Kibic kontra policjanci
25.10.2006 08:44
Trzech policjantów z Sochaczewa stanęło wczoraj przed płockim sądem. Dwóch z nich odpowiada za przekroczenie uprawnień i pobicie młodego kibica Legii, trzeci - za groźby kierowane pod jego adresem. To dość nieoczekiwany finał zamieszek na płockim stadionie z 12 czerwca ub.r. Przypomnijmy, że płocka Wisła podejmowała wtedy Legię Warszawa. Między kibicami Legii a policją doszło wtedy do regularnej bitwy.
Warszawiacy rzucali w policjantów kamieniami i kawałkami betonu, wymachiwali drągami, demolowali trybuny. Policjanci musieli skorzystać z palek, gazu, ostrzegawczo strzelali w powietrze z gumowych kul, w ruch poszły także armatki wodne.
Rannych zostało 21 funkcjonariuszy, zniszczono kilkanaście radiowozów i wyposażenie stadionu. Po zamieszkach policja informowała, że zatrzymała trzech stadionowych chuliganów, dwóch dorosłych i 16-letniego chłopaka. Problem w tym, że sąd dla nieletnich nie dopatrzył się winy w postępowaniu tego ostatniego i umorzył sprawę. Co więcej sam chłopak twierdzi, że to właśnie on jest ofiarą czerwcowych wydarzeń: - Byłem w grupie spokojnych kibiców. Nie brałem udziału w zamieszkach. Tymczasem policjanci zatrzymali mnie, kilkakrotnie pobili i grozili mi śmiercią.
Rodzice fana Legii zawiadomili prokuraturę. A ta skierowała akt oskarżenia do płockiego sądu. Wczoraj ruszył proces w tej sprawie.
Na ławie oskarżonych zasiadło wczoraj trzech policjantów z Sochaczewa (12 czerwca wspierali oni płockich funkcjonariuszy przy zabezpieczaniu stadionu). Dwóm z nich prokurator zarzucił przekroczenie uprawnień. W ocenie oskarżenia policjanci bili chłopaka pałkami, także gdy leżał, a na koniec usiedli na nim (rodzice chłopaka zdobyli zdjęcia, na których widać, jak rośli policjanci okładają go pałkami i siadają na jego głowie). Ostatni z policjantów groził nastolatkowi śmiercią.
Policjanci nie przyznali się do winy. Funkcjonariusze z sochaczewskiej komendy oskarżeni o pobicie warszawiaka podkreślali: - Polecenie zatrzymania chłopaka dostaliśmy od dowódcy. Widzieliśmy, jak skakał po samochodach. - Rzucił kamieniem w naszego przełożonego - dodał jeden z oskarżonych.
Z relacji obu policjantów wynika, że najpierw biegli za 16-latkiem i krzyczeli, by jak się wyrazili, "zachowywał się zgodnie z prawem". -Ale on nie stosował się do naszych poleceń - mówił jeden z policjantów.
- Wtedy uderzyłem go pałką. Mężczyzna upadł, ale próbował się podnieść, używał wobec nas wulgarnych słów, uderzyłem go więc po raz drugi. W końcu udało się nam go obezwładnić i skuć. - Czy normalną procedurą obezwładniania jest siadanie na głowie? -pytał sąd.
- To nie było siadanie - zapewniali policjanci. - Przytrzymywaliśmy go nogami. Policjant oskarżony o groźby zapewniał natomiast, że nawet z młodym fanem Legii nie rozmawiał.
- Nie skakałem po samochodach, nie rzucałem kamieniami, nie uciekałem przed policją i w ogóle nie brałem udziału w zamieszkach na płockim stadionie - twierdził natomiast dziś już 17-letni warszawiak, wysoki, szczupły chłopak. - Wybrałem się do Płocka w zorganizowanej grupie, za zgodą rodziców. Najmłodszy w naszym autokarze miał 12 lat, najstarszy 50. Chcieliśmy obejrzeć mecz.
Chłopak nie przeczył - widział, jak w stronę policji lecą kamienie, widział strzały i armatkę wodną. Ale on siedział w miejscu, gdzie było spokojnie. - Dopiero kiedy szedłem w stronę autokaru, dostałem czymś w głowę - zeznawał. - Straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, byłem w zupełnie innym miejscu, nade mną pochylali się policjanci i bili mnie pałkami po całym ciele. Pamiętam wszystko jak przez mgłę, byłem gdzieś wleczony, a potem leżałem skuty na trawniku.
Warszawiak trafił do szpitala. Zawieźli go tam dwaj oskarżeni policjanci, oni także, w towarzystwie kilku innych funkcjonariuszy, zabrali nastolatka ze szpitala do płockiej komendy. - Wrzucili mnie do radiowozu za siedzenie kierowcy - wspomina warszawiak. - Najpierw ktoś uderzył mnie w twarz, potem usłyszałem, że wrzucą mnie do Wisły i wypłynę gdzieś przy Włocławku. Potem, kiedy wchodziłem do komendy, było jeszcze jedno uderzenie w kręgosłup. Padłem na podłogę, a policjanci podeszli do mnie i zaczęli mnie kopać. (prokuratura umorzyła tę część sprawy, nie znalazła winnych).
Na tym zakończyła się wczorajsza rozprawa. Następna pod koniec listopada, na przesłuchanie czekają teraz świadkowie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.