
Kilka spostrzeżeń po meczu z Motorem - Czas na zmianę w bramce?!
11.03.2025 18:02
(akt. 11.03.2025 18:26)
Kuriozalne gole - Piłkarze Legii rozpoczęli mecz z czterema zmianami w składzie w porównaniu do meczu z Molde. Na ławce rezerwowych usiedli Bartosz Kapustka, Maxi Oyedele, Claude Goncalves i Wahan Biczachczjan. Od pierwszej minuty zagrali za to Juergen Elitim, Rafał Augustyniak, Ryoya Morishita i Ilja Szkurin. Trener Goncalo Feio zaskoczył zespół Motoru Lublin niskim ustawieniem obu napastników i rywale nie mogli sobie dać z tym rady. Legioniści kreowali mnóstwo sytuacji, oddali aż 25 strzałów ale tylko 3 z nich były celne - wszystkie zakończyły się golem. Ale trzeba przyznać, że każda z tych bramek była dziwna, kuriozalna i pewnie u niezaangażowanego emocjonalnie widza, wywoływała uśmiech na twarzy. Na 1:0 strzelił Marc Gual - bramkarz Motoru Kacper Rosa wypuścił piłkę przed siebie będąc przekonanym, że sędzia gwizdnął pozycję spaloną i miał zamiar z ziemi wznowić grę. Hiszpan wykazał się jednak spostrzegawczością i boiskową inteligencją - kątem oka zerknął, że sędzia wcale nie odgwizdał spalonego, odwrócił się i ku zaskoczeniu golkipera gości kopnął piłkę do siatki i cieszył się z trafienia. Gol na 2:1 to drugi prezent od Rosy - tym razem po dośrodkowaniu Steve'a Kapuadiego na piąty metr bramkarz wyszedł do piłki i… zamiast złapać odbił ją tak, że piłka trafiła na nogę Kacpra Chodyny. Ten przytomnie, z pierwszej piłki, uderzył i tak padł drugi gol. Dwa niecodzienne gole to dużo? Trzeci też był szczęśliwy, ale szczęściu trzeba pomóc. I zrobił to Ryoya Morishita, który opanował piłkę po nieudanym strzale Rafała Augustyniaka i posłał piłkę do siatki. Trzy gole na wyjeździe to sporo i zwykle się wtedy wygrywa, ale niestety w bramce Legii Vladan Kovacević nie był wiele lepszy od golkipera Motoru.
Czas na Tobiasza? - Vladan Kovacević nie spełnia pokładanych w nim nadziei i taki jest niezaprzeczalny fakt. Przyszedł do Warszawy by bronić Legii mecze, by spisywać się pewniej od poprzedników między słupkami, by nie przydarzały się błędy, które kosztowały zespół punkty. A jest gorzej niż było! W Lublinie od początku grał bardzo niepewnie w powietrzu i na linii. W 7. minucie zderzył się z Janem Ziółkowskim. W 14. minucie z kolei zderzył się z Rafałem Augustyniakiem i to tak, że zamiast piłki chwycił w rękawice głowę zawodnika Legii. Po chwili jednak instynktownie obronił uderzenie Samuela Mraza. W 37. minucie, czyli na moment przed bramką dla Motoru, Vladan znów nie zrozumiał się Augustyniakiem, Kovacević mógł złapać piłkę, ale ostatecznie Rafał wybił futbolówkę do boku, a 20 sekund później goście cieszyli się z gola. I tak można wyliczać, aż do 96. minuty meczu gdy dał pretekst sędziom do podyktowania jedenastki. Bramkarz najpierw trafił w piłkę, ale po chwili w twarz zawodnika Motoru. I choć to nie jest zgodne z duchem gry, my byśmy takich jedenastek nie dyktowali, to przepis stanowi o tym, że liczy się skutek a nie zamiar. - Zagranie piłki, a po chwili nierozważne zdemolowanie rywala, nie jest usprawiedliwieniem ani dla bramkarza, ani dla gracza z pola. Kovacević zagrywa piłkę, ale jego ręka po chwili z dużą dynamiką opada po twarzy gracza Motoru. Sędziowie VAR słusznie zawołali głównego do monitora, a ten podjął właściwą decyzję - wytłumaczył w „Lidze po godzinach” były sędzia Adam Lyczmański. Wracając do Kovacevicia - w lidze zagrał jak dotąd w 5 meczach, puścił 8 goli i przynajmniej w 5 z nich miał swój udział. Wydaje się, że Vladan takim bronieniem robi sobie bardzo złą reklamę i w Polsce i w Portugalii, a przecież jest tylko wypożyczony ze Sportingu. A że nie jest to bramkarz Legii, to może trzeba dać szansę naszemu? Decyzja jest trudna, bo jeśli zmiana nastąpi na mecz z Molde, a Kacper Tobiasz by tego spotkania nie udźwignął, to można jednym ruchem spalić obu bramkarzy.
Fatalna gra w defensywie - Już podczas zgrupowania w Hiszpanii zwracaliśmy uwagę, że legioniści z łatwością kreują sobie sytuacje, dochodzą do strzałów, ale brakuje egzekutora z prawdziwego zdarzenia, a kolejni przeciwnicy w sparingach strzelają gola po błędach indywidualnych. Tak było w sparingu z Cluj 2:2 gdy oba gole podarował Rumunom Kacper Tobiasz, tak było w starciu z Górnikiem Łęczna, który strzelił Legii trzy gole, a przy dwóch udział miał Jan Ziółkowski. To się niestety nie zmieniło. Gole są w meczach o stawkę, są często wynikiem albo jednego kuriozalnego błędu, albo efektem serii błędów. W Lublinie przy pierwszym golu źle ustawieni byli Ziółkowski i Rafał Augustyniak, przy drugim bez krycia zupełnie pozostał Samuel Mraz - wydaje się, że przy nim powinien być Steve Kapuadi, zaś przy trzecim Vladan Kovacević. To nie jest nowy problem Legii - przypomnijmy, że już 1,5 roku temu zespół Kosty Runjaicia potrafił tracić 2,3 gole w meczu, ale strzelał o jednego więcej - do czasu… Rok temu Molde w dwumeczu strzeliło Legii sześć goli, teraz drużyna jest na dobrej drodze aby ten wynik powtórzyć. Jeśli kolejni dwaj trenerzy mają problem z odpowiednim ustawieniem zespołu w defensywie, to może problem leży jednak w wykonawcach? I nie chodzi tu o obrońców, ale o grę obronną całej drużyny.
Oszczędzanie - Już po zestawieniu podstawowej jedenastki widać było, że niezwykle istotne jest oszczędzanie sił i zdrowia piłkarzy na kolejne starcie z Molde. Bartosz Kapustka, kapitan zespołu, usiadł na ławce rezerwowych. Kacper Chodyna rozgrywał niezły mecz, a został zmieniony po godzinie - zakładamy że chodziło o to, by w pełni sił był na czwartkowy mecz. Podobnie z Markiem Gualem, który zszedł z murawy w 74. minucie spotkania. Paweł Wszołek miał zbity bark po meczu w Norwegii, nie grał dobrego spotkania przed przerwą, na drugą połowę nie wyszedł. Ale zakładamy, że gdyby nie rewanż z Molde w czwartek, to grałby dalej. Jak widać starcie z Norwegami jest niezwykle prestiżowe i ważne dla trenerów, piłkarzy i całego klubu, jest też bardzo ważne dla polskiej piłki - walka o 15. miejsce w rankingu UEFA, które może dać dwie drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Podium ucieka - Ale nie mecz z Molde w czwartek jest najważniejszym dla Legii do końca sezonu. Nikt już nie wspomina o mistrzostwie Polski. Jak wyliczył Paweł Mogielnicki z serwisu 90minut.pl szanse Legii na mistrzostwo wynoszą 0,2 procenta. O wiele gorszą informacją jest fakt, że maleją szanse na podium. Do trzeciego Rakowa Częstochowa legioniści tracą już 8 punktów. I nawet ewentualna wygrana z „Medalikami” w najbliższej kolejce wiele w temacie walki o podium nie zmieni. Nadal będzie o nie trudno. Dlatego dla Legii najważniejsze jest nie starcie z Molde w 1/8 finału Ligi Konferencji ale półfinał Pucharu Polski z Ruchem Chorzów i ewentualny mecz finałowy na Stadionie Narodowym. To najkrótsza a być może i jedyna droga Legii do zapewnienia sobie gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.