod prysznica, zimna hala, w której trzeba było trenować i grać mecze. Do tego woda z kranu, zamieniona póĄniej na herbatę przyrz±dzan± przez masera. Realia koszykarskie z czasów powstaj±cych manufaktur przemysłowych na ziemiach polskich. Tak, to koszykarskie realia, tyle tylko, że dotycz± Polskiej Ligi Koszykówki. Konkretnie zespołu ze ¶rodka jej tabeli – warszawskiej Legii.
Najlepsza kranówka
Gdy pojawiły się pierwsze informacje, że zamiast isostaru czy jakich¶ odżywek podopieczni trenerów Jacka Gembala i Roberta Chabelskiego poj± się wod± z kranu, my¶lano, że to dobry żart. A jednak! To najszczersza prawda, potwierdzał to kapitan legionistów, kadrowicz Wojciech Majchrzak. Jego słaba dyspozycja nie była dziełem przypadku. A przecież całkiem niedawno tenże Majchrzak był komplementowany za dobr± pracę w czasie letnich przygotowań przez selekcjonera reprezentacji Polski Dariusza Szczubiała. Tylko jak grać, gdy w kieszeni pusto, a koszykówka jest jedynym Ąródłem utrzymania?
I jeszcze ci±gle powtarzaj±ca się data – połowa listopada jako czas rozwi±zania wszelkich problemów finansowych. Im bliżej tego terminu, tym większa była nerwowo¶ć wszystkich zainteresowanych. I nastał wreszcie ten czas, tyle tylko, że niczego to nie zmieniło. Ba, raczej utwierdziło koszykarzy, że ich przyszło¶ć w Legii to już wła¶ciwie... przeszło¶ć. – Słyszymy, że prezes próbuje załatwić jakie¶ pieni±dze, ale nie wiemy, czy co¶ z tego będzie. Byli¶my też u szefa klubu, który też obiecał nam pomóc – wyja¶niali koszykarze, którzy przez pewien czas pili słynn± już kranówkę, któr± póĄniej zamienili na herbatę.
W tym czasie temperatura w bemowskiej hali przy ul. Obrońców Tobruku była coraz niższa. Pod prysznicami też ogrzać się nie było można. Co najwyżej można było zostać „morsem”. A gdzie koszykówka? Nie było jej. Je¶li już, to była gra w piłkę nożn± lub zajęcia indywidualne w siłowni. – Trenerzy dobrze przygotowali nas do sezonu. Poza tym zaufali¶my im, bo być może w ogóle nie przyst±piliby¶my do rozgrywek – tłumaczyli zawodnicy
Dług wdzięczno¶ci
Je¶li chodzi o prezesa, tego szukaj±cego pieniędzy dla ekipy Jacka Gembala, to mowa o nowym szefie sekcji, pułkowniku Andrzeju Szymańskim, znanym przede wszystkim z wcze¶niejszej działalno¶ci w piłce nożnej w Legii Warszawa.
Ten wcze¶niejszy, Włodzimierz Całka, miał czas na wszystko, ale brakowało mu go dla koszykarzy. Wprawdzie to on podpisywał umowy sponsorskie, ale jako¶ nie zadbał o przełożenie teorii na praktykę, czyli na zapełnienie koszykarskich kieszeni. Nim nadeszła połowa listopada, prezes Całka zmienił zajęcie. Kłopotliwe prezesowanie w sekcji koszykarskiej zamienił na znacznie bezpieczniejsz± i lepiej płatn± posadę burmistrza Bemowa. Wcze¶niej zawodnicy praktycznie go nie widzieli. Próbowali się kontaktować z prezesem Całk± na różne sposoby, ale z reguły efekt był ten sam...
Oczywi¶cie, we wszystkie kłopoty wprzęgnięta została wielka polityka. Kto¶ inny rz±dził Bemowem, teraz rz±dzi kto¶ inny, a firma budowlana, jeden ze sponsorów, nie wyłożyła pieniędzy na koszykówkę. Powód, jak to zwykle bywa, też polityczny – nie wygrała przetargu, który miała wygrać. Łudzono się w sekcji, że być może po zmianie sił w¶ród rz±dz±cych Bemowem wreszcie wygra ten czy inny przetarg i pieni±dze, obiecywane tym razem na połowę stycznia, trafi± na konta zawodników. Zreszt± chyba burmistrz Całka ma wobec koszykarzy jednak jaki¶ dług wdzięczno¶ci do spłacenia. Akurat nastał na to czas, tyle że niezauważony przez burmistrza...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.