Każdy marzy, by u siebie ograć Legię
13.03.2009 08:23
U siebie jako jedyna drużyna w ekstraklasie Legia jest niepokonana. W dziewięciu spotkaniach straciła zaledwie 4 gole, a tylko raz oddała punkty przeciwnikowi. W I. kolejce remisując z Polonią Warszawa (2:2). Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy przychodzi jej grać na obiekcie rywala. Z 10 meczów wygrała tylko cztery, ma kłopot także ze skutecznością. Przy Łazienkowskiej strzela średnio 2,8 gola na mecz, na wyjeździe zaledwie jednego. - Rywale dopingowani przez swoich kibiców, na Legię spinają się wyjątkowo - mówi pomocnik Legii <b>Piotr Giza</b>.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale proszę zwrócić uwagę, że teraz na wyjazdach nikomu nie jest łatwo o punkty. Nie jest już tak, że faworyt przyjeżdża, narzuca swój styl gry i wraca do domu z trzema punktami. Takie spotkania zdarzają się sporadycznie - mówi trener Jan Urban. W tym elemencie zdecydowanie w lidze przoduje Lech. Z 10 spotkań wygrał aż siedem, strzelając rywalom 22 bramki. Wydaje się, że to właśnie ten element decyduje, że o dwa punkty wyprzedza w tabeli legionistów. - Nam udało się u siebie odrobić to, co straciliśmy na obcych boiskach. Chociaż tych punktów wcale aż tak wielu nie powinno być. Spójrzmy na mecz z Polonią w Bytomiu. Zawodnikowi gospodarzy wyszedł strzał życia i przegraliśmy. Na ŁKS-ie graliśmy dobrze, zabrakło szczęścia, bo sytuacji było co niemiara - analizuje Urban.
- Do tej pory na to nawet nie patrzyłem, bo do wszystkich statystyk podchodzę z dystansem. Mam nadzieję, że teraz nie zostanie mi to w głowie - mówi Maciej Iwański. - Może rzeczywiście przeszkadza nam w jakiś stopniu fakt, że praktycznie zawsze jesteśmy stawiani w roli faworyta. U siebie, z psychologicznego punktu widzenia, łatwiej temu podołać - dodaje rozgrywający. - Na wyjazdach zawsze jest trudniej. Rywale są dopingowani przez swoich kibiców, na Legię spinają się wyjątkowo. Ale czasem brakuje tylko łutu szczęścia, które jest w sporcie bardzo potrzebne. Czasem gra się świetnie, a przegrywa. Nie da się tego racjonalnie wyjaśnić - twierdzi inny z legionistów, Piotr Giza.
Teraz przed Legią starcie w Białymstoku, gdzie ostatnio wygrała 2:1. Żeby w spokoju oczekiwać na niedzielny mecz Lecha z Górnikiem Zabrze, musi tam zwyciężyć. - Bez dwóch zdań, jeśli chcemy walczyć o najwyższe cele, musimy przywozić więcej punktów z obcych boisk. Nie może być aż takiej dysproporcji. Może w piątek wystarczy sobie poprzestawiać w głowach, i wyobrazić sobie że z Jagiellonią gramy u siebie i wszystko będzie dobrze - zastanawia się pól żartem pół serio Iwański.
Autor: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.