Kilka spostrzeżeń po meczu w Gdańsku - dominacja, większość na plus
05.03.2020 21:50
Kontrola – Kibic Legii, nawet ten bardziej nerwowy, mógł w środę od początku z dużym spokojem śledzić mecz w Gdańsku. Wicemistrzowie Polski od pierwszego gwizdka sędziego mieli dość dużą przewagę i w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na murawie. W pierwszej połowie ani razu nie pozwolili na zagrożenie pod bramką Radosława Majeckiego, a sami stworzyli kilka okazji. Wystarczy wspomnieć tylko strzał głową Wszołka czy uderzenie w spojenie słupka z poprzeczką Kante. Obie akcje po zagraniach Vesovicia. Po zmianie stron Kuciak zdołał jeszcze wyjąć w kapitalny sposób uderzenie Kante, ale w sytuacji sam na sam z Wszołkiem był już bezradny. Po kolejnej fantastycznej akcji „Veso” w słupek trafił Kante, aż w końcu wynik spotkania ustalił Cholewiak. Tak naprawdę przez 90 minut gry jedynym zagrożeniem ze strony gospodarzy był strzał Mladenovicia, po którym piłka trafiła w poprzeczkę. Legioniści mieli mecz pod całkowitą kontrolą, mogli wygrać wyżej, ale brakowało szczęścia bądź precyzji. Zawodnicy Aleksandara Vukovicia potrafili wykorzystać słabości lechistów w postaci braku mocnego środka pola czy słabych skrzydeł.
Każdy spełnia swoją rolę – Fajnie gdy kolejne słowa trenera znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. W styczniu „Vuko” mówił o tym, że po odejściu Jarosława Niezgody oczekuje, że teraz każdy w zespole weźmie na siebie ciężar strzelania bramek i gole rozłożą się na wielu zawodników. Za nami pięć meczów w roku 2020 i gole strzelało aż ośmiu piłkarzy - Rosołek, Antolić II, Kante IIII, Luquinhas, Pekhart, Gwilia, Wszołek i Cholewiak. W innym wywiadzie trener mówił, że w jego filozofii gry najważniejsza jest sprawnie działająca drużyna, która ma wypracowane automatyzmy, w której każdy wie, co ma grać. I tak jest teraz w Legii. Wypada Martins, zastępuje go Gwilia i znakomicie wypełnia swoje zadania. Urazu doznał Lewczuk, zmienia go Wieteska i też spisuje się jak należy. Z ławki wchodzi po kilku dniach treningów nowo pozyskany Slisz i spełnia swoją rolę. Inni rezerwowi, czyli Pekhart i Cholewiak we dwóch robią akcje ustalającą wynik spotkania. Do tego dochodzą inne słowa szkoleniowca, że chciałby mieć po dwóch dobrych graczy na każdą pozycję. Vuković bardzo sprawnie z tego stanu posiadania korzysta.
Praca doceniona przez trenerów – Po meczu w Gdańsku trener Lechii Piotr Stokowiec powiedział, że jego zespołu nie było tego dnia stać na więcej. A Legia zagrała lepiej i w pełni zasłużenie wygrała. Cztery dni wcześniej Michał Probierz po spotkaniu z Warszawie przyznał, że Cracovia popełniła wiele błędów, że tak grać z liderem nie można i Legia wygrała w pełni zasłużenie. W obu przypadkach nie było szukania wymówek, nikt nie wspomniał, że należał się jego zespołowi przynajmniej punkt, nikt nie zwalał winy na sędziów. To coś nowego, ale zespół Legii na taką ocenę trenerów przeciwników sobie mocno zapracował. Spójrzmy na statystyki starcia z Lechią – strzały 21:2, strzały celne 7:0, posiadanie piłki 58%-42%, podania 532:420. Po takiej dominacji legionistów trenerowi rywala nie pozostaje nic innego jak spuścić głowę i uczciwie przyznać - byliśmy gorsi, zasłużenie przegraliśmy, Legia obnażyła nasze słabości. Brawo. Tak właśnie z przeciwnikami powinni rozprawiać się legioniści w drodze po mistrzostwo Polski.
Większość na plus – W zespole Legii trudno znaleźć było w Gdańsku słabe punkty. Duet stoperów Jędrzejczyk – Wieteska zagrał na bardzo wysokim poziomie, całkowicie wyłączył z gry najgroźniejszy ofensywny atut gospodarzy, czyli Paixao. Boczni obrońcy zagrali bardzo dobrze, a do zwykle imponującego rajdami Karbownika dostosował się Vesović – po jego zagraniach w defensywie rywala robiło się ogromne zamieszanie. Czarnogórzec uzyskał najlepszy wynik InStat Index. Niepewny był występ Antolicia, ale Chorwat ostatecznie zagrał i to jak! Gdy tylko rywalowi odbiła się piłka od piszczela, źle przyjął sobie piłkę, to „Antola” już tam był, przejmował piłkę i rozpoczynał atak swojego zespołu. Skuteczność podań 94 procent! Razem z Gwilią opanowali środek pola – 84% celnych podań. Wszołek wykorzystał jedną z dwóch świetnych okazji, wypracował też znakomitą sytuację Kante. Luquinhas popisał się fantastyczną asystą, a w całym meczu wykręcił drugi wynik w InStat Index, miał najwięcej kluczowych podań w zespoli i najwięcej udanych zwodów. W tej drugiej klasyfikacji uzyskał taki sam wynik jak Kante, który dwoił się i troił, wygrał najwięcej pojedynków z rywalami, oddał też najwięcej strzałów – aż siedem, ale miał pecha – trafił w słupek i w spojenie słupka z poprzeczką. Jedynie Novikovas wypadł troszkę słabiej od kolegów. Wygrał 23% pojedynków – najmniej w zespole. Litwin zmarnował świetną okazję posyłając piłkę nad poprzeczką, czasem dokonywał złych wyborów – gdy trzeba było strzelić podawał, gdy można było minąć rywala z lewej strony, on biegł w prawo. I właśnie decyzyjność wydaje się największym problemem piłkarza. Bo o tym, że grać potrafi przekonaliśmy się w starciu z Cracovią.
Rosnąca przewaga – Piłkarze Legii po zwycięstwie w Gdańsku mają już 9 punktów przewagi nad drugą w tabeli Cracovią. Trener Vuković tonuje nastroje, dba o to by zespół zachował czujność i podchodził do meczu z należytym zaangażowaniem. W tym roku poza Legią tylko dwa zespoły grają dobrze w piłkę – Lech Poznań i Wisła Kraków. Tak się składa, że w najbliższej kolejce zagrają ze sobą w Krakowie. Dlatego wygrana z Piastem Gliwice będzie ważna, a może być też niezwykle istotna. Jeśli „Kolejorz” straci punkty, przewaga legionistów zrobi się imponująca. W następnych dniach czekają nas wyjazdy do Poznania i Krakowa właśnie. Po tych spotkaniach Legia może być bardzo blisko upragnionego tytułu mistrza Polski, ale teraz przy Łazienkowskiej nikt o tym nie myśli – najważniejsze jest starcie z Piastem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.