Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Rakowem - Walka, pressing i słabe zachowanie Marciniaka

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.03.2022 20:25

(akt. 21.03.2022 21:01)

Piłkarze Legii nie pojechali do Częstochowy na mecz z Rakowem w roli faworyta, ale walczyli, wyszli na prowadzenie, a ostatecznie zremisowali z drużyną trenera Marka Papszuna. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Dwie zmiany w składzie – Trener Aleksandar Vuković dokonał dwóch zmian w składzie na mecz z Rakowem Częstochowa. Pierwsza była wymuszona – Maik Nawrocki uszkodził więzadła w stawie skokowym i będzie musiał jakiś czas pauzować, przerwa potrwa minimum miesiąc. Młodzieżowego reprezentanta Polski zastąpił Lindsay Rose. Druga zmiana w wyjściowej jedenastce dotyczyła Filipa Mladenovicia. Serb, choć zdrowy, nie znalazł się nawet w szerokiej kadrze meczowej. „Mladen” wciąż nie może odnaleźć formy, sztab szkoleniowy był cierpliwy, czekał aż zawodnik pozytywnie zaskoczy, ale po spotkaniu z Bruk-Betem Termalica Nieciecza cierpliwość się skończyła. Najlepszego zawodnika minionego sezonu zastąpił Yuri Ribeiro, który wrócił niedawno do treningów z pełnym obciążeniem po operacji wycięcia wyrostka. I trzeba przyznać, że Portugalczyk zagrał naprawdę przyzwoicie. Niestety po przerwie miał problemy ze zdrowiem i poprosił o zmianę. Natomiast Mladenović mógł obejrzeć spotkanie swojej drużyny w domu i zastanowić się co zrobić, aby odbudować zaufanie trenerów i szybko wrócić do gry. Efekty tych rozmyślań poznamy wkrótce.

Walka i zaangażowanie – Mecz w Częstochowie miał dać odpowiedź na pytanie, w którym miejscu jest zespół Aleksandara Vukovicia. Legioniści po serii spotkań z drużynami z dolnej części tabeli, mierzyli się z najlepszą drużyną w tym roku w ekstraklasie. Piłkarze Legii od pierwszej minuty meczu grali z ogromnym zaangażowaniem, jakby chcieli udowodnić sobie i kibicom, że to co złe jest już za nimi, zaś obecnie są w stanie walczyć jak równy z równym z każdym na krajowym podwórku. Legioniści podchodzili wysoko do przeciwnika i starali się mocno ograniczyć w środku pola poczynania gospodarzy. Pressing, odbiór i błyskawiczne przejście z fazy obrony do ataku – nad tym mocno pracowali w tygodniu na treningach zawodnicy i efekty tych ćwiczeń było widać w Częstochowie. W taki sposób padł gol – piłkę odebrał Jurgen Celhaka, zagrał do Macieja Rosołka, który podał w pole karne. Tam z futbolówką minął się Rafael Lopes, ale dopadł do niej zamykający akcję Paweł Wszołek i umieścił piłkę w siatce. Raków był nieco taką postawą zaskoczony, Legia próbowała pobić rywala jego własną bronią – agresywnym pressingiem. Były momenty, gdy legioniści byli zepchnięci do głębokiej defensywy, ale w pierwszej połowie dzięki ofiarności, poświęceniu i koncentracji nie dochodziło do groźniejszych sytuacji pod bramką Cezarego Miszty. Legioniści ogólnie jednak pokazali, że pewne braki w grze ofensywnej mogą nadrobić zaangażowaniem, organizacją gry i pressingiem.

Gol z karnego i niedosyt – Strzelony przez Legię gol padł po pierwszym celnym strzale na bramkę Rakowa i tak naprawdę po pierwszej składnej i groźnej akcji. Po zmianie stron nieoczekiwanie to legioniści ruszyli do ataku i w 48. minucie mogli i powinni podwyższyć prowadzenie, ale po sprytnie wykonanym rzucie rożnym Lindsay Rose z bliskiej odległości trafił piłką w głowę bramkarza gospodarzy. W 54. minucie swoją okazję miał Maciej Rosołek, ale przegrał pojedynek z Vladanem Kovaceviciem. Dwie minuty później Raków od straty gola uratował ofiarny wślizg Tomasa Petraska, który w ostatniej chwili wygarnął spod nóg piłkę Pawłowi Wszołkowi. Później do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić gospodarze, stwarzali sobie sytuacje, ale nie po składnej akcji padł gol wyrównujący, a po rzucie karnym, którego „Wojskowi” mogli uniknąć. Ivi Lopez zepsuł dośrodkowanie, zagrał za głęboko, przerzucił wszystkich swoich kolegów. Piłka trafiła do zamykającego akcję Pawła Wszołka, którego atakował Giannis Papanikolau. „Wszołi” popełnił błąd techniczny, piłka tak odbiła mu się od nogi, że zmierzała na rzut rożny. Skrzydłowy nie chciał do tego dopuścić i w ostatniej chwili wygarnął futbolówkę z linii końcowej zagrywając ją w pole karne do Mateusza Wieteski. Świeżo upieczony reprezentant Polski źle przyjął sobie piłkę, ta mu odskoczyła. Do futbolówki dopadł Papanikolau i momentalnie postanowił się przewrócić. Niestety stoper Legii wyskoczył do góry mając ręce z tyłu, a wywracający się Sorescu miał kontakt z jego nogami. W ten sposób sędzia dostał pretekst do podyktowania jedenastki i z niego skorzystał. Legioniści nawet zbytnio nie protestowali, Wieteska z pewnością miał świadomość, że jego nogi miały kontakt z piłkarzem gospodarzy. I choć decyzja wzbudza do teraz kontrowersje, jedni uważają, że karnego nie było, inni że był, a arbiter pewnie wybroniłby się z każdej decyzji, to podjął decyzję o rzucie karnym. Jednak legioniści mogą mieć pretensje głównie do siebie, bo szereg zdarzeń poprzedzających gwizdek sędziego był prezentem dla zespołu gospodarzy. A bramka tracona w taki sposób zawsze boli i stąd uczucie niedosytu po meczu.

Gwilia zrobił różnicę – Po tym jak Legia po przerwie osiągnęła przewagę, a Raków miał kłopoty w środku pola, trener Marek Papszun dokonał zmiany, która miała wpływ na dalszy przebieg spotkania. W 60. minucie za Andrzeja Niewulisa na boisku pojawił się były piłkarz Legii, Walerian Gwilia.  Zmieniło się też ustawienie gospodarzy, a Gruzin wprowadził nieco spokoju do drugiej linii. To on podawał piłkę do Mateusza Wdowiaka, który minimalnie chybił celu. Gwilia potrafił przytrzymać piłkę, ale też przyspieszyć grę, nie tracił piłek, uprządkował środek pola. - Jestem bardzo zadowolony z postawy Gwilii, ta zmiana odmieniła mecz. Gdy Vako wszedł na boisko, to nasze problemy się skończyły. Przestaliśmy tracić piłkę w środku pola w banalny sposób i z powrotem przejęliśmy inicjatywę. Walerian poukładał środek pola – chwalił zawodnika Papszun. Z kolei Vuković już przed meczem pytany o "Vako" mówił: – To bardzo dobry zawodnik, gdybyśmy go mieli bylibyśmy spokojniejsi o wyniki – komentował trener Legii. Przypomnijmy, że Gwilia odszedł z Łazienkowskiej za darmo, nie została z nim przedłużona umowa.

Słabe zachowanie Marciniaka –  To sędzia, który lubi pozwalać grać, czasem nawet puszczając lekkie faule. W sobotę raz darował kartkę zawodnikowi Legii, innym razem łagodniej spojrzał na gracza gospodarzy. My skupimy się na tym, co wydarzyło się w 9. minucie. Wtedy doszło na murawie do starcia wagi ciężkiej – Tomas Petrasek zderzył się w powietrzu z Tomasem Pekhartem, który oberwał w głowę, zawył z bólu i upadł. Przy takich gabarytach obu graczy, siła uderzenia jest bardzo duża, ale mimo krzyku napastnika Legii, sędzia nawet nie przerwał gry. Musiał to zrobić faulem Mattias Johansson zatrzymując nieprzepisowo Mateusza Wdowiaka. Szwed został z miejsca pouczony przez sędziego, że od przerywania gry jest na boisku osoba z gwizdkiem. Mijały kolejne sekundy, a arbiter nawet nie pofatygował się w kierunku napastnika Legii. Co ciekawe stanem zdrowia legionisty szybciej zainteresował się bramkarz Rakowa, Vladan Kovacević. Przebiegł pół boiska by zobaczyć co stało się ze zdrowiem gracza Legii. Co jeszcze bardziej bulwersujące, Marciniak zamiast przywołać lekarza, sam ocenił sytuację, podał rękę Czechowi i pomógł mu wstać z murawy będąc przekonanym, że nic się nie stało. Niestety stało się, Pekhart nie był w stanie kontynuować gry, po tym jak został podniesiony przez sędziego i po chwili położył się z powrotem na murawie. Dopiero wtedy Marciniak pozwolił na boisko wejść lekarzowi i udzielić pomocy medycznej. Czech wrócił nawet po minucie do gry, ale miał zawroty głowy i poprosił o zmianę. W 27. minucie został zmieniony przez Rafaela Lopesa. Dzień po meczu czuł się lepiej, ale w poniedziałek jeszcze lekarz reprezentacji Czech miał podjąć decyzję o tym, czy Pekhart będzie mógł uczestniczyć w zgrupowaniu. Badania na szczęście wyszły dobrze i Tomas zostanie na zgrupowaniu reprezentacji. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowanie sędziego było nieodpowiedzialne.

Polecamy

Komentarze (70)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.