Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kiełbowicz liczy na grę w I składzie

Adam Dawidziuk

Źródło: gazeta.pl

21.03.2005 23:47

(akt. 29.12.2018 08:12)

- Już samo powołanie jest wyróżnieniem. Ale mam swoją ambicję, skoro już jestem na zgrupowaniu kadry, to czemu nie walczyć o miejsce w składzie? - mówi obrońca Legii <b>Tomasz Kiełbowicz</b>. 29-letni piłkarz dostał pierwsze powołanie do kadry od trzech lat. Ostatni raz wystąpił w reprezentacji Polski trzy lata temu, gdy trenerem był Jerzy Engel. Był to mecz z Wyspami Owczymi podczas zgrupowania na Cyprze.
Kiełbowicz ma już za sobą - choć zawsze jako rezerwowy - występy ze znacznie poważniejszymi rywalami. Debiutował w meczu z Francją, wtedy aktualnym mistrzem świata, na podparyskim Stade de France. Grał też z Holandią i Rumunią. Kiełbowicz zwrócił uwagę trenera Pawła Janasa udanym początkiem rundy wiosennej. Kto wie, czy znacznie nie przyczynił się do tego powołania szkoleniowiec Legii Jacek Zieliński, który cofnął Kiełbowicza z pomocy do obrony. Spisuje się on na tej pozycji znacznie lepiej. Miał udany początek rundy wiosennej. W meczu ligowym z Pogonią Szczecin strzelił piękną bramkę z rzutu wolnego i zaliczył asystę. Jakie ma Pan wrażenia po pierwszym dniu w kadrze? Tomasz Kiełbowicz: Bardzo dobre. Mieliśmy dwa treningi. Rano było luźne wprowadzenie i lekkie rozbieganie, gra w dziada. Wieczorem mieliśmy gierkę na skróconym polu. Przyjemnie, nie zmęczyłem się. Atmosfera jest dobra. Mam nadzieję, że taka sama będzie i po meczach z Azerbejdżanem oraz Irlandią Północną. Wraca Pan do kadry po trzech latach. Co się zmieniło? - Trener (śmiech). Z Pawłem Janasem spotykam się po raz pierwszy w życiu. Jeszcze nie rozmawialiśmy. Bo większość zawodników jest ta sama, co kilka lat temu. Zresztą niemal każdego znam z polskiej ligi. Żadnych problemów z dogadaniem się nie ma. Ochłonął Pan już po meczu z Amicą? - Ciężko. Straciliśmy gola w okropnych okolicznościach, w ostatniej minucie. Ciężko się podnieść po takim ciosie. Liga trwa dalej, zostało jedenaście kolejek. Nie składamy broni, ale następny ligowy mecz, na szczęście, za dwa tygodnie. Teraz jest czas reprezentacji. Rozmawiał Pan z wiślakami? Dogryzali, że już są mistrzem Polski? - Nie, nie było okazji. Ale może, może... Na pewno nie zostaniemy im dłużni. Okazja będzie. Myśli Pan o tym, by zagrać z Azerami i Irlandczykami? - Już samo powołanie do kadry to ogromne wyzwanie i nobilitacja. Zostałem dostrzeżony. Chcę się pokazać z jak najlepszej strony... Wygra Pan rywalizację z Tomaszem Rząsą? - Zobaczymy... Tomek to bardzo dobry piłkarz, wystąpił we wszystkich meczach eliminacyjnych. Będzie mi trudno. Ale łatwo się nie poddam. Chciałbym zostać w kadrze na dłużej. Nie chodzi mi tylko o to, aby przyjechać na dwa mecze i na tym skończyć. Po raz kolejny przesunięcie z lewej pomocy w ustawieniu 3-5-2, na lewą pomoc w systemie 4-4-2 wyszło Panu na dobre. W Legii gra Pan coraz lepiej, trafił do kadry... - Tak zdecydował Jacek Zieliński i ja się z tego cieszę. Kiedy graliśmy systemem 3-5-2 było mi, jako pomocnikowi, strasznie ciężko błysnąć, pokazać się. Graliśmy przeciwko zespołom ustawianym 4-4-2 i zwykle musiałem pilnować dwóch rywali. Cieszę się, że grając na obronie, i tak mam wiele zadań ofensywnych. Tak samo zresztą, jak Tomek Sokołowski II. Ale stać nas na jeszcze lepszą grę. Trener Janas narzekał właśnie na to, że w reprezentacji boczni obrońcy nie grają ofensywnie, za mało wychodzą do przodu. - Chcę pokazać trenerowi, że się nie pomylił co do mojej osoby. Mam duże nadzieje. W środę gramy sparing. Zagram na sto procent. Liczy Pan na coś więcej niż tylko udział w sparingu? - Oczywiście. Nie przyjechałem tu tylko po to, by sobie trenować. Tak jak każdy zawodnik, chciałbym zagrać. Bo mecz jest na Łazienkowskiej. Wygląda na to, że z legionistów to Pan ma największą szansę na grę. W bramce zagra Dudek, w ataku Żurawski z Frankowskim albo Rasiakiem, na skrzydłach Kosowski z Krzynówkiem albo Smolarkiem. Boruc, Saganowski i Karwan trafią pewnie na ławkę rezerwowych. - Skład ustala trener. Z niecierpliwością czekam na to, co się wydarzy. Po sparingu wszyscy będziemy mądrzejsi. Każdy będzie chciał przekonać do siebie selekcjonera. Rząsa był kiedyś napastnikiem, Pan ofensywnym pomocnikiem... - ...a teraz obaj gramy na obronie. Im jesteśmy starsi, tym bardziej się cofamy (śmiech). Na szczęście nie w rozwoju. Z Tomkiem nie chcę się porównywać. Zdecyduje trener.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.