Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z AZ - Porażka mimo przewagi i lepszych statystyk

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

07.10.2023 21:30

(akt. 07.10.2023 22:17)

Piłkarze Legii Warszawa mieli przewagę optyczną, lepsze niemal wszystkie statystyki, ale przegrali 0:1 z AZ w Alkmaar. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Optyczna przewaga – Piłkarze Legii Warszawa w meczu z AZ w Alkmaar mieli optyczną przewagę, z której jednak wiele nie wynikało. Szczególnie w pierwszej połowie meczu legioniści wyglądali jednak zdecydowanie lepiej od przeciwnika. Brakowało albo dokładnego, ostatniego podania albo nieco szczęścia przy próbach strzałów. Podopieczni Kosty Runjaicia rozpoczęli od gola, ale na pozycji spalonej znalazł się ten, który umieścił piłkę w siatce czyli Tomas Pekhart. Później Paweł Wszołek wyłożył piłkę do Marca Guala, ale jego strzał został zblokowany. Podobnie było dwie minuty później gdy po dograniu Patryka Kuna uderzenie z woleja lewą nogą Guala trafiło w jednego z obrońców. Próbował jeszcze Josue z dystansu, wewnętrzną częścią stopy, ale dobrze spisał się bramkarz AZ. Jeszcze Artur Jędrzejczyk uderzał i trafił w obrońcę, a tuż przed przerwą Gual, choć mógł podawać do Pekharta, zdecydował się na strzał i został zablokowany. Rywale stworzyli sobie tylko jedną okazję w pierwszej części meczu, ale wybronioną przez Kacpra Tobiasza. Po przerwie legioniści mieli tylko jedną sytuację - Blaz Kramer uderzył za słabo. A rywale wykorzystali błąd Juergena Elitima, złe ustawienie Radovana Pankova i zdobyli jedyną bramkę w tym spotkaniu. Do końca rywalizacji większe posiadanie piłki i optyczną przewagę mieli „Wojskowi”. W sumie byli przy piłce przez 58 procent czasu, a rywale przez 42 procent. Druga połowa spotkania to 64 do 36 procent na korzyść graczy Runjaicia. Legia miała ogólnie lepsze statystyki – więcej wygranych pojedynków, więcej ataków i groźnych akcji, więcej odbiorów piłki, większą liczbę dokładnych podań, oddali 10 strzałów przy pięciu graczy AZ, ale aż siedem z nich zostało zablokowanych przez obrońców. To nie był zły mecz Legii, ale o jednego gola lepsi byli jednak gospodarze. 

Bezradność w grze w przewadze – Gra Legii napawała optymizmem. Gdy rywale otrzymali jak najbardziej zasłużoną czerwoną kartkę – całe szczęście, że Yuriemu Ribeiro nic się nie stało, to można było mieć uzasadnione nadzieje, że legioniści znów odwrócą losy meczu. Od 65. minuty holenderski zespół jednak cofnął się na własną połowę i czekał na błąd i ewentualny kontratak. Legioniści długo rozgrywali piłkę, szukali sobie przestrzeni, ale nie mogli jej znaleźć. Tak naprawdę jedyną okazję miał w końcówce Blaz Kramer, ale uderzył za słabo i z tym uderzeniem poradził sobie bramkarz AZ. Było wcześniej świetne podanie Bartosza Slisza, które mógł przedłużyć strzałem Tomas Pekhart, ale tego nie zrobił. Im bliżej końca spotkania, tym więcej było dośrodkowań w pole karne, tyle że wtedy już na murawie nie było Czecha, który potrafi robić użytek z takich podań. W polu karnym królował więc stojący między słupkami Mathew Ryan. Legioniści grając w przewadze byli niestety bezradni, nie mieli pomysłu na defensywę ekipy z Alkmaar. Rywale dowieźli więc jednobramkowe prowadzenie i sięgnęli po trzy punkty. 

Rezerwowi nie pomogli – Gra Legii w czwartek wyglądała naprawdę przyzwoicie do momentu zmian. Im więcej na murawie pojawiło się rezerwowych, tym mniej argumentów aby wyrównać miał zespół. Marc Gual może i grał nieco samolubnie i każdą akcję chciał kończyć strzałem, ale przynajmniej dochodził do pozycji strzałowych, próbował uderzać na bramkę, ale trafiał w rywali. Ernest Muci wypadł tym razem słabiej, nie radził sobie ze skomasowaną momentami już obroną, tylko 12 z 25 kontaktów z piłką było udanych. A i tak Albańczyk wypadł najlepiej ze zmienników. Gil Dias podejmował złe decyzje, miał 5 strat, wygrał tylko 3 z 10 pojedynków, nie nawiązał nawet poziomem do Patryka Kuna. Blaz Kramer był niewidoczny, miał jednak jedyną dobrą sytuację w drugiej połowie, ale uderzył tak słabo, że bramkarz bez najmniejszych kłopotów złapał piłkę. Poza tym zero dryblingów, zero podań, tylko 5 kontaktów piłką – 3 udane. Maciej Rosołek sporo biegał, był aktywny, podawał z dokładnością 88 procent – na 8 podań 7 dotarło do adresata, 82 procent kontaktów z piłką było udanych, miał 2 straty i jeden odbiór ale nie przełożyło się to na zyski dla zespołu. 

Dobrze rozpracowany rywal – Trener Kosta Runjaić wraz ze swoim sztabem dobrze rozpracował rywala. Zespół AZ w meczach ligowych czy w starciu z zespołem Zrinjski nie miał problemów z kreowaniem sytuacji bramkowych, z przedostawaniem się w pobliże bramki rywala, z oddawaniem strzałów. W meczu z Legią było inaczej, atuty AZ zostały ograniczone do minimum przez graczy Legii i kompaktową postawę na boisku. Poza strzałem i golem Vangelisa Pavlidisa było jeszcze tylko groźne uderzenie Davida Mollera Wolfe wybronione przez Kacpra Tobiasza. Poza tym w boczną siatkę trafił Pavlidis, a dystansu próbowali szczęścia Pavlidis i Jordy Clasie – bez powodzenia. Na więcej zespół Legii zwyczajnie nie pozwolił. Solidnie prezentował się Artur Jędrzejczyk, nieźle Yuri Ribeiro – popełnił dwa błędy ale bez konsekwencji. Tylko jeden błąd w meczu popełnił Radovan Pankov, ale przegrał walkę o pozycję z Pavlidisem i ten skierował piłkę do siatki. Ale taktycznie legioniści byli naprawdę dobrze przygotowani na spotkanie z AZ. 

Pomeczowy skandal – O tym co się wydarzyło po meczu powiedziano już wszystko. To naprawdę niewiarygodne, że w cywilizowanym kraju, w rozgrywkach pod egidą UEFA, ochrona i policja jest agresywna i brutalna w stosunku do piłkarzy i właściciela klubu, że policjanci z zasłoniętymi twarzami popychają właściciela klubu niczym szmacianą lalkę, że trzykrotnie uderzają go w twarz, że dwaj piłkarze za zgodą przełożonych trafiają do aresztu z kajdankami na rękach, że popychani i wyzywani są polscy dziennikarze. Sam filmując jak policja postępuje z prezesem Dariuszem Mioduskim zostałem trzy razy pchnięty, wytrącono mi telefon, który podniósł policjant – przerwał nagrywanie, wykasował film i dopiero wtedy oddał telefon. Ludzie byli odsyłani do Hagi i straszeni aresztem – tylko dlatego, że mówili po polsku. Niebywałe, ale to naprawdę wydarzyło się w kraju Unii Europejskiej. 

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.