Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kibice mają zakaz a na mecze chodzą

Mariusz Ostrowski

Źródło: Życie Warszawy

07.10.2008 12:35

(akt. 18.12.2018 21:40)

Kibice Legii złamali zakaz stadionowy. Bez problemu weszli na Stadion Wisły Płock. Zgodzili się na to policjanci. – Baliśmy się burd – tłumaczą. Od wielkiej akcji stołecznej policji wymierzonej w pseudokibiców minął ponad miesiąc. Przypomnijmy, że 2 września przed derbami stolicy mundurowi zatrzymali 752 osoby, w tym 64 nieletnie. 688 postawiono zarzuty, w większości czynnego udziału w zbiegowisku o charakterze chuligańskim. Wobec 454 zastosowano tzw. zakaz stadionowy. Pozostaje on jednak tylko na papierze.
Grupa 680 kibiców z Warszawy weszła 23 września na stadion Wisły Płock na mecz Pucharu Polski z Legią. Część z nich miała zakaz stadionowy. Jak to było możliwe? Kibice przyjechali do Płocka samochodami, pod eskortą policji (mecz ochraniało 100 mundurowych). Bilety kupili im znajomi kibice z Płocka. Później mundurowi nie sprawdzali, do kogo trafiły wejściówki, tylko kierowali warszawskich kibiców do wydzielonego sektora dla gości. Policja winę spycha na organizatorów. – To oni odpowiadają za sprzedaż biletów i to oni powinni pilnować, czy nie trafiały one do kibiców z zakazem stadionowym – mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji. Tymczasem organizatorzy meczu nie wystąpili do komendy stołecznej o listę kibiców, którzy mają taki zakaz. Jak tłumaczą przedstawiciele Wisły, liczyli, że nikt z Legii na mecz nie przyjedzie (bilety w Warszawie kupiło zaledwie sześciu legionistów). - Byliśmy optymistami – przyznaje dziś Radosław Strusiński, odpowiedzialny za bezpieczeństwo na stadionie Wisły. Dodaje, że dzień wcześniej w czasie odprawy z udziałem policji ustalili, że w przypadku przyjazdu kibiców z Warszawy wpuszczą ich na stadion. - Nie chcieliśmy doprowadzić do starć. Decyzja była słuszna, bo kibice Legii zachowywali się wzorowo – mówi Strusiński. Choć za złamanie zakazu stadionowego grozi do trzech lat więzienia, to kibiców Legii nie czekają żadne negatywne konsekwencje. W policji nikt nie czuje się winny za tę sytuację. – Nie mamy żadnych sygnałów, że zakaz został zmieniony – mówi Katarzyna Szeska, rzecznik stołecznej prokuratury.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.