Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z zespołem z Szymkentu - trzech graczy na świetnym poziomie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.08.2023 10:25

(akt. 06.08.2023 12:18)

Piłkarze Legii Warszawa pokonali Ordabasy Szymkent 3:2 i awansowali do kolejnej rundy rozgrywek. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Zasłużona wygrana, ale…  - Piłkarze Legii lepiej weszli w mecz, byli stroną przeważającą przez ponad godzinę, ale brak koncentracji, błędy w ustawieniu i przy rozegraniu w obronie powodowały, że Ordabasy miały swoje szanse. Trzy z nich wykorzystały, ale na szczęście sędzia jednego gola nie uznał. Legioniści mieli mecz pod kontrolą, prowadzili 2:0 i sami podali tlen rywalowi. Na szczęście udało się utrzymać wynik do końca i awansować całkowicie zasłużenie. W obu meczach umiejętności były po stronie Legii, a mimo to rywal wcale nie musiał zejść z boiska pokonany. Liczne prezenty, niechlujność w rozegraniu, mogły się zemścić. Teraz przed zespołem Kosty Runjaicia stanie Austria Wiedeń. To zespół do ogrania, ale by tak się stało, legioniści muszą zagrać o wiele lepiej – zwłaszcza w szeregach defensywnych. Bramkarz również musi być pewniejszy w swoich interwencjach – dawać nimi pewność całemu zespołowi.

Serce dwa razy zabiło mocniej – Legia buduje akcje od tyłu, rozgrywa piłkę od bramkarza, przez co zdarzają się błędy. Tak jest od blisko roku, ale na tym poziomie, w europejskich pucharach, zespół musi się takich błędów wystrzegać. W czwartek dwukrotnie niechlujność w rozegraniu spowodowała, że serca kibiców zabiły mocniej. Najpierw Rafał Augustyniak naciskany przez Wsiewołoda Sadowskija tak podawał do będącego obok Yuriego Ribeiro, że wyłożył piłkę jak na tacy Shoxbozowi Umarovowi. Ten uderzył na dalszy słupek, ale Kacper Tobiasz go wyczekał i naprawił błąd kolegi skuteczną interwencją. W drugiej połowie Yuri Ribeiro tak z kolei odgrywał do Kacpra Tobiasza, że bramkarz Legii musiał interweniować wślizgiem by wybić piłkę spod nóg Sadowskija, ale wybił piłkę pod nogi rywala, który momentalnie zagrał w pole karne do Jorginho. Tego na szczęście wślizgiem zdołał zablokować Ribeiro, który naprawił swój błąd. Takich prezentów Legia musi się wystrzegać. Lepszy rywal bowiem skorzysta z takich błędów, a o odrobienie strat może być potem trudno.

Niebezpieczne stałe fragmenty gry – Głównym atutem Kazachów w meczu z Legią były stałe fragmenty gry. W ten sposób trzykrotnie trafili do siatki, ale na szczęście przy pierwszym sędzia dopatrzył się przewinienia. Tuż po przerwie Serhij Małyj główkował na bramkę wprost w Kacpra Tobiasza, ten jednak źle odbił piłkę, przed siebie, do Wsiewołoda Sadowskija, który głową umieścił piłkę w siatce. Ku zaskoczeniu gol nie został uznany – Małyj wbiegając w pole karne lekko trącił Tomasa Pekharta, a Czech dość teatralnie upadł. Arbiter uznał, że to był faul, potraktował sytuację bardzo drobiazgowo. I tylko dlatego legioniści w tamtym momencie zachowali czyste konto. Drugi stały fragment był początkowo nieudany – Ernest Muci wygrał pojedynek główkowy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale rywale przejęli piłkę, Aschat Tagybiergien wycofał piłkę na ósmy metr do Tiemirłana Jerłanowa, ten wślizgiem posłał piłkę w kierunku bramki, a tuż przy słupku Sadowskij piętą zmienił kierunek piłki i wpakował ją do siatki. Dość biernie w tej sytuacji zachował się Juergen Elitim, który zamiast zaatakować Jerłanowa, jedynie się przyglądał. Przy trzecim stałym fragmencie gry Małyj po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wyskoczył najwyżej - obok siebie miał o głowę niższego Yuriego Ribeiro. Serhij uderzył precyzyjnie, tuż przy słupku i rywale znów złapali kontakt. Legioniści muszą poprawić organizację gry przy stałych fragmentach oraz koncentrację. Tym bardziej, że kolejni rywale będą próbowali grać podobnie do Kazachów, co już zapowiedział trener Ruchu Chorzów.

Trzech na świetnym poziomie – To niesamowite jak duży postęp zanotował Bartosz Slisz za kadencji trenera Kosty Runjaicia. Wydaje nam się, że obecnie na jego pozycji nie ma lepszego piłkarza w Polsce i dlatego powinien grać w reprezentacji Polski. „Sliszu” jest jednym z elementów stanowiących kręgosłup zespołu, kimś niezastąpionym dla trenera niemieckiego szkoleniowca. W meczu z Ordabasami miał 10 odbiorów w tym 5 na połowie przeciwnika, był niczym nowoczesny, sprawnie działający odkurzacz. Od jego przejęcia piłki rozpoczęła się trzecia akcja bramkowa legionistów, miał też wcześniej asystę drugiego stopnia przy trafieniu Pawła Wszołka. A „Wszołi” też jest w wybornej dyspozycji – w obu meczach z zespołem z Szymkentu był niezwykle groźny, a jego akcje siały popłoch w szeregach rywali. Paweł przede wszystkim świetnie gra bez piłki, fantastycznie pokazuje się do gry i wybiega na pozycje. W czterech meczach tego sezonu strzelił gola i miał cztery asysty, a liczby mogłyby być bardziej okazałe, ale nie z każdego jego dobrego zagrania potrafili skorzystać koledzy. Równie okazale wypada Tomas Pekhart. Czeski wieżowiec w czwartek strzelił gola i miał asystę, a mogło być lepiej, ale pierwszego trafienia do siatki sędzia nie uznał – Tomas był na spalonym. W sumie Pekhart ma już pięć goli i asystę – świetne liczby jak na cztery rozegrane spotkania.

Powstańcza oprawa – Tuż przed meczem z drużyną z Szymkentu została zaprezentowana przez kibiców oprawa z motywem powstańczym pod hasłem „Sen o Warszawie”. Odśpiewano zarówno hymn Legii jak i narodowy, a wcześniej z głośników można było usłyszeć piosenkę „Warszawskie dzieci”. Cześć i chwała bohaterom zostanie oddana również w niedzielę na spotkaniu z Ruchem – na trybuny zostali zaproszeni żyjący uczestnicy Powstania Warszawskiego. Na telebimach pojawią się słowa piosenki „Warszawskie dzieci”, które miejmy nadzieję, zostaną odśpiewane przez wypełnione trybuny.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.