Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu w Zagrzebiu - Taktyka, zaangażowanie i bohaterowie nieoczywiści

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.08.2021 18:00

(akt. 06.08.2021 19:41)

Piłkarze Legii Warszawa po naprawdę dobrym i mądrze rozegranym meczu zremisowali w Zagrzebiu z Dinamem 1:1. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Naprawdę dobry mecz – Przed meczem wszyscy zastanawiali się nad tym, jakim ustawieniem i składem zagra Legia, jaką taktykę obierze trener Czesław Michniewicz, jak duży autobus w bramce postawi. Tymczasem Legia zagrała bardzo mądrze w defensywie, świetnie taktycznie. Gdy gospodarze byli przy piłce, formacje mistrzów Polski były blisko siebie, a poszczególnie zawodnicy przesuwali się tak, by maksymalnie utrudnić rywalowi rozegranie piłki. Efektem było zablokowanie środka pola, nie było tam miejsca na rozgrywanie futbolówki. Lovro Majer już po kwadransie zauważył, że w tym miejscu sobie nie pogra i zaczął schodzić do boku, ale tam też nie miał zbyt łatwo. Gorzej to wyglądało, kiedy legioniści byli przy piłce. Dinamo też skutecznie blokowało środek pola i „Wojskowi” notowali wiele strat w środku pola, zbyt wiele. Kilka z nich kończyło się groźnymi kontratakami.

Legia miała swoje szanse – Już przed meczem były kapitan Legii, Ivica Vrdoljak mówił, że Legia swoich szans powinna szukać w grze skrzydłami i tak też było. W ten sposób po bardzo dobrym dograniu Filipa Mladenovicia nieczysto piłkę głową trafił Rafael Lopes. Z kolei po zagraniu Josipa Juranovicia z piłką minął się Mahir Emreli. Azer miał swoje szanse – po dograniu Luquinhasa uderzył z ostrego kąta i trafił w bramkarza, zaś po rzucie rożnym jego uderzenie zblokowali obrońcy. W 42. minucie „Mladen” pobiegł lewą stroną i zagrał piłkę w pole karne, po ziemi, na szesnasty metr ale z nie wiadomych przyczyn Emreli przepuścił piłkę pod nogą – szkoda, bo była to wymarzona okazja do zdobycia bramki. Najładniejszą akcję Legia przeprowadziła w 63. minucie. Emreli zszedł na skrzydło, dośrodkował w pole karne, tam głową piłkę zgrał do boku Jędrzejczyk, piłka trafiła do Lopesa, który z pierwszej piłki, głową zagrał do Mladenovicia. Serb uderzał z powietrza też z pierwszej piłki, ale się pośliznął. Szkoda, bo byłaby to kapitalna bramka. W 67. minucie kolejny raz szarżował Mladenović, zagrał głęboko do wbiegającego i osamotnionego Juranovicia, który kropnął z woleja, ale strzał dość szczęśliwie zablokował jeden z obrońców.

Dobra reakcja – Gdy piłkarze Legii stracili gola po pięknym strzale Bruno Petkovicia, można było mieć obawy o dalszy przebieg spotkania. Ale legioniści zareagowali bardzo dobrze. Już wcześniej mieli świadomość, że Dinamo to zespół, z którym można grać jak równy z równym, któremu można strzelić gola. Gdy mistrzowie Polski zaczęli przegrywać śmielej zaatakowali. Była akcja ze strzałem Filipa Mladenovicia, było uderzenie Josipa Juranovicia, była dobra sytuacja Luquinhasa, który przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. W końcu nadeszła 82. minuta meczu – rezerwowy Ernest Muci najpierw podawał, a po chwili gdy piłka do niego wróciła zamarkował strzał, minął Josipa Misicia i strzałem mocnym, tuż przy słupku wyrównał stan spotkania. Dinamo miało więcej indywidualności, zawodników piłkarsko lepszych, ale poprzez ogromne zaangażowanie i świetne przygotowanie taktyczne Legia potrafiła się temu przeciwstawić. Brawo drużyna, brawo trener!

Andre Martins – Portugalczyk postawą w tym spotkaniu zasłużył na to, by poświęcić mu oddzielny akapit. Od początku grał z dużym zaangażowaniem, poświęceniem ale i bardzo dużą odpowiedzialnością. Był mózgiem zespołu, wykonał mnóstwo pracy bez piłki, nabiegał się, asekurował kolegów, nie zaniedbując przy tym swoich obowiązków. Po godzinie gry porządnie oberwał, zamroczyło go, potrzebował pomocy lekarzy. Gdy sędzia zza linii bocznej dostał sygnał, że Portugalczyk może wrócić do gry niedowierzał. Arbiter podbiegł do lekarzy, upewnił się czy wszystko w porządku i dopiero wtedy zezwolił na powrót do gry. Ale gdy tylko była przerwa w grze sędzia podchodził do Martinsa i pytał czy czuje się dobrze – taka sytuacja miała miejsce przynajmniej dwukrotnie. Martins toczył pojedynki z większymi i silniejszymi od siebie, po stracie gola podszedł wyżej, rozgrywał piłkę, brał przeciwnika na plecy i parł do przodu. Z czasem zaczęło brakował mu sił, przydarzay się błędy. W 84. minucie pokazał, że potrzebuje zmiany, ale trener uznał, że nie może go zmienić, że go potrzebuje. Andre walczył do końca, równo z gwizdkiem usiadł na murawie i nie miał sił wstać. Trener nazywa Martinsa małym Napoleonem, z Dinamem był wojownikiem o wielkim sercu.

Bohaterowie nieoczywiści – Za mecz z Dinamem na pochwały zasłużyła cała drużyna, ale spotkanie miało bohaterów nieoczywistych. Pierwszym był Maik Nawrocki, który w ostatniej chwili zastąpił w składzie Mateusza Hołownię. Grał twardo, nieustępliwie, wygrał wiele pojedynków z rywalami o dużo większym przecież doświadczeniu, nie miał kompleksów. Grał naprawdę dojrzale i odpowiedzialnie, imponował odbiorem. Pod koniec meczu na dużym zmęczeniu gonił rywala i ofiarnym wślizgiem pomógł opanować sytuację. Drugim bohaterem nieoczywistym był Bartosz Slisz. Nie dlatego, że nie stać go na dobrą grę, ale dlatego że ostatnio grał znacznie poniżej możliwości. W Radomiu nie udźwignął ciężaru spotkania, miał udział przy każdej z trzech straconych bramek. Minęły trzy dni, a zobaczyliśmy go odmienionego, bardzo solidnie grającego w defensywie, odpowiedzialnie, potrafiącego po odbiorze przeprowadzić piłkę do przodu, biegnąc z nią nawet kilkadziesiąt metrów. Miał kluczowy odbiór pod polem karnym, co zapoczątkowało bramkową sytuację Muciego. Napracował się straszliwie, oby to było spotkanie na przełamanie dla Slisza. Ostatnim z graczy nieoczywistych jest Ernest Muci – przyszedł zimą i Michniewicz po pierwszym treningu nazwał go albańskim Messim. Przez kolejne miesiące dojrzewał, popracował na siłowni, zmężniał, stał się bardziej otwarty w kontaktach z kolegami. Gdy wchodził na boisko widać były przebłyski duże talentu, ale i mnóstwo błędów, strat. Tymczasem to on wszedł na murawę w Zagrzebiu i kapitalnym strzałem wyrównał stan meczu. Brawo. Oby tak dalej!

Polecamy

Komentarze (30)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.