News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka spostrzeżeń po meczu z Lechem - Poniewierany Odjidja, cisza...

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

11.04.2017 14:50

(akt. 21.12.2018 15:37)

Piłkarze Legii wrócili z Poznania w wyśmienitych nastrojach, na ustach wszystkich był Kasper Hamalainen - zdobywca zwycięskiej bramki w doliczonym czasie gry i sprawca... ciszy. Czas na kilka uwag i pomeczowych spostrzeżeń - o Aleksandarze Vukoviciu i poniewieranym Vadisie Odjidji-Ofoe. Miłej lektury.

Poniewierany Odjidja – Starsi kibice pamiętają, młodsi mogą sytuację znać z opowiadań. Mecz został rozegrany w 1975 roku z Górnikiem Zabrze. Od początku spotkania Kazimierz Deyna był niemiłosiernie faulowany i poniewierany przez Henryka Wieczorka. Sędzia jednak albo fauli nie widział, albo gwizdał wolne, ale kartki z kieszeni nie wyciągał. „Kazik” po kolejnym faulu od tyłu nie wytrzymał nerwowo i powiedział sędziemu co o nim myśli, za co otrzymał żółtą kartkę. Poczuł się skrzywdzony i wkurzył jak nigdy. Wyrwał sędziemu kartkę z ręki, pogniótł ją i rzucił na murawę. Za taką reakcję otrzymał kartkę czerwoną i musiał zejść z murawy.  W wywiadach prasowych po meczu mówił - "Kartką karany jest zawsze zawodnik, który fauluje. Tym razem stało się jednak odwrotnie. To jest moja pierwsza czerwona kartka, nigdy przedtem nie dostałem nawet żółtej".


Po co o tym piszę? Otóż w Poznaniu mieliśmy analogiczną sytuację. Vadis Odjidja Ofoe był nagminnie faulowany – przyjął sporo kuksańców i kopniaków, czasem dostawał tak po nogach, że było słychać w miejscach dla fotoreporterów. Sędzia jednak albo przewinień nie widział, albo też odgwizdywał faul, ale nikogo za to nie karał. O tym, że Belg umiejętnościami przerasta naszą ligę wie każdy, taką wiedzę posiadają również w Poznaniu. Akcje Vadisa były więc najczęściej przerywane faulem, co wydawało się częścią założeń taktycznych na to spotkanie. Każdy ma swoje granice wytrzymałości, miał Deyna, miał też Odjidja, który w pewnym momencie nie wytrzymał i krzyknął do arbitra po angielsku co ma zrobić, zawadził go też lekko barkiem. Czytam, że piłkarza należy ukarać, sędziego również, ale nie za pobłażliwość wobec faulujących, a względem Odjidji. Błąd. Oczywiście Vadis nie powinien się tak zachować, ale przede wszystkim na sytuacje boiskowe powinien błyskawicznie reagować arbiter. Jeśli chcemy mieć w lidze więcej takich piłkarzy jak Odjidja, to dbajmy o ich zdrowie. Tacy gracze są wartością dodaną tej ligi, dla takich piłkarzy kibice kupują bilety lub zasiadają przed telewizorami. Dlatego każde wejście w nogi takiego zawodnika powinno być karane żółtą kartką. Póki co można niestety z przykrością stwierdzić, że od czasów Kazimierza Deyny zbyt wiele w sędziowaniu w Polsce się nie zmieniło.


Sygnał od zmienników - W meczu z Koroną w wielkanocny poniedziałek z powodu nadmiaru kartek nie wystąpią Guilherme i Michał Kopczyński. Obaj nie zaliczą spotkania z Lechem do przesadnie udanych. Niezły sygnał szkoleniowcowi wysłali za to zmiennicy. Tomasz Jodłowiec solidnie spisywał się w destrukcji, a w ofensywie zanotował asystę przy golu Macieja Dąbrowskiego. Z kolei Dominik Nagy dostał od Magiery ponad 30 minut, by móc pokazać się na tle „Kolejorza”. Zrobił sporo wiatru, rozruszał warszawiaków, choć klarownych sytuacji nie wypracował. Pokazał jednak, że stać go na to, by być - przynajmniej - ciekawą opcją na skrzydle. Kasper Hamalainen… Gol na wagę trzech punktów w końcówce mówi sam za siebie, ale warto docenić pracę Fina w momencie rozpoczęcia całej akcji. Bez jego zachowania w środku pola, nie byłoby rajdu Hlouska, który dograł potem w pole karne. Naturalnym wydaje się, że Jodłowiec z Koroną zastąpi Kopczyńskiego. Kto zagra za Guilherme. W odwodzie są Nagy i Hamalainen, a jest jeszcze Daniel Chima Chukwu, którego zabrakło na ławce, ale w ostatnich dniach na treningach spisywał się bardzo przyzwoicie.


Cisza jak ta... - Przyznam szczerze, że wiele już w piłce widziałem, byłem świadkiem wielu wygranych w ostatnich minutach. Jednak to co się wydarzyło w ostatnich sekundach meczu w Poznaniu było wyjątkowe i sprawiło, że ciarki przechodziły mi po plecach. Przez ponad 90 minut cały stadion, ponad 40 tys. ludzi, zionęło nienawiścią do Legii, rzucało obelgami na lewo i prawo. I nagle po golu Kaspera Hamalainena zrobiła się taka cisza, że słychać było przelatujące obok muchy. Coś niesamowitego! - Nie ma to, jak uciszyć cały stadion po golu w ostatniej minucie - mówił po ostatnim gwizdku Maciej Dąbrowski, stoper warszawiaków, który doprowadził wcześniej do remisu. Kasper Hamalainen przed wejściem na boisko został głośno wygwizdany, w czasie udzielania wywiadu był wyzywany od Judaszy, ale później sprawił, że przy Bułgarskiej zapanowała cisza totalna. Trybuny zajmowane przez fanów Lecha nie potrafiły wydać żadnego odgłosu po trafieniu warszawiaków na 2:1. Wielu fanów potrzebowało kilku minut, by otrząsnąć się po porażce. Za to fani Legii świętowali jeszcze długo po ostatnim gwizdku.


Elastyczna Legia - Mistrzowie Polski w spotkaniu z Lechem pokazali, że coraz lepiej radzą sobie z roszadami taktycznymi w trakcie meczu. Warszawiacy zmieniali ustawienie w Poznaniu kilka razy. Michał Kucharczyk momentami był klasyczną „dziewiątką”, a w innych chwilach szukał miejsca na skrzydle, robiąc miejsce w środku pola zwłaszcza dla Vadisa Odjidji-Ofoe oraz Miroslava Radovicia. Najwięcej korzystał z tego Belg, który znakomicie wykorzystywał wolną przestrzeń. W drugiej połowie, kiedy „Kuchego” zastąpił Tomasz Jodłowiec, legioniści ponownie zmienili sposób gry. Reprezentant Polski grał w jednej linii z Michałem Kopczyńskim - obaj mieli stworzyć w środku mur. Wyżej grał wtedy Thibault Moulin, który skupił się jedynie na kreacji. W ataku Odjidja rotował się z Radoviciem. Dla „Wojskowych” nie był to pierwszy raz, kiedy zmieniają ustawienie w trakcie konfrontacji, ale w Poznaniu wychodziło to naprawdę nieźle. Lechitom trzeba oddać, że potrafili zrozumieć zamiary mistrzów Polski. Nenad Bjelica działał zresztą podobnie do Jacka Magiery, gdyż w jego zespole również widoczna była wymienność pozycji.


Aco Vuković – To, że w niedzielę najbardziej znienawidzoną osobą w Poznaniu będzie Kasper Hamalainen, wiadomo było już przed meczem. Ale fakt, że drugim takim człowiekiem został Aleksandar Vuković, może już trochę dziwić. Już w czasie meczu trybuny krzyczały kilka razy „Vuković, co ty k…”. Można się domyślać, że była to reakcja na sposób, w jaki Vuko cieszył się z wygranej po meczu w Warszawie. Jednak to, że ta niechęć kibiców „Kolejorza” przeniosła się na pracowników klubu, było już dużym zaskoczeniem i nietaktem. Po meczu idącego do szatni trenera Legii zaczepiła pracownica działu PR Lecha słowami „ty frajerze”. Vuko z niedowierzaniem się odwrócił i powiedział „dziewczynko…” Wtedy dziewczę wykrzyczało „Grzeczniej, grzeczniej”… Po meczu Vuko odpowiedział z klasą. „Frajer, w języku serbskim ktoś wyjątkowo zajebisty, podoba się wszystkim, szczególnie kobietom, dużo potrafiący itp. Po prostu Hämäläinen :-)



* Łukasz Borowicz - rzecznik prasowy Lecha Poznań

Polecamy

Komentarze (92)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.