Kazimierski: To ja zaakceptowałem Boruca
06.01.2010 13:02
- Zaraz, zaraz, na początek ustalmy jedną rzecz. Boruc przyszedł do Legii, gdy to ja byłem trenerem bramkarzy w tym klubie. To ja zaakceptowałem jego kandydaturę do gry w Legii i przez pierwsze dwa lata trenował pod moim okiem.
Czyli Boruc to pana bramkarz?
- Nie, nie to miałem na myśli. Jestem po prostu jednym z tych, którzy z nim pracowali i uważam, że z tej pracy wiele wyniósł. Ale oczywiście nie zabieram zasług Krzyśkowi Dowhaniowi, bo on również wiele nauczył Artura. Zmierzam do tego, że każdy bramkarz w swojej karierze ma nie jednego, a kilku trenerów i każdy z nich w jakiś sposób go kształci. Dlatego żaden trener bramkarzy nie może powiedzieć, że dany zawodnik jest jego i to on go wychował.
Ale gdy zapytano kiedyś Boruca, czego mu brakuje w Głasgow, odparł: "tylko jednego - Krzysztofa Dowhania". O panu jakoś nie wspomniał.
- Nie mógł powiedzieć, że Kazimierskiego, bo musielibyśmy obaj z Krzyśkiem tam polecieć... Każdy ma swoje zdanie, a Artur może tak powiedział, bo lepiej żył z Dowhaniem na stopie towarzyskiej. Kto wie?
Ale skoro wziął pan czynny udział w bramkarskiej edukacji Boruca, to nie boli pana, że to właśnie Dowhaniowi przypisuje się największe zasługi?
- Nie, kompletnie. Mam dużą satysfakcję, że Artur gra w Celtiku.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.