Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kibic kontra policjanci

Redakcja

Źródło:

25.10.2006 08:44

(akt. 24.12.2018 15:20)

Trzech policjantów z Sochaczewa stanęło wczoraj przed płockim sądem. Dwóch z nich odpowiada za przekroczenie uprawnień i pobicie młodego kibica Legii, trzeci - za groźby kierowane pod jego adresem. To dość nieoczekiwany finał zamieszek na płockim stadionie z 12 czerwca ub.r. Przypomnijmy, że płocka Wisła podejmowała wtedy Legię Warszawa. Między kibicami Legii a policją doszło wtedy do regularnej bitwy.
Warszawiacy rzucali w policjantów kamieniami i kawałkami betonu, wymachiwali drągami, demolowali trybuny. Policjanci musieli skorzystać z palek, gazu, ostrzegawczo strzelali w powietrze z gumowych kul, w ruch poszły także armatki wodne. Rannych zostało 21 funkcjonariuszy, zniszczono kilkanaście radiowozów i wyposażenie stadionu. Po zamieszkach policja informowała, że zatrzymała trzech stadionowych chuliganów, dwóch dorosłych i 16-letniego chłopaka. Problem w tym, że sąd dla nieletnich nie dopatrzył się winy w postępowaniu tego ostatniego i umorzył sprawę. Co więcej sam chłopak twierdzi, że to właśnie on jest ofiarą czerwcowych wydarzeń: - Byłem w grupie spokojnych kibiców. Nie brałem udziału w zamieszkach. Tymczasem policjanci zatrzymali mnie, kilkakrotnie pobili i grozili mi śmiercią. Rodzice fana Legii zawiadomili prokuraturę. A ta skierowała akt oskarżenia do płockiego sądu. Wczoraj ruszył proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadło wczoraj trzech policjantów z Sochaczewa (12 czerwca wspierali oni płockich funkcjonariuszy przy zabezpieczaniu stadionu). Dwóm z nich prokurator zarzucił przekroczenie uprawnień. W ocenie oskarżenia policjanci bili chłopaka pałkami, także gdy leżał, a na koniec usiedli na nim (rodzice chłopaka zdobyli zdjęcia, na których widać, jak rośli policjanci okładają go pałkami i siadają na jego głowie). Ostatni z policjantów groził nastolatkowi śmiercią. Policjanci nie przyznali się do winy. Funkcjonariusze z sochaczewskiej komendy oskarżeni o pobicie warszawiaka podkreślali: - Polecenie zatrzymania chłopaka dostaliśmy od dowódcy. Widzieliśmy, jak skakał po samochodach. - Rzucił kamieniem w naszego przełożonego - dodał jeden z oskarżonych. Z relacji obu policjantów wynika, że najpierw biegli za 16-latkiem i krzyczeli, by jak się wyrazili, "zachowywał się zgodnie z prawem". -Ale on nie stosował się do naszych poleceń - mówił jeden z policjantów. - Wtedy uderzyłem go pałką. Mężczyzna upadł, ale próbował się podnieść, używał wobec nas wulgarnych słów, uderzyłem go więc po raz drugi. W końcu udało się nam go obezwładnić i skuć. - Czy normalną procedurą obezwładniania jest siadanie na głowie? -pytał sąd. - To nie było siadanie - zapewniali policjanci. - Przytrzymywaliśmy go nogami. Policjant oskarżony o groźby zapewniał natomiast, że nawet z młodym fanem Legii nie rozmawiał. - Nie skakałem po samochodach, nie rzucałem kamieniami, nie uciekałem przed policją i w ogóle nie brałem udziału w zamieszkach na płockim stadionie - twierdził natomiast dziś już 17-letni warszawiak, wysoki, szczupły chłopak. - Wybrałem się do Płocka w zorganizowanej grupie, za zgodą rodziców. Najmłodszy w naszym autokarze miał 12 lat, najstarszy 50. Chcieliśmy obejrzeć mecz. Chłopak nie przeczył - widział, jak w stronę policji lecą kamienie, widział strzały i armatkę wodną. Ale on siedział w miejscu, gdzie było spokojnie. - Dopiero kiedy szedłem w stronę autokaru, dostałem czymś w głowę - zeznawał. - Straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, byłem w zupełnie innym miejscu, nade mną pochylali się policjanci i bili mnie pałkami po całym ciele. Pamiętam wszystko jak przez mgłę, byłem gdzieś wleczony, a potem leżałem skuty na trawniku. Warszawiak trafił do szpitala. Zawieźli go tam dwaj oskarżeni policjanci, oni także, w towarzystwie kilku innych funkcjonariuszy, zabrali nastolatka ze szpitala do płockiej komendy. - Wrzucili mnie do radiowozu za siedzenie kierowcy - wspomina warszawiak. - Najpierw ktoś uderzył mnie w twarz, potem usłyszałem, że wrzucą mnie do Wisły i wypłynę gdzieś przy Włocławku. Potem, kiedy wchodziłem do komendy, było jeszcze jedno uderzenie w kręgosłup. Padłem na podłogę, a policjanci podeszli do mnie i zaczęli mnie kopać. (prokuratura umorzyła tę część sprawy, nie znalazła winnych). Na tym zakończyła się wczorajsza rozprawa. Następna pod koniec listopada, na przesłuchanie czekają teraz świadkowie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.