News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka spostrzeżeń po meczu z Cracovią - nudy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.09.2018 09:15

(akt. 21.12.2018 15:36)

Za nami mecz z Cracovią, którego od strony sportowej nikt nie będzie miło wspominał Gospodarze byli słabi, legioniści wcale nie lepsi. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Szukanie składu – Skład wyjściowy Legii w Krakowie różnił się znacząco od jedenastki, jaką legioniści rozpoczęli mecz z Wisłą Płock tydzień wcześniej. Malarza, Astiza, Wieteskę, Hołownię, Kucharczyka i Hamalainena od pierwszej minuty zastąpili tym razem Cierzniak, Pazdan, Stolarski, Hlousek, Nagy i Szymański. Widać, że trener Ricardo Sa Pinto szuka optymalnego zestawienia. Na razie nie było kompletnie widać efektów tych zmian, choć czerwona kartka dla Michała Pazdana w 12 minucie meczu wynikła poniekąd właśnie z braku zrozumienia stopera z bramkarzem. Stoper był przekonany, że golkiper wychodzi do przodu, a ten widząc biegnącego obrońcę zatrzymał się. Reszta była konsekwencją tego nieporozumienia. Mecz na plus można zapisać jedynie Stolarskiemu, Antoliciowi i Jędrzejczykowi, na występ pozostałych najlepiej opuścić zasłonę milczenia.


Straszne nudy – W pierwszej połowie jedynym emocjonującym momentem była sytuacja kiedy Michał Pazdan na własną prośbę otrzymał czerwoną kartkę. W drugiej części gry była okazja Domagoja Antolicia, który po jedynym dobrym zagraniu w pole karne Michała Kucharczyka trafił w bramkarza i sama końcówka meczu, gdzie Cafu trafił w poprzeczkę, a gospodarze nie wykorzystali znakomitej piłki meczowej posyłając z bliska futbolówkę nad poprzeczką. Poza tym nie działo się nic, powiedzieć, że z boiska wiało nudą, to nic nie powiedzieć. Tak słabej Cracovii nie widziałem od lat, nie potrafiła skonstruować akcji, choć grała w przewadze niemal cały mecz. A legioniści nie atakowali… bo nie. Nie dało się tego oglądać, tym większy szacunek dla kibiców Legii, którzy w sektorze gości dali pokaz naprawdę głośnego i zagrzewającego do walki dopingu.


Zmiana w bramce – O ile zmiany w polu nie są niczym zaskakującym, o tyle zmiana w bramce jest sytuacją niecodzienną i zwykle trwałą. Arkadiusz Malarz był mocna zaskoczony sytuacją. Nikt nie powiedział mu, dlaczego tak się stało, niczego nie wytłumaczył. I to akurat uważam, za słabe. Akurat on w ostatnich dwóch sezonach był kluczowym zawodnikiem zespołu. Zapracował więc sobie na szacunek i zwykłą rozmowę. – Słuchaj, dziś nie zagrasz, chcę spróbować czegoś innego, zrobić przegląd kadr lub że po puszczonych czterech bramkach czas na zmianę. Takiej sytuacji jednak nie było. O występie Cierzniaka za wiele powiedzieć nie można. Rywale sprawdzili go tylko raz – kiedy Rapa uderzył w środek bramki pod poprzeczkę i nasz bramkarz wykazał się refleksem. Poza tym wyłapał kilka dośrodkowań, dobrze wyglądał na przedpolu. Miał sporo szczęścia. Na początku drugiej połowy niepotrzebnie wyszedł do dośrodkowania, nie sięgnął piłki, ale Cracovia piłkę posłała nad poprzeczką. W końcówce w znakomitej okazji futbolówka poszybowała w trybuny.


CSKA chyba nie żałuje – Ostatnio wiele mówiło się o Sebastianie Szymańskim i tym, że był blisko odejścia do CSKA Moskwa. Jedne źródła mówiły o tym, że Rosjanie oferowali za Polaka 5,5 mln euro, inne że 4 mln euro. Jedno jest pewne, władze Legii chciały więcej. Moim zdaniem, żaden gracz z ekstraklasy nie jest wart takich pieniędzy. A w przypadku „Szymiego” to inwestycja w potencjał i młody wiek. Jak na razie zagrał w Legii na naprawdę dobrym poziomie raptem kilka meczów, w sumie jakieś półtora miesiąca. W każdym topowym klubie musiałby wiele nadrobić by regularnie grać – tak od strony taktycznej, jak i fizycznej. Póki co jest o wiele więcej w wykonaniu Szymańskiego takich meczów jak w niedzielę czyli bezbarwnych, nieudanych, do zapomnienia. Jeśli ktoś z CSKA oglądał spotkanie z Cracovią, to z pewnością nie żałuje, że do transakcji nie doszło. A jeśli ktoś ma w przyszłości ponowić ofertę na podobnym poziomie finansowym, to zawodnik musi wejść na o wiele wyższy poziom.


Co dalej? – Jedyne co mogło cieszyć w spotkaniu z Cracovią to fakt, że cały zespół lepiej wyglądał fizycznie. Nie było idealnie, ale lepiej niż wcześniej. W końcówce, gdy rywale opadli nieco z sił, grająca w dziesiątkę Legia potrafiła nawet przycisnąć i zmusić rywala do błędu. Innych powodów do optymizmu na razie nie ma. W tym meczu jego przebieg można było tłumaczyć zdarzeniem, które miało na nie wielki wpływ czyli czerwona kartka na początku spotkania. Ale my po każdym meczu mamy jakieś wytłumaczenie – ze Spartakiem Trnawa nie wygraliśmy przez wirus, z Dudelange przez sędziego, a z Wisłą Płock przez ciężkie treningi. Jeśli Legia po przerwie na kadrę nie zacznie grać znacząco lepiej, będzie problem. Pozostaje wierzyć, że za dwa tygodnie zobaczymy inną drużyną – kibic zawsze wierzy. Nic innego mu nie pozostało.

 

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.