Kilka spostrzeżeń po meczu z Cracovią - brakowało błysku w grze
20.04.2021 15:25
Przedmeczowe manewry - Trener Czesław Michniewicz dokonał tylko jednej zmiany w składzie, w porównaniu z poprzednim meczem. Kontuzjowanego Artema Szabanowa zastąpił Paweł Wszołek. Z tym, że „Wszołi” grał na skrzydle, na lewą stronę trójosobowego bloku obronnego przesunięty został Artur Jędrzejczyk, zaś w miejscu „Jędzy” grał Josip Juranović. I Chorwat już w pierwszej minucie wyłożył piłkę przed pole karne do Sergiu Hanci, ale ten uderzył wysoko ponad bramką. Natomiast Artur Jędrzejczyk kilka razy dyscyplinował Filipa Mladenovicia, gdy ten ociągał się z powrotem do defensywy. Wszołek zaś miał sporo problemów z Luisem Rochą. Więcej niespodzianek przygotował Michał Probierz - zmienił aż sześciu zawodników, na ławce pozostawił Karola Niemczyckiego, Dawida Szymonowicza, Diego Ferraresso, Thiago, Damira Sadikovicia i Rivaldinho. Posłał do boju zadaniowców, gotowych do walki przez 90 minut gry. Koniec końców wydaje się, że szkoleniowiec „Pasów” osiągnął co chciał, to jego zespół cieszył się po meczu, zaś punkt zdobyty w Warszawie może mieć dla jego ekipy ogromne znaczenie.
Zabrakło błysku – Piłkarze Legii przeważali, mieli więcej z gry, częściej byli przy piłce, oddali więcej strzałów ale niewiele z tego wynikało. „Wojskowi” wykonywali dziewięć rzutów rożnych, podczas gdy rywale żadnego – to wiele mówi o spotkaniu. Czego zabrakło mistrzom Polski aby wygrać? Na pewno skuteczności, ale nie tylko. Brakowało arytmii w grze, przyspieszenia. Tempo było często jednostajne, więc trudniej było o element zaskoczenia. Tym bardziej, że lewa strona boiska z Filipem Mladenovicie w ofensywie wyglądała słabo, nie było akcji oskrzydlających ani też krzyżowych podań. Bartosz Kapustka często udanie dryblował, ale zwykle daleko od bramki. Luquinhas na początku spotkania został wycięty przez Hancę i to jakby ostudziło jego ofensywne zapędy. Legioniści grali wysokim pressingiem, ale nawet gdy przejęli piłkę, to mieli z tego najwyżej rzut wolny, a te nie stanowiły większego zagrożenia dla bramki gości. Legionistom brakowało błysku, można było odnieść wrażenie, że czują w nogach trudy sezonu. Widzą to zapewne też szkoleniowcy i dlatego w spotkaniu z Piastem możemy spodziewać się zmian w podstawowej jedenastce.
Nieskuteczny Pekhart – Tomas Pekhart przyzwyczaił nas do tego, że jak ma sytuację do strzału to zwykle kończy się golem lub interwencją bramkarza. W niedzielę Czech jednak uderzał słabo lub podejmował złe decyzje. W 10 minucie dostał podanie od Juranovicia, ale nie zdecydował się na strzał z pierwszej piłki głową, choć okazja była niezła. Najpierw przyjął piłkę na klatkę piersiową a po chwili został zablokowany. W 35 minucie miał problemy aby wygrać pojedynek główkowy z Cornelem Rapą, odstatecznie dopadł do piłki ale uderzył wprost w bramkarza. W 45 minucie otrzymał idealne podanie od Wszołka i będąc pięć metrów przed bramką mógł spytać bramkarza, gdzie posłać piłkę. Tymczasem Czech, w zupełnie nie swoim stylu, posłał futbolówkę nad poprzeczką. Nie dał Lucasowi Hrosso nawet szans na wykazanie się.
Artur Boruc – To był trudny mecz dla bramkarza Legii. Nie miał wiele pracy, ale musiał być cały czas skoncentrowany, musiał utrzymywać mięśnie w najwyższej gotowości. Przez całą pierwszą połowę był bezrobotny, ale w doliczonym czasie pierwszej połówki popisał się bardzo dobrą interwencją po strzale Marcosa Alvareza. W 65. minucie obronił uderzenie Sylwestra Lusiusza z powietrza z 14 metra – co ważne złapał piłkę, nie odbił jej przed siebie czy do boku. W 76. minucie, po tym jak przewrócił się Mateusz Wieteska, na bramkę Legii ruszył Alvarez. Wpadł w pole karne, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem musiał uznać wyższość znakomicie interweniującego Boruca. Była to zdecydowanie najlepsza sytuacja bramkowa w całym meczu. W 88. minucie Pelle Van Amersfoort trafił w poprzeczkę, ale lot piłki kontrolował Boruc, a minutę później wyłapał strzał z ostrego kąta. To nie pierwsze spotkanie kiedy interwencje doświadocznego bramkarza zapewniają drużynie punkt lub punkty.
Zmiennicy – W spotkaniu z Lechem w Poznaniu trener Czesław Michniewicz nie dokonywał zmian, o co pretensje miała część kibiców. W starciu z Cracovią mogliśmy obejrzeć aż czterech zmienników. Kacper Skibicki po wejściu na boisko miał dużo energii, entuzjazmu. Po jego strzale piłka poszybowała ponad bramką. W 84. minucie zszedł do środka i uderzył na z 18 metra, ale na drodze strzału stanął jeden z obrońców i zyskiem z akcji był kolejny rzut rożny. Dwie minuty później podawał do Muciego w pole karne, ale ten nie opanował futbolówki. Walerian Gwilia przejął kilka piłek przed polem karnym, ale z rozegraniem czasem zwlekał zbyt długo. Choć w 79. minucie to Gruzin dograł piłkę do Ernesta Muciego. Albańczyk momentalnie uderzył na bramkę. Jego intencje wyczuł bramkarz, ale piłka odbiła się od Ivana Marqueza i trafiła w poprzeczkę. Poza tą jedną sytuacją Muci szukał sobie miejsca, starał się być pod grą, ale niewiele z tego wynikało. Dwukrotnie źle przyjmował piłkę. Z czwórki zmienników najmniej widoczny był Lopes, choć raz był bliski szczęścia. Ogólnie zmiennicy nie wnieśli jednak wielkiego ożywienia do gry.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.