Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Trzy punkty w dziwnym stylu – Trzeba przyznać, że legioniści zagrali w Lubinie jak nie Legia. Szybko, dość szczęśliwie, gracze trenera Ricardo Sa Pinto zdobyli bramkę. Gospodarze byli tym faktem zdruzgotani i długo nie mogli odpowiedzieć nawet składną akcją. Ale mistrzowie Polski zamiast to wykorzystać, cofnęli się i wyczekiwali na błędy rywala. Efekt był taki, że obie drużyny nie kreowały gry i z trudem oglądało się mecz na Dolnym Śląsku. Po zmianie stron, Legia grała jeszcze bardziej pasywnie, jakby będąc w przekonaniu, że i tak nic złego się nie stanie, gdyż gospodarze są wyjątkowo słabo dysponowani. Takie myślenie mogło się zemścić, ale dwa razy skutecznie interweniował Radosław Majecki, a Maciej Dąbrowski czy Patryk Tuszyński uderzali niecelnie. Sytuację zmieniło dopiero wejście Carlitosa. 

Miejsce Carlitosa i Remy'ego jest na boisku – Hiszpan rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Trener po meczu tłumaczył ten fakt tym, że Carlitos miał w tygodniu uraz i nie trenował na sto procent. W każdym razie napastnik szybko udowodnił, że jego miejsce jest na boisku. Zmienił Sebastiana Szymańskiego i pokazał, jak można grać na pozycji numer „dziesięć”. Trafił w słupek, wypracował sytuację Hamalainenowi, miał swój udział przy akcjach zakończonych strzałami Adama Hlouska i Andre Martinsa. Zrobił o wiele więcej niż bezproduktywny tego dnia „Szymi”. Legia dziś w ofensywie jest uzależniona od Carlitosa, świadczy o tym klasyfikacja strzelonych goli i zanotowanych asyst. Z bardzo dobrej strony po powrocie po kontuzji pokazał się też William Remy. Francuz zdobył bramkę, ale był też jednym z lepszych, jeśli nie najlepszym na murawie. Trener będzie miał pozytywny ból głowy gdzie zmieścić go na boisku, mając do dyspozycji też Mateusza Wieteskę i Artura Jędrzejczyka. 

Coraz młodsza Legia – Trzeba przyznać, że Ricardo Sa Pinto wziął sobie do serca hasło odmłodzenia zespołu i robi to z pełną konsekwencją, choć czasem młodzież gra na wyrost. Fakt jest jednak taki, że nie tak dawno średnia wieku pierwszej jedenastki wynosiła ponad 30 lat, a w niedzielę spadła do 24 lat. W bramce Radosław Majecki, w obronie Mateusz Wieteska, w pomocy Sebastian Szymański, a w ataku Sandro Kulenović – czterech graczy poniżej 20 roku życia! Majecki zagrał poprawnie, wybronił świetną sytuację, ale kibice mieli prawo się denerwować jego grą na przedpolu. "Wietes" grał solidnie, niczego nie zawalił, "Szymi" kolejny już raz zaliczył bezbarwny występ, "Kulo" debiutował w pierwszym składzie, ale spotkania nie zaliczy do udanych.

Dolny Śląsk gościnny dla Pinto – Trener Ricardo Sa Pinto jest w Polsce dopiero trzy miesiące, ale już teraz można zaryzykować stwierdzenie, że lubi jeździć na Dolny Śląsk. Do tej pory razem z Legią rozegrał w tym regionie trzy mecze – z Miedzią 4:1, Śląskiem 1:0 i Zagłębiem 1:0. Daje to komplet 9 punktów i bilans bramkowy 6:1. To dobry prognostyk przed spotkaniem z Chrobrym w Głogowie w Pucharze Polski. Po prostu nie wypada zepsuć takiej serii.

Ofensywna nędza – W meczach z Jagiellonią, Pogonią i Zagłębiem słabo wyglądała ofensywna gra Legii. Dominik Nagy trzyma poziom, ale znacznie lepiej wygląda gdy ma więcej miejsca by się rozpędzić i zaprezentować swoje atuty. Michał Kucharczyk, podobnie jak Węgier, traci walory gdy jest ciasno, dodatkowo nie jest w najwyższej dyspozycji. Sebastian Szymański też jest pod kreską z formą.  Może warto więc dać szansę rezerwowym. O tym, że tak jest, przekonał Kasper Hamalainen dając dobrą zmianę w Lubinie. W kolejce czekają by ich odkurzyć Miroslav Radović i Cristian Pasquato. Obaj solidnie pracują i dobrze wyglądają na treningach. Ich ewentualna dobra gra tylko podniosłaby rywalizację, a ta jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Skorzystałby na tym również mający pewny skład Szymański.