News: Hamalainen skorzystał na zmianie trenera

Kasper Hamalainen: Chcę pokazać na co mnie stać

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

22.12.2016 21:55

(akt. 04.01.2019 13:45)

- Mamy około siedmiu zawodników, którzy mogą zagrać na każdej pozycji w ofensywie. Konkurencja jest bardzo wymagająca. Nie tylko dla mnie, ale również dla pozostałych. Niektórzy zawodnicy cały czas czekają na swoją szansę. Trener również ma trudne decyzje do podjęcia. Musi wybrać graczy do podstawowego składu, a dodatkowo dba o to, by wszyscy w zespole byli zadowoleni. To nie łatwe zadanie - mówi w rozmowie z Legia.Net pomocnik Legii, Kasper Hamalainen.

Wydaje mi się, że odkąd jesteś w Warszawie, cały czas musisz coś udowadniać kibicom. Męczy cię taki stan rzeczy?


- Wiedziałem, że jak przejdę do Legii będzie inaczej i trudniej. Oczywiście, rozumiem to. Muszę dać z siebie coś więcej. Staram się jak tylko mogę, chcę udowodnić kibicom, iż zasługuję na grę. Ten rok nie był dla mnie łatwy. Potrzebowałem czasu, żeby zaaklimatyzować się. Mam nadzieję, że następne dwanaście miesięcy będzie dla mnie lepsze.


Odnoszę wrażenie, że jesteś osobą, która nie ucieka od trudnych tematów.


- Bo tak jest. Zanim przeniosłem się do Warszawy, wiedziałem co mnie czeka. Musiałem przygotować się więc mentalnie. Biorę za swoje czyny pełną odpowiedzialność. Nie lubię się chować za czyimiś plecami.


Na początku twojej przygody z Legią często byłeś kontuzjowany. Po chwili znowu. Przeczepiono ci łatkę gracza szklanego.


- To był efekt kuli śnieżnej. Na początku doznałem kontuzji. Następnie grałem z urazem i nie mogłem się wyleczyć. Nie zaliczyłem całego okresu przygotowawczego. Później sytuacja się powtórzyła. Wróciłem do zdrowia już podczas sezonu, trudniej jest wtedy wskoczyć do składu. Wiele małych rzeczy przyczyniło się do mojej sytuacji w klubie. Mam nadzieję, że teraz w zimę przygotuję się jak należy do rundy wiosennej. Tego pragnę.


Podejrzewam, że w momencie, gdy nie byłeś w pełni zdrowy, treningi Stanisława Czerczesowa dały ci dodatkowo w kość.


- Przyznam, początek był dla mnie bardzo trudny. Ciężko pracowaliśmy. Możliwe, że za szybko wszedłem w trening na pełnych obrotach. Mój organizm nie wytrzymał, dlatego nigdy nie byłem w stu procentach zdrowy. Nawet teraz nie czuję się w pełni gotowy do gry.


Potrzebujesz solidnego przygotowania fizycznego?


- Tak. Teraz co prawda grałem bez żadnego urazu. Dlatego też częściej pojawiałem się na boisku. Jednak muszę przejść przez obóz przygotowawczy bez żadnej kontuzji. Wtedy będę w stanie zbudować swoją kondycję, podbuduję się fizycznie i psychicznie. Będzie wtedy łatwiej.


W Lechu też grałeś z kontuzjami?


- W Lechu nie byłem często kontuzjowany. W ostatnim półroczu miałem małe problemy. Zanim przeszedłem do Legii w Poznaniu również nie przygotowałem się do sezonu jak należy. Nie byłem więc gotów, by grać w każdym meczu po 90 minut. Możliwe, że teraz odczuwam tego skutki.


Co było dla ciebie gorsze na początku w Legii. Twoje kontuzje czy ciągłe zmiany trenerów?


- Zdecydowanie kontuzje. Oczywiście, zmiany trenerów również nie wpływają pozytywnie na twoją formę. Jednak dla mnie najważniejsze jest zdrowie. Koncentruję się na sobie. Próbuję pokazać każdemu szkoleniowcowi swoje możliwości. Muszę po prostu być gotowy do gry.


Co Jacek Magiera powiedział ci, gdy przyszedł do Legii?


- Odbyliśmy kilka rozmów. Trener zna mnie jako zawodnika z polskiej ligi. Rozmawialiśmy o mojej pozycji na boisku, ale również powspominaliśmy moją grę w Lechu Poznań. Wiemy czego od siebie oczekujemy.


Rozmawialiście o twojej pozycji na boisku? Trener zaczął ustawiać cię na skrzydle. To coś nowego dla ciebie.


- Tak. Jednak przy obecnej formie Vadisa, trudno będzie go wygryźć ze składu. Gra bardzo dobrze, nie ma żadnych powodów, by ktoś go miał zastąpić. Znam więc swoje miejsce w szeregu. Cieszę się, iż notuję więcej minut na boisku. To jest najważniejsze.


Wierzyłeś, że wraz z przyjściem Jacka Magiery dostaniesz więcej szans?


- Wierzyłem. Byłem zadowolony z faktu, iż jest Polakiem. Zapewne lepiej zna polską ligę niż Besnik Hasi. Dlatego miałem nadzieję, że dostanę więcej szans. Jednak na początku moja sytuacja nie uległa zmianie. Wciąż siedziałem na ławce. Dopiero ostatnio coś się zmieniło.


Jak się czujesz na skrzydle? Z boku często schodzisz do środka.


- Lubię schodzić do środka, a moja gra z biegiem czasu będzie wyglądała coraz lepiej. Nie jest to jednak idealna pozycja dla mnie. Nie czuję się na niej komfortowo. Trener widzi mnie w tym miejscu na boisku, a ja staram się robić wszystko co w mojej mocy, by pokazać się z jak najlepszej strony. Wierzę, że mogę się poprawić.


Twoja zwycięska bramka z Lechem dodała ci pewności, była momentem przełomowym, sygnałem, że coś sie może zmienić na lepsze?


- To był specjalny dla mnie mecz. Bardzo wiele rzeczy wydarzyło się w kilka minut. Kibice przeżyli prawdziwy rollercoaster. Lech doprowadził do wyrównania w 90. minucie, później my strzeliliśmy gola. Możliwe, że bramka wpadła ze spalonego, nie wiem (śmiech). To ważne wydarzenie dla mnie. Mam nadzieję, że dałem coś od siebie fanom. Po tym zwycięstwie drużyna zrobiła duży krok do przodu. Wygrywaliśmy mecz za meczem poza jednym. To był ważny gol dla mnie, ale i dla całego zespołu.


Mówi się, że takie mecze budują zespół. Po spotkaniu z Lechem przegraliście tylko z Borussią.


- Dokładnie. To było bardzo ważne zwycięstwo dla nas. Czasem potrzebujesz takiego bodźca, by poczuć się pewniej. Oczywiście, jeśli wygrywasz 4:0, cieszysz się również, lecz tego typu spotkania smakują najlepiej. Dla piłkarza to wspaniałe uczucie.


Jesteś gotowy do zaintonowania piosenki w szatni, jak trener Vuković cię o to poprosi?


- Jestem gotowy! Trener za każdym razem wybiera kogoś innego. Może nadchodzi mój czas.


Długo czekałeś na debiut w Lidze Mistrzów. Co czułeś, gdy wchodziłeś na boisko?


- Spełniłem swoje marzenie. Zawsze chciałem wystąpić w Lidze Mistrzów. Byłem wdzięczny za tę chwilę. Prowadziliśmy 1:0, a ja próbowałem pomóc drużynie swoją grą. Staraliśmy się zachować czyste konto. Na szczęście udało nam się. To również była wspaniała noc.


Legia w Lidze Europy zmierzy się z Ajaksem. Kilka lat temu mogłeś występować w tym klubie. 


- To prawda i chętnie zobaczę, co się zmieniło w tym klubie od ostatniej mojej wizyty. W kadrze mają kilku młodych, bardzo dobrych zawodników. Uważam jednak, że jesteśmy w stanie ich wyeliminować. Widziałem spotkania Legii z Ajaksem w 2015 roku. Nawet wtedy polski zespół miał szanse na pokonanie holenderskiego rywala. Teraz mamy też mocną drużynę. Możemy wykorzystać fakt, że oni lubią grać w piłkę. To może być ciekawe widowisko.


Obrona Ajaksu często gra bardzo wysoko. Wy lubicie mierzyć się z takimi drużynami, o czym świadczą chociażby ostatnie mecze ze Sportingiem czy Piastem.


- Mecze w Europie zawsze różnią się trochę od ligowych. Takie zespoły jak Borussia czy Sporting faktycznie ustawiają wyżej swoją defensywę. Widzą różne rzeczy na boisku. Nie grają non stop na sto procent. Na polskich boiskach o piłkę walczy się cały czas, nieprzerwalnie. Będziemy mieli więc trochę miejsca, do rozegrania akcji.


Trudno jest konkurować o miejsce w składzie z Vadisem, Radoviciem, Guilherme, Moulinem czy innymi zawodnikami Legii?


- Bardzo. Mamy około siedmiu zawodników, którzy mogą zagrać na każdej pozycji w ofensywie. Konkurencja jest bardzo wymagająca. Nie tylko dla mnie, ale również dla pozostałych. Niektórzy zawodnicy cały czas czekają na swoją szansę. Trener również ma trudne decyzje do podjęcia. Musi wybrać graczy do podstawowego składu, a dodatkowo dba o to, by wszyscy w zespole byli zadowoleni. To nie łatwe zadanie.


Na dwumecz z Ajaksem będziesz jeszcze zawodnikiem Legii?


- Wydaje mi się, że tak. Wszystko na to wskazuje. Chcę przygotować się do kolejnej rundy i będę walczył o miejsce w składzie. To dla mnie wyzwanie. Po to tutaj przyszedłem. Pragnę pokazać na co mnie stać.

Polecamy

Komentarze (34)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.