Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kazik Deyna - wiecznie żywa legenda.

Adam Dawidziuk

Źródło:

02.09.2002 00:00

(akt. 30.12.2018 17:51)

Kazimierz Deyna (1947 - 1989)Kibice Legii mówili o nim "Kaka", Francuzi nazywali go "Le general", ale wszyscy są zgodni co do jednego, że był piłkarskim geniuszem. Dziś o takich ludziach mówi się "postać kultowa". Dla polskich kibiców jest tym kim James Dean i Zbyszek Cybulski dla miłośników kina czy też Janis Joplin, Jimi Hendrix oraz Jim Morrison dla fanów rocka. 1 września minęła 13 rocznica tragicznej śmierci KAZIMIERZA DEYNY. Jego kariera to pasmo sukcesów. Brązowy medal MŚ-74 w Niemczech, wybrany do najlepszej jedenastki turnieju, 3 piłkarz Europy w plebiscycie "France Football" w 1974 roku (za Cruyffem i Beckenbauerem), uczestnik finałów MŚ w Argentynie (1978). Złoty (1972) oraz srebrny (1976) medalista Igrzysk Olimpijskich, w tym pierwszym turnieju król strzelców (9 goli). Dwukrotny mistrz Polski (1969, 1970), zdobywca Pucharu Polski (1973), półfinalista (sezon 1969/70) oraz ćwierćfinalista (1970/71) klubowego Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, halowy mistrz USA w lidze MSL (1983, 85, 86). W plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna" wybrany najlepszym polskim piłkarzem XX wieku. Kazimierz Deyna był kimś więcej niż piłkarzem. Dla niego przychodziły na stadion przy ul. Łazienkowskiej tłumy, On był idolem warszawskiej młodzieży, On porywał publiczność na stadionach Europy i Świata, On prowadził naszą reprezentację do największych sukcesów w historii. Niestety, poza stadionem Legii, Deyna był traktowany najmniej wybrednymi epitetami. Kibice innych drużyn nienawidzili go. Dlaczego? Do tej pory nie wiadomo. Byliśmy, jesteśmy, będziemy - pamiętamy. Dziekujemy Ci Kaziu.Może się wydawać, że jego życie przedstawiało jedno wielkie pasmo sukcesów. Nic bardziej mylnego. Po wyjeździe do USA, jego małżeństwo zaczęło przeżywać kryzys, w wyniku oszustwa wspólnika stracił setki tysiecy dolarów. Załamany, zaczął pić. Zginął w wypadku samochodowym na autostradzie w San Diego, 1 września 1989 roku. - Pięknie żył. Umiał z tego życia korzystać. Był dobrym i lubianym człowiekiem. Stał się jednak mimowolnym bohaterem dramatu, z jakim często mają do czynienia ludzie powszechnie znani, otaczani mnóstwem pochlebców i fałszywych przyjaciół. Kiedy naprawdę był w trudnej sytuacji zostawał sam. - tak napisał w swojej znakomitej książce o Kazimierzu Deynie jeden z największych futbolowych ekspertów, znany dziennikarz Stefan Szczepłek. O Kazimierzu Deynie będziemy pamiętać zawsze. Starsi ze stadionów, młodsi z telewizji. Pozostanie On w sercach warszawiaków jako wspaniały piłkarz i człowiek. Taki zawodnik rodzi się raz na kilkadziesiąt lat. Szkoda, że żył tak krótko. Cześć Jego pamięci. Do zobaczenia Kaziu. Byliśmy, jesteśmy, pamiętamy. Dziękujemy. Tekst ten pisze po meczu z Wisłą, który odbył się dokładnie w 13. rocznicę śmierci „Kaki”. Zapewne na długo w pamięci pozostanie nam, kibicom Legii, zachowanie kibiców Wisły podczas minuty ciszy na cześć Kazia. Takiej postawy nie można nazwać nawet bydlęcą, bo każde stworzenie potrafi się zachować. Byle jak, ale potrafi. Dla tych dzikusów nie widzę wytłumaczenia. Bo tego wytłumaczenia nie ma. Bardzo dobrze, że o tym meczu mówi cała Polska. Może ludzie zobaczą jak potrafią uszanować pamięć zmarłego, mieszkańcy miasta intelektualistów, artystów i inteligentów. Panie Mazan, Panie Daniec........ . Na podstawie www.pzpn.pl

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.