Kilka spostrzeżeń po meczu z Karabachem - szukanie optymalnych rozwiązań
02.07.2023 19:01
Roszady w nowym ustawieniu – Zanim rozpoczął się mecz Legii z Karabachem mogliśmy poznać skład na to spotkanie i okazało się, że trener Kosta Runjaić posłał do boju zespół w ustawieniu 3-4-3 ale w bardziej defensywnym wariancie. Do tej pory w środku pola byli jeden typowo defensywny pomocnik i jeden ofensywny. Na treningach najczęściej ustawiany był Bartosz Slisz i przed nim Josue, ale też Filip Rejczyk z Bartoszem Kapustką czy Patryk Sokołowski z Jurgenem Elitimem. W wyjściowym spotkaniu z Karabachem w środku pola mieliśmy dwóch graczy bardziej defensywnych – Slisza z Sokołowskim, zaś Josue został przesunięty do przodu i grał za plecami Tomasa Pekharta, obok Ernesta Muciego. Portugalczyk z dużą swobodą rozgrywał piłkę, ale częściej niż w środku pola widzieliśmy go z boku boiska, przy linii bocznej. Kapitan został przesunięty do przodu, przez co tam zabrakło miejsca dla Carlitosa. W drugiej połowie w środku pola zostali ustawieni Rejczyk i Elitim, przy czym Kolumbijczyk operował piłką nieco bardziej z przodu. W obronie w drugiej połowie na bokach trójosobowego bloku defensywnego zagrali Maik Nawrocki z Arturem Jędrzejczykiem, zaś na środku Lindsay Rose. Jak sam przyznał po meczu, na tej pozycji grał pierwszy raz w życiu. Widać, że sztab szkoleniowy wciąż szuka optymalnych pozycji dla zawodników w nowym ustawieniu. Proces kształtowania się pierwszej jedenastki trwa.
Nowi zawodnicy dobrze się wprowadzają – Obserwując mecze sparingowe Legii można zauważyć, że z każdym spotkaniem widać progres u nowych zawodników. Bardzo szybko zaaklimatyzował się w zespole Marc Gual. Dwa gole i dwie asysty w dwóch występach podczas obozu w Austrii robią wrażenie. A przecież goli i asyst mogło być więcej. W sobotę Hiszpan miał doskonałą okazję, posłał piłkę obok bramkarza, ale z linii bramkowej futbolówkę wybili obrońcy. Znakomicie do zespołu po ledwie kilku treningach wprowadził się Juergen Elitim. Kolumbijczyk dużo widział, precyzyjnie podawał, uczestniczył w grze obronnej, zakładał pressing, a swoją dobrą dyspozycję potwierdził bramką. Przejął piłkę i popisał się płaskim uderzeniem – bramkarz był bezradny. Patryk Kun cały czas jest i pewnie będzie porównywany do Filipa Mladenovicia, ale takie porównania do Serba nie mają większego sensu. Od razu było wiadomo, że w ofensywie jest od Mladena zwyczajnie słabszy i nie będzie w stanie dać takich liczb. To po prostu zupełnie inny piłkarz, ma też inne atuty. Dużo biega, mocno pracuje w defensywie. Oczywiście przydałby się ktoś do rotacji, ktoś o większym wachlarzu możliwości ofensywnych, tak by można było dobierać zawodnika pod rywala, ale u Kuna już widać progres. Lepiej rozumie taktykę, wymagania trenera i dokonuje lepszych wyborów. Kibice powinni polubić grę Radovana Pankova – widać, że należy do graczy, którzy nigdy nie odpuszczają walki o piłkę. Pasuje do niego jak ulał stwierdzenie Franciszka Smudy jakim określił kiedyś grę Arkadiusza Głowackiego, że nie kalkuluje i jak mu się rzuci cegłę, to on wyskoczy i zagłówkuje. Co warto zaznaczyć, gra ryzykownie, ale zwykle czysto. Z Karabachem przydarzył mu się jeden błąd, ale sam ofiarnym wślizgiem go naprawił.
Małecki znów na zero z tyłu – Trener Kosta Runjaić chwilowo opuścił zgrupowanie Legii i udał się na ślub jedynego brata. Zastąpił go Przemysław Małecki. „Mały” w 2021 roku prowadził zespół w dwóch meczach. Zastępował wówczas zawieszonego za czerwoną kartkę Czesława Michniewicza. W spotkaniach z Piatem Gliwice i Lechią Gdańsk było dwa razy po 1:0. Czyli bilans Małeckiego przed sobotnim sparingiem to sześć punktów w dwóch meczach, dwa strzelone gole i żadnego straconego. W starciu z Karabachem dopisał sobie kolejne trzy punkty, podwojone zostały zdobyte bramki. Gdy Przemysław Małecki pełnił obowiązki pierwszego szkoleniowca, Legia jeszcze nie straciła gola. To dobry prognostyk. Gdyby w najbliższym sezonie z jakiegoś powodu zabrakło w jednym z meczów na ławce trenerskiej Kosty Runjaicia, to o wynik zespołu pod opieką Małeckiego można być spokojnym.
Charatin, Pich i Carlitos bez gry, koniec testów – W kadrze na mecz z Karabachem zabrakło trzech piłkarzy Legii – Ihora Charatina, Roberta Picha i Carlitosa. W przypadku Ukraińca sytuacja jest jasna. Choć Charatin solidnie trenuje, nie popełnia na treningach wielu błędów, to nie do końca pasuje swoją charakterystyką do stylu gry Legii. Pewnie w lidze mniej fizycznej, mniej agresywnej, byłby wyróżniającą się postacią. Zawodnik dość dobrze zarabia, klub nie robiłby mu problemów ze zmianą pracodawcy. Tyle, że chętnych nie ma, a on sam nie szuka sobie nowego klubu, dobrze czuje się w Warszawie. W sobotę był poza kadrą meczową, co może odczytywać jako znak. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to po powrocie ze zgrupowania może wylądować nawet w drugim zespole. Robert Pich w nowym ustawieniu jest brany pod uwagę w linii ataku. Tyle, że tam konkurencja jest naprawdę duża. Słowak na zgrupowaniu nie wygląda źle, ale mimo wszystko jest dopiero na siódmym miejscu w hierarchii – przed nim są Pekhart, Muci, Kramer, Gual, Rosołek i Carlitos. Jeśli pojawiłaby się oferta za Picha, to klub z pewnością by się nad taką propozycją pochylił. Jego jednak nikt nie będzie na siłę z klubu wypychał – solidnie pracuje i nie jest dużym obciążeniem dla budżetu. O sytuacji Carlitosa informowaliśmy po sezonie, że nie jest łatwa. Po słabej rundzie wiosennej, spadł w hierarchii i musiał powalczyć o miejsce w składzie i zaufanie sztabu szkoleniowego. I Carlitos podjął wyzwanie, od początku okresu przygotowawczego mocno pracuje na poprawę swojej pozycji, nieźle wygląda na treningach. Mimo to, gdy Josue został na mecz z Karabachem przesunięty do pierwszej linii, to dla Carlitosa zabrakło miejsca. Oczywiście w przypadku Hiszpana nie można wyciągać pochopnych wniosków, gdyż ma wciąż dużą jak na polską ligę jakość. Wiele wyjaśni nam zbliżający się mecz z Red Bullem i to jak długo Carlitos będzie przebywał na murawie.
W kadrze meczowej nie było też testowanego Ilaya Elmkiesa. Izraelczyk nie wyglądał źle na treningach i pomógł podczas obozu gdy nie było jeszcze Bartosza Slisza, indywidualnie ćwiczył Bartosz Kapustka, zaś Juergen Elitim załatwiał formalności związane z transferem. Jednak gdy powyższa trójka zjawiła się na zajęciach to stało się jasne, że dla Elmkiesa zacznie brakować miejsca. Tym bardziej, że w zespole są jeszcze Patryk Sokołowski, Josue, Filip Rejczyk i przebywający na zgrupowaniu reprezentacji Polski do lat 19 Igor Strzałek. Dwaj młodzi mają otrzymywać szanse gry w nadchodzącym sezonie i dlatego Elmkiesa nie zatrudniono. Z pewnością poradziłby sobie w wielu ligach, choć powinien celować w rozgrywki mniej fizyczne niż ekstraklasa.
Spotkanie z Vesoviciem – Mecz z Karabachem był okazją do spotkania legionistów z Marko Vesoviciem. Jeszcze przed meczem „Veso” wyściskał się z piłkarzami i trenerami, a po przerwie podszedł by porozmawiać, tak z dziennikarzami, jak i z piłkarzami Legii – dłuższą pogawędkę miał m.in. z Pawłem Wszołkiem i Tomasem Pekhartem. Nie zapomniał polskiego, bardzo dobrze mówi w naszym ojczystym języku. Wspominał chwile spędzone przy Łazienkowskiej, dopytywał się o to co dzieje się w Legii. Jak sam przyznaje wciąż jest zżyty z Legią i Warszawą. W starciu z Legią ucierpiał pod koniec pierwszej połowy, zalał się krwią. Śmiał się, że należała się czerwona kartka za cios łokciem w nos, ale mimo tamponu w nosie od razu wyszedł na zewnątrz by pogadać ze starymi znajomymi. Do meczu przystąpił po trzech dniach treningu, wcześniej był na urlopie. Teraz już jednak przygotowuje się do meczów z zespołem z Gibraltaru, by przyjechać do Polski na mecz z Rakowem w Częstochowie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.